wtorek, 21 stycznia 2014

Od Nehariki "Przygody w Sten'heildan"

Rozdział I

Tego dnia Sten'heildan było bardziej ożywione niż zwykle.
W wykutym w potężnej górze stolicy mrocznych elfów dawało się wyczuć pewnego rodzaju podniecenie...
Elfka- jedna z członków potężnego kręgu wojowników efickich-nawet wyszła z zakonu na ulice miasta, i jak każdy, szukała jakiegoś zajęcia... zajęcia które pomogło by jej zdobyć trochę wiedzy, i oczywiście pieniędzy, bowiem w krainach mrocznych elfów nie ma nic za darmo.
Neharika była elfem w młodym wieku, wysoka, zgrabna, o jasnej skórze i czarnych, długich włosach nieraz zakrytych kapturem.
Ów elfka potrzebowała złota, gdyż do miasta przybył krasnoludzki kupiec oferujący grube tomy najróżniejszych ksiąg z rozległą wiedzą, lecz niestety owe księgi były po bardzo wysokich cenach... zbyt wysokich dla Nehariki
Prostą filozofią w owych czasach było, że o najlepszych robotach można było usłyszeć w tawernie, do której do elfka się wybierała.
Elfka nie była młodzieńcem, miała w końcu swoje 119 lat, choć i tak wśród wojowników swojego kręgu była dość młoda, jednak przez tyle lat zdążyła na tyle poznać to miasto, że znała doskonale ścieżkę do tawerny, dzięki czemu szybko stanęła przed jej obliczem.
Z kamiennego budynku już dobiegały pijackie śpiewy, oraz różne rozmowy, toteż w niej natychmiast zapłonął płomień nadziei, jednocześnie marząc juz o grubych tomach ksiąg.
Elfka powoli wyciągnęła rękę, i pchnęła drzwi gospody, w związku z czym w jej nozdrza szybko uderzył zapach pitnego miodu, żłopanego głównie przez krasnoludy, których dużo ostatnimi czasy w Sten'heildan.
Następnie poczyniła kilka kroków, i znalazła się już w ciepłej, jasnej gospodzie, powoli podeszła do barku, i swoim poważnym głosem mówi:
-Miód pitny poproszę
-Cztery sztuki złota-odpowiedział beznamiętnie barman podając przybyszowi napój.
Neharika spokojnie wypiła trunek, po czym zaczęła się przysłuchiwać rozmowom mrocznych elfów, krasnoludów, oraz innych bywalców.
Za wiele niestety nie wynikało z tych rozmów, jeden drow się chwalił jakiego to ostatnio mistycznego elfa zaszlachtował, inny krasnolud opowiada o zbroi wykutej przez siebie, jeszcze inny drow z kolei mówił o ogromnej bestii żerującej w pobliskim lesie.
I zapewne elfka musiałaby się tym rozmowom przysłuchiwać dalej, gdyby nie krzyk barmana:
-Złodziej, ukradł mi mieszek ze złotem-wrzeszczał barman wskazując na odbiegającego drowa.
Natychmiast cała gospoda odwróciła wzrok w miejsce zdarzenie, jednak nikt chyba nie miał zamiaru gonić łotrzyka, toteż uznała, że to świetna okazja do zarobienia, więc ruszyła w pościg za uciekinierem.
Wybiegła szybko z gospody, rozejrzał się, i dojrzaał uciekającego rzezimieszka-wysokiego, smukłego drowa o szarej skórze, i srebrzystych sterczących włosach w ciemno-brązowych spodniach i jaśniejszej górze, oraz czarna opaską zasłaniającą twarz od oczodołów w dół-po czym z wrednym uśmiechem rzuciła jakiś czar, i nagle ziemia przed złodziejem eksplodowała odrzucając tego w tył.
Niestety opryszek natychmiast się podniósł, po czym zaczął się oglądać za sprawcą, i dojrzał: lecącą w jego stronę magiczną strzałę .
Chcąc uniknąć nieprzyjemnego zderzenia drow odskoczył w prawo, po czym sięgnął ręką za swoje plecy i wyciągnął długi, cisowy łuk.
Ta czynność zdziwiła Neharikę, bowiem mroczne elfy nie są najlepszymi łucznikami, przynajmniej na tle swoich kuzynów leśnych elfów.
Te zastanawiania jednak zostały przerwane, gdyż musiