wtorek, 28 stycznia 2014

Od Hedory "Nowy stary przyjaciel cz.1"

Ćwiczyłyśmy z Jemerą bojowe kroki, gdy usłyszałam czyjeś kroki za sobą. To moja przyjaciółka, Luisiana.
Nie odzywała się. O co mogło chodzić?
 - Powiesz coś? - odezwałam się pierwsza.
Wskazała ręką bym szła za nią.
Długo tak można iść? 
Wieki. 
O matko.. 
Szybciej!
Jesteśmy. I co? Domek Aminy. 
Serio? Krążyłyśmy wszędzie żeby dojść tu? 
Luisiana pokazała, żebym weszła. Jak ja nie lubię takich tajemniczych zdarzeń. 
No ale dobra. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Amina stała przy największym oknie i uśmiechała się widząc, jak jej Naviera bawi się z jeżem. 
 - Witaj, Hedoro. Usiądziesz? 
 - Cześć, yyy.. to znaczy witaj Amino. 
 - Nie przejmuj się takimi drobnostkami jak powitanie, kochana. Jesteś tu w ważniejszej sprawie. 
Muszę przyznać, twarz mi trochę ... zbladła? 
 - Czy.. ja coś zrobiłam? - zapytałam niepewnie. 
 - Nie nie - zaśmiała się przyjacielsko. - Wszystko dobrze, ale koniecznie musisz kogoś poznać. 
Wyszłyśmy na dwór. Luisiany nie było. Za to stał tam.... Seleythen? 
Uśmiechnęłam się. O mój Boże... 
 - Seleythen! - podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na ramiona. - No nie wierzę! Co tu robisz? 
 - No powiedzmy, że Luisiana mnie zaprosiła. - uśmiechnął się tym swoim takim słodkim, szyderczym uśmieszkiem. Jak ja to kocham.. 
Może zacznijmy od tego kim on jest. Moim najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. W wieku nastoletnim był nawet chłopakiem..., ale musiałam wyjechać. To wszystko zepsuło. Więc nawet nie wiecie jak się cieszę, że on tu jest! 

CDN!

Od Iriaela do Caleriana "Nauka walki" cd.

Podobno cały czas był niepewny. Powtarzał to bratu od samego początku przecież…a tu masz. Tyle czasu a on nadal tu jest…i jakoś wcale nie ciągnie opuszczać tego miejsca, które niepostrzeżenie stało się jego domem. Dosłownie na pamięć nauczył się już każdej ścieżki, polany, przejścia, czy ukrytej doliny. Haana i okolice nie miały przed nim tajemnic. Doskonale odnajdywał się w roli wojownika i strażnika patrolowego, które to zadanie z lubością wykonywał. Nikomu właściwie nie przeszkadzało już jego odludztwo, chyba nawet przyzwyczaili się do jego małomówności, choć przecież lubił rozmawiać. Obserwacje, jak zwykle były pomocne, ale jakoś zwyczajowo wolał zachowywać zebrane informacje. Wiedział więc bardzo dużo niemal o każdym z wioski, choć nie z każdym rozmawiał tyle, na ile świadczyła jego wiedza.
Jego brat…ehh..ten to w ogóle już „wrósł” w strukturę wioski. Odkąd zaprzyjaźnił się z Davosem, jakoś więcej czasu poświęcał sprawom Haana. W sumie – nie dziwił się. Od dawna wiedział, że Ismael nadawał się do takiej roli, a przywódcy wyraźnie docenili jego talenty. I tak oto został zastępcą Davosa. Oczywiście próbował i jego wciągnąć w poważniejsze sprawy, ale niezbyt mu się to podobało. Wolał swoje patrole i nocne wędrówki. Tak, Iriael dostał nawet ciche przezwisko – Nocny Łowca. W duchu nawet podobało mu się.
Dzisiejsza noc niemal nie różniła się od poprzednich. Prawie standardowy nocny patrol…prawie. Postać, która próbowała poruszać się szybko i zwinnie poległa na obu tych zadaniach. Rozpoznał go od razu. Jakże by inaczej? Młody Caelerian, syn przywódców stał się młodzianem, więc na miarę swego wieku dokazywał. Niemal wszędzie go było pełno. Czasem coś przeskrobał, czasem tylko przyglądał się, zagadywał. Miło było popatrzeć na taki zapał. Ostatnio zaś, z tego co widział, ogarnęła go mocna fascynacja walką. To też nie było dziwne, szczególnie, że miał do tego świetne predyspozycje…musiał tylko ćwiczyć, bo choć talentu mu nie brakowało, to doświadczenie było konieczne dla każdego, nawet najlepszego szermierza, czy łucznika. Tak było i teraz.
Młody elf starał się niepostrzeżenie wymknąć z domku, choć kilka zgrzytów, które on usłyszał, na pewno nie uszły uwadze Aminy. Jak widać jednak, pozwoliła synowi na jego własne decyzje. Jednak on mimo wszystko musiał dbać o swego rodzaju…porządek, nie, raczej chodziło o bezpieczeństwo. Cóż, młodość ma swoje prawa, ale bardzo często popełnia błędy.
Iriael wysuną się więc niepostrzeżenie na sam środek ścieżki, którą miał zamiar przebyć młody elf. Szczególnie, że podejrzewał gdzie się wybierał. Fiołkowa Dolina, to miejsce, gdzie odpoczywały jednorożce z wioski. Gdzie więc się wybierał? Stanął na widoku.
- Co tutaj robisz? – może nieco za ostro rzucił, ale cóż, na szczęście nie dodał „maluchu”, bo nadal się łapał na tym, że pamięta go jako małego brzdąca…a to już przecie nastolatek, który zdecydowanie uraziłby się taki tekstem.
- a Ty? Fiołki wąchasz?
Odpowiedź Caeleriana wywołała u niego szeroki uśmiech – no proszę, gadane miał, choć chyba zapominał się, że mimo wszystko...był od niego o niebo starszy, choć raczej z przekory podjął tę kwestię.
- Po pierwsze mój drogi CHŁOPCZE, nie jestem żaden „Ty”, bo z tego co pamiętam, nie przedstawiałem się Ci z imienia. Po drugie – tu zbliżył się, bo młody elf już szykował się do jakiejś ciętej riposty – nawet jeśli byśmy się znali, jestem na służbie i ktokolwiek przechodziłby tędy, musiałbym go zatrzymać i spytać o cel podróży…bo jak się domyślam, masz zamiar gdzieś się wybierać? Tak? Stanąłem teraz nieco niedbale, opierając się o drzewo, i choć minę miałem poważną i surową, to ledwie ukrywałem uśmiech. Cieszył mnie widok buńczuczności, która rodziła się w jego oczach.
Młodzian uniósł podbródek, wyprostował się. Ależ tym zachowaniem przypominał Davosa.
- Jestem na tyle dorosły, że sam mogę decydować, kiedy wybrać się na przejażdżkę!
- Na przejażdżkę mówisz? Rozumiem, że nie ma związku z tą przejażdżką ani ten mieczyk wiszący u Twego boku, ani łuk i kołczan pełen strzał?...
Caelerian rozejrzał się lekko speszony tym razem. 
- Każdy tu nosi broń przecież… - jego głos złagodniał – myślałem, że nie będzie problemu…jakbym sobie poćwiczył…- głowy jednak nie opuścił. Patrzył prosto w oczy i mówił szczerze. Zdecydowanie ciekawy młody elf. Uśmiechnąłem się już całkiem rozluźniony.
- Cóż…niestety nie mogę Cię puścić samego… – i tu Caelerian znowu zaczął nabierać tego buńczucznego wyrazu twarzy - …ale za to, mogę Ci zaoferować swoje towarzystwo…na moim patrolu. Wóz, albo przewóz. Innej opcji nie ma… – Mówiłem to najpoważniej jak umiałem, ale widziałem, jak na słowa „patrol”, aż mu oczy błysnęły z radości.
- To jak? Umowa?

<Kontynuacja należy do Ciebie Calerianie>

Od Nehariki "Przygody w Sten'heildan cz.2"

Rozdział II. 

Ciężkie żelazne wrota sali tronowej otworzyły się z hukiem po pchnięciu jednego ze strażników, który rzucił następnie elfkę oraz towarzyszącego jej rzezimieszka niczym szmacianą lalka na sam środek ciemnej sali.
-Czego chcecie ode mnie?- powiedział władca do swoich strażników
-Przyprowadziliśmy ci panie złodzieja-wskazał na oprycha-którego ten elf-tym razem wskazał Neharike- chciał powstrzymać niszcząc przy tym całe miasto.
Władca popatrzył się surowo na leżących na środku elfów.
-Powstańcie, powiedzcie jak się nazywacie, i powiedzcie czy macie coś na swoją obronę.
Nim do Nehariki dobrze dotarły słowa władcy, opryszek zerwał się na równe nogi i rozpoczął:
-Nazywam się Balildur, pochodze z Aduurinu, do Sten'heildan przybyłem cztery miesiące temu, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Nastała chwila ciszy, więc elfka pomyślała że teraz ona wstanie:
-Nazywam się Neharika, jestem reprezentantem miejscowego kręgu wojowników, chciałam powstrzymać tego złodzieja- balildur rzucił na nią mordercze spojrzenie-zranienie innych elfów to był wypadek, chciałam tylko go powstrzymać...
-I dlatego rozrzuciłaś wokoło stertę kamieni mogących kogoś pozbawić życia?- rzucił zgryźliwie Balildur
-Zamilcz łotrze-krzyknąła elfka, przez co doszło między drowami do szarpaniny.
-Dosyć-krzyknął rozzłoszczony władca-albo będziecie mi posłuszni, albo...
W tej chwili wrota do sali ponownie się otworzyły, a do ciemnej sali wbiegł posłaniec trzymający w ręce jakiś zwój krzycząc:
-Panie, kolejny konwój wysłany do Earthglen nie dotarł na miejsce, prawdopodobną przyczyną są bandyci czyhający w lasach prowadzących do Earthglen.
-Jaki to jest las?- spytał się władca unosząc lewą brew do góry.
-Fearthen
-Przecież Fearthen jest zamieszkane przez leśne elfy, które widząc mroczne elfy na swoich ziemiach mogą je bezwzględnie wybić do nogi.
-Co proponujesz panie?- spytał się jeden z zaciekawionych strażników.
-Hmmm...-władca zamyślił się, po czym spojrzał na Neharike i Balildura.
-Wy!- wskazał na przetrzymywanych-udacie się razem z grupą strażników do Earthglen jako ochrona konwoju, macie się jutro stawić przy wrotach Sten'heildan w pełnym ekwipunku bojowym.
-Ale...-rzekła elfka
-Żadnych ale, masz jutro być obecna pod wrotami Sten'heildan z ekwipunkiem, albo trafisz pod topór.
Balildur zwiesił głowę
-Tak panie- odrzekł, po czym został wyprowadzony razem z Reschicalem przez strażników z ciemnej sali tronowej władcy mrocznych elfów. 

CDN!

niedziela, 26 stycznia 2014

Od Caleriana do Iriaela "Nauka walki"

Nie wiem czy nie powinienem poprosić o to mamę, ale siara, nie? Jestem już nastolatkiem! 
Pierwszy raz, gdy podglądałem jak Dark szkoli wojowników, nie wiedziałem, że to takie fajne. Ale potem (nie wiem czy wiedział, że go podglądałem) przyszedł do mnie i za zgodą mamy wziął na prywatną lekcję. To było super! Te pchnięcia, cięcia, wszystko!
Moja White Rose, na której uczyłem się jeździć, często pytała, czy nie chciałbym na niej poćwiczyć, ponieważ do wojen jedziemy na swoich wierzchowcach, ale Dark surowo mi zabraniał. 
Wtedy to się stało. 
W nocy wymknąłem się z pokoju, i chociaż wiem, że Amina to widziała (bo jej nic nie umyka) to nie krzyczała za mną. Szedłem w stronę Fiołkowej Doliny, gdy ktoś ubrany na czarno zastąpił mi drogę. Iriael. 
 - Co tu robisz? - zapytał ostro.
 - A ty? Fiołki wąchasz?

<Iriaelu?>

Od Artemidy "Wyprawa-Błękitna Laguna cz.1"

Lenbrok się zatrzymał.Przed nami pojawiło się ogromne przejście i wiedziałam, że doprowadzi nas do Laguny.Zsiadłam z konia i dalej szłam pieszo, trzymając w ręku wodze od jednorożca.Nic nie było bardziej ekscytujące niż świadomość, że wkrótce zobaczę miejsce, które widziałam tylko w książkach dziadka.
-To tutaj Lenbrok-powiedziałam.
Błękitna Laguna.Słońce odbijało się od niebiesko-zielonej wody,właśnie to sprawia że to miejsce jest takie piękne.Zielone pagórki i ciemne doliny sprawiały,że coraz mocniej mi się tam podobało.Zdjęłam buty i weszłam do ciepłej wody.Szłam dalej.Widząc jak mój jednorożec bawi się z motylkami,powoli zdejmowałam części swojego ubrania.Zanurzyłam się, a gdy pływałam oglądałam piękne koralowce i nieznane mi dotąd ryby.
-Hej!-usłyszałam głos.Ciepły i uspokajający.-Jak cię zwą?-usłyszałam ponownie.
Wynurzyłam się, a na brzegu zobaczyłam zgrabnego ale silnego mężczyzne.
-Jak cię zwą?-spytał raz jeszcze.
-Ja..ja..Artemida-powoli wydukałam swoje imię.
Zorientowałam się właśnie,że stoje przed nim zupełnie naga.Szybko więc wskoczyłam do wody aby mnie nie widział.Podpłynęłam do Lenbroka aby wziąść ubrania.Założyłam bieliznę i nagle coś chwyciło mnie za nogę ciągnąc ku wodzie.Mężczyzna skoczył za mną i chwytając mnie mocno wyciągną na brzeg.Patrzyłam w jego oczy, były pomarańczowe jak skóra lisa, nie mogłam oderwać od nich oczu.Niestety to zrobiłam.Gdy ocknęłam się z zadumy, widziałam jak chłopak płyną za czymś co mnie złapało.W tym czasie zdążyłam się ubrać.Wsiadłam na jednorożca i ruszyłam w głąb lądu.Nie minęły nawet 3 minuty a przede mną stał ten tajemniczy chłopak.
-Przepuść mnie.-powiedziałam łagodnie.
-Nie mogę-odpowiedział.-Jesteś taka...ładna.
Podniosłam lekko brwi i zsiadłam z Lenbroka.
-Nie chcę być nie miła, ale śpieszy mi się.-powiedziałam.
-Mogę ci jakoś pomóc?-zapytał.
-Tak, weź się przesuń i mnie przepuść.
Uśmiechną się.
-To syrena.Złapała cię syrena.Są bardzo głodne i szukają mięsa, a jak widzę ty jesteś elfem.-powiedział.
-Co to ma za znaczenie czy jestem elfem czy nie.
-Widzisz,elfy to one jedzą na przystawkę.Mam na imię Anubis i jestem strażnikiem tych wód.-przedstawił się.
-Ale nie jesteś elfem,ani druidem.To kim?-zapytałam zaciekawiona.
-Jestem człowiekiem.Mam..naturalny dar.Choć zaprowadzę cię do mojego domu,odpoczniesz.-zaproponował.
W tej kwestii nie miałam nic do gadania.Był człowiekiem, którego widzę.Nie wiedziałam czy się go bać, czy mu zaufać.Wkońcu mnie uratował.Człowiek który ma moc.To było dla mnie coś dziwnego i mimo mojego "niby" długiego życia, czegoś takiego nie widziałam.Może jutro się wszystko wyjaśni....
CDN.

środa, 22 stycznia 2014

Karnawał

31 stycznia organizujemy bal karnawałowy! 
Opowiadaniem zajmę się ja bądź moi zastępcy :) 





-zakładka "Święta"-

wtorek, 21 stycznia 2014

Od Nehariki "Przygody w Sten'heildan"

Rozdział I

Tego dnia Sten'heildan było bardziej ożywione niż zwykle.
W wykutym w potężnej górze stolicy mrocznych elfów dawało się wyczuć pewnego rodzaju podniecenie...
Elfka- jedna z członków potężnego kręgu wojowników efickich-nawet wyszła z zakonu na ulice miasta, i jak każdy, szukała jakiegoś zajęcia... zajęcia które pomogło by jej zdobyć trochę wiedzy, i oczywiście pieniędzy, bowiem w krainach mrocznych elfów nie ma nic za darmo.
Neharika była elfem w młodym wieku, wysoka, zgrabna, o jasnej skórze i czarnych, długich włosach nieraz zakrytych kapturem.
Ów elfka potrzebowała złota, gdyż do miasta przybył krasnoludzki kupiec oferujący grube tomy najróżniejszych ksiąg z rozległą wiedzą, lecz niestety owe księgi były po bardzo wysokich cenach... zbyt wysokich dla Nehariki
Prostą filozofią w owych czasach było, że o najlepszych robotach można było usłyszeć w tawernie, do której do elfka się wybierała.
Elfka nie była młodzieńcem, miała w końcu swoje 119 lat, choć i tak wśród wojowników swojego kręgu była dość młoda, jednak przez tyle lat zdążyła na tyle poznać to miasto, że znała doskonale ścieżkę do tawerny, dzięki czemu szybko stanęła przed jej obliczem.
Z kamiennego budynku już dobiegały pijackie śpiewy, oraz różne rozmowy, toteż w niej natychmiast zapłonął płomień nadziei, jednocześnie marząc juz o grubych tomach ksiąg.
Elfka powoli wyciągnęła rękę, i pchnęła drzwi gospody, w związku z czym w jej nozdrza szybko uderzył zapach pitnego miodu, żłopanego głównie przez krasnoludy, których dużo ostatnimi czasy w Sten'heildan.
Następnie poczyniła kilka kroków, i znalazła się już w ciepłej, jasnej gospodzie, powoli podeszła do barku, i swoim poważnym głosem mówi:
-Miód pitny poproszę
-Cztery sztuki złota-odpowiedział beznamiętnie barman podając przybyszowi napój.
Neharika spokojnie wypiła trunek, po czym zaczęła się przysłuchiwać rozmowom mrocznych elfów, krasnoludów, oraz innych bywalców.
Za wiele niestety nie wynikało z tych rozmów, jeden drow się chwalił jakiego to ostatnio mistycznego elfa zaszlachtował, inny krasnolud opowiada o zbroi wykutej przez siebie, jeszcze inny drow z kolei mówił o ogromnej bestii żerującej w pobliskim lesie.
I zapewne elfka musiałaby się tym rozmowom przysłuchiwać dalej, gdyby nie krzyk barmana:
-Złodziej, ukradł mi mieszek ze złotem-wrzeszczał barman wskazując na odbiegającego drowa.
Natychmiast cała gospoda odwróciła wzrok w miejsce zdarzenie, jednak nikt chyba nie miał zamiaru gonić łotrzyka, toteż uznała, że to świetna okazja do zarobienia, więc ruszyła w pościg za uciekinierem.
Wybiegła szybko z gospody, rozejrzał się, i dojrzaał uciekającego rzezimieszka-wysokiego, smukłego drowa o szarej skórze, i srebrzystych sterczących włosach w ciemno-brązowych spodniach i jaśniejszej górze, oraz czarna opaską zasłaniającą twarz od oczodołów w dół-po czym z wrednym uśmiechem rzuciła jakiś czar, i nagle ziemia przed złodziejem eksplodowała odrzucając tego w tył.
Niestety opryszek natychmiast się podniósł, po czym zaczął się oglądać za sprawcą, i dojrzał: lecącą w jego stronę magiczną strzałę .
Chcąc uniknąć nieprzyjemnego zderzenia drow odskoczył w prawo, po czym sięgnął ręką za swoje plecy i wyciągnął długi, cisowy łuk.
Ta czynność zdziwiła Neharikę, bowiem mroczne elfy nie są najlepszymi łucznikami, przynajmniej na tle swoich kuzynów leśnych elfów.
Te zastanawiania jednak zostały przerwane, gdyż musiała szybko wyczarować magiczną tarcze ochraniającą ją przed jedną strzałą, potem następną, i kolejną.
Ta kolej rzeczy niezbyt spodobała się jej,więc postanowiła skrócić dystans dzielący ją i łucznika do minimum.
Przerwała działanie tarczy, szybko wyciągnęła dłoń przed siebie, i powoli zaczęła ją-razem ze zdezorientowanym złodziejem-podnosić w górę, po czym gwałtownie wykonała gest przywodzący do siebie powodując lot przeciwnika w swoim kierunku.
Już elfce stanęły przed oczami grube księgi, gdy nagle leżący u jej nóg przeciwnik wyciągnął dwa krótkie miecze, i przeciął nimi powietrze dzielące jego i elfkę mało nie dosięgając tego drugiego.
Odskoczył jak poparzon ogniem, podczas gdy przeciwnik wstał równie szybko co poprzednio, i zmierzyli się wzrokiem, po czym... nadbiegła straż.
Łotrzyk rzucił się do ucieczki, skacząc na dach pobliskiego domu, jednak Neharika udaremniła jego wysiłek, i za pomocą magii ściągnęła go na ziemie.
Gdy strażnicy nadbiegli elfka z uśmiechem na twarzy zaczęła już wyobrażać siebie nad magicznymi księgami, gdy nagle jeden ze strażników chwycił ją za kark, i rzucił na ziemie obok złodzieja
-Co wy robicie, ja powstrzymałam tego bandytę...
-Niszcząc przy okazji kilka budynków i raniąc inne drowy- dokończył za nią strażnik.
-Co?!- krzyknęła oburzona
-Kawałki ziemi wyrzucone w eksplozji poleciały na inne elfy, a magiczny pocisk zniszczył jeden z budynków-to powiedziawszy strażnik podniósł ją, i zaczął kierować w kierunku siedziby władcy Sten'heildan...

CDN!

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Nowy elf!

Royalty: Diana
Imię: Madelyn (Maddie) 
Płeć: Elfka (kobieta)
Wiek:  60 lat.
Żywioł: Nie nie odkryłam (jeszcze).
Moce: Nie znam. Może się jeszcze nie ujawniły?
Cechy: Och, nie lubię mówić o sobie... Jestem empatyczna, nieśmiała, prawdomówna, spokojna(do czasu). Kiedy ktoś mnie wyprowadzi mnie z równowagi jestem nieobliczalna. Nie umiem przyznać się do błędu. Elf, który uczył mnie walki mówił, że mam dobry refleks a także talent do strzelania z łuku.
Nadzwyczajne umiejętności: Umiem łagodzić spory, poprawiać innym nastrój. Świetnie dogaduje się z końmi i jednorożcami. 
Historia: Kiedyś dawno, dawno temu mieszkałam z rodzicami w górach. Nie pamiętam dlaczego musieliśmy uciekać z naszego domu. Któregoś dnia wędrówki rodzice kazali mi mi schować się w zagajniku i czekać na swój powrót. Czekałam. Czekałam cały dzień. Nie wrócili. Zaczęłam ich szukać. Nic nie znalazłam. I tak zaczęła się moja podróż... Na swojej drodze napotkałam na elfa, który zgodził się nauczyć mnie walki, ludzkiego mężczyznę, w którego stajni pomagałam (za moją pracę dał mi Enda). Dużo czasu spędziłam na wędrówce. Miałam zaszczyt spędzić kilka lat ze stadem jednorożców. Którejs nocy trafiłam na wioskę elfów. Nie odważyłam się do nich podejść. Żyłam więc w ich pobliżu niezauważana przez nikogo. Tak mi się przynajmniej wydawało. Trudno ukrywać się w lesie z koniem, zwłaszcza, kiedy nastała zima, a wokół pełno straży. Zostałam znaleziona. Wśród elfów, które mnie otoczyły ujrzałam znajomą twarz. Możliwe, że to tylko omamy wycieńczonego dziecka, jednak ja uważam inaczej. Patrzyłam tylko na nich i ogarnęła mnie czerń. Odsunęłam się na śnieg. Wiele godzin później obudziłam się w ciepłym pokoju. Obok mnie siedziała elfka. Chciałam wstać. Powstrzymała mnie mówiąc, że jestem za słaba. Amina zaopiekowała się mną. Oto cała historia.
Rodzina: Pamiętam, że miałam rodziców. Nie wiem, czy żyją.
Jednorożec: Nie czuje się godna, aby prosić jednorożca o przyjaźń. Ja... nie ważne. Mój wierzchowiec to Endo:
 
Stanowisko w wiosce/lesie: Cóż, moja funkcja brzmi mniej więcej tak: "młodsza Opiekunka Jednorożców przyjęta na czas bliżej nieokreślony". A poza tym oczywiście się uczę.
Partner: Podoba mi się Sequall, ale on kocha inną. (zauroczona)
Właściciel: Wiki-love-howrse
Inne: potrafię zamieniać się w rysia:

niedziela, 19 stycznia 2014

Calerian dorasta - wypełniony formularz


Imię: Calerian
Płeć: elf (mężczyzna) 
Wiek: 50 lat
Żywioł: natura
Moce: wytwarzanie kul światła, - reszta w fazie rozwoju - 
Cechy: wysoki, wytrzymały, wrażliwy, towarzyski, szybki, pomocny
Nadzwyczajne umiejętności: zawsze celne trafienie z łuku, niezwykła wytrzymałość, - reszta w fazie rozwoju - 
Historia: urodziła mnie Amina, dorastałem w tej wiosce od małego
Rodzina: matka Amina i tata Davos
Jednorożec: White Rose
Stanowisko w wiosce/lesie: uczeń - na wojownika
Partner: za młody 
Właściciel: LoveLoveLove1
Inne: potrafię zamieniać się w hipogryfa:

Calerian dorasta!



Calerian ma już 50 lat i staje się nowym, "prywatnym" uczniem Coraline. 
Trenuje na wojownika. 

Nowy elf!


Imię: Nekare
Płeć: Elfka (kobieta)
Wiek: 86 lat
Żywioł: Noc i cień
Moce: zmiana dzień w noc, zmiana w cień, teleportowanie się, przemienienie kogoś w gwiazdę bezpowrotnie, walczenie ciemnością
Cechy: Uwodzicielska, a zarazem straszna. Potrafi być wścibska, wredna i chamska. Jest inteligentna i szybka, potrafi się cicho przemykać pod zasłoną nocy. Nie cofnie się przed niczym.Trochę lubi rządzić innymi. Pomimo młodego wieku doszła już niemal do perfekcji polowania, tak więc żadna zdobycz jej nie ucieknie. Ma tylko jedną wadę do, której się jeszcze nikomu nie przyznała: nie umie pływać...
Nadzwyczajne umiejętności: Panowanie nad grawitacją (zdolność wyłączania grawitacji w danym miejscu. Jej moc działa na około 15 metrów)
Historia: Urodziła się na małej wysepce. Wychowywana była w niemal wojskowych warunkach. Pewnego dnia uciekła. Dotarła tutaj i pozostała. Mimo to, nie czuje się zbyt dobrze w towarzystwie innych elfów więc każdy wolny czas poświęca na bycie samej.
Rodzina: Nie ma
Jednorożec: Shadow
Stanowisko w wiosce/lesie: chce zostać Łowcą 
Partner: Brak i niech tak pozostanie. 
Właściciel: xXshiraaXx
Inne: W smoka z gwiazd i niebieskiego orła:



Od Davosa do Ismaela "Bezsenna noc" cd.

Wziąłem to wino. Smaczne. Ale nadal nie wiedziałem, co powiedzieć. 
Zostawić wioskę, czy nie? To znaczy - oczywiście, że będzie Amina, Raven i.. Ismael. 
To on będzie zastępcą. Ale jak mu to powiedzieć? W końcu trzeba. 
Wpatrywał się we mnie teraz wzrokiem pełnym troski i wiedziałem, że powierzoną mu funkcję będzie spełniał rzetelnie. 
 - Słuchaj, Ismaelu - zacząłem - mam do ciebie prośbę, która jednocześnie jest propozycją - 
wciąż czułem to spojrzenie, chociaż na niego nie patrzyłem. - Chciałbym, żebyś został moim zastępcą w wiosce. 
Na jego twarzy zagościł uśmiech. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. 
 - Jesteś pewnien? - zapytał. 
 - Tak, wiem, że mogę ci zaufać i wiem, że pomożesz Aminie zawsze, gdy mnie w pobliżu nie będzie. 
 - Dobrze. Bardzo ci dziękuję, Davosie - wstaliśmy oboje i uściskaliśmy się. 
 - Jutro rano wyjeżdżam do rodziny i zabieram ze sobą Caleriana. Proszę, znajdź Aminie jakieś zajęcie. 
 - Nie masz się czym martwić. Możesz na mnie polegać. 
Popatrzyłem mu prosto w oczy. 
 - Wiem. 
I wyszedłem, dziękując jednocześnie za wino. Potem on opowiedział jakiś śmieszny żarcik i oboje wybuchliśmy śmiechem. Zacząłem uciekać, gdy po naszym wybuchu w oknie Deschen. Z daleka słyszałem, jak Deschen wrzeszczy do Ismaela, a ten się tylko śmieje. Co to za cudotwórcze wino? 

<Ismael, wybór należy do ciebie - kończysz?> 

Nowy elf!


Imię: Artemida
Płeć: elfka (kobieta) 
Wiek: 125 lat
Żywioł: Fauna-zwierzęta
Moc: Rozmawia ze zwierzętami,może zmienić ich w ludzi ale tylko na pare godzin,uzdrawia zwierzęta.Opiekunka leśnych zwierząt.
Cechy: Nadludzko szybka,mądra i silna.Jest czujna ale też uparta.Miła i zarazem drapieżna, strzela z łuku - zawsze celnie
Nadzwyczajne umiejętności: Przy świetle księżyca umie rozkazywać zwierzętom gdy tka w nich krew.(ale nie chętnie to robi)
Historia: Podróżowała w poszukiwaniu przygód.
Rodzina: Uciekła z domu.
Jednorożec: Lenbrok 
Stanowisko w wiosce/lesie: Łowca
Partner: Poszukuje
Właściciel: wercia5664
Inne: zmienia się w lisa:



niedziela, 5 stycznia 2014

Od Nehariki "Początki"

Zanim opuściłam Sten'heildan postanowiłam załatwić jeszcze kilka spraw z przywódcą wioski. Po chyba 10 godzinach załatwiana spraw postanowiłam wrócić do wioski HAANA. Podeszłam do mojego jednorożca i go pogłaskałam po łbie
- Chyba pora wracać co? - spytałam się Eraka
- Tak - odparł jednorożec
Dosiadłam go i ruszyliśmy stępem. Sten'heildan jest 6 dni drogi od wioski HAANA , więc postanowiłam,że nie będę się śpieszyć.Miałam nadzieję,że nikt z wioski nie wie o moim zniknięciu.Tego się najbardziej bałam..

<Amino, mogłabyś dokończyć?>

piątek, 3 stycznia 2014

Nowy elf!


Imię: Neharika
Płeć: elfka (kobieta)
Wiek: 119 lat
Żywioł: Światło i życie
Moce: Tworzenie światła,Kontrolowanie światła,Absorbowanie światła ,Poruszanie się z prędkością światła,tworzenie życiowej energii,powoływanie przedmiotów nieożywionych do życia,kontrolowanie energii życiowej,absorbowanie energii życiowej,zmienianie jednej formy życia w inną,manipulowanie procesem starzenia się,przyspieszanie funkcji życiowych (oddychanie, bicie serca itp.),wskrzeszanie istot za pomocą części lub całości swojej siły życiowej, umie rozmawiać ze zwierzętami
Cechy: miła, waleczna,odważna, wyrozumiała,cierpliwa,pomocna, zabawna, tajemnicza,spokojna,rozważna, zrównoważona, nieugięta, niezależna, bezwzględna wobec wrogów i w obronie swojej wioski, ma mocny charakter, chętna zawierać nowe znajomości nie tylko z elfami, czasami zbyt ciekawska i dlatego wpada w kłopoty, szczera, bezinteresowna, nigdy nie chowa długo urazy, pomocna, najbardziej boi się utraty bliskich i ponownie zostać sama., lojalna, podzielność uwagi, rzetelna, romantyczna,
Nadzwyczajne umiejętności: doskonale strzela z łuku i bardzo szybko biega, bezszelestnie skrada się...
Historia: Podróżowała w poszukiwaniu wioski, przeżyła liczne niebezpieczne przygody, aż wreszcie dotarła tutaj...
Rodzina: Woli nie mówić...
Jednorożec: Erak
Stanowisko w wiosce/lesie: wojownik
Partner: poszukuje <3
Właściciel: monia198
Inne: -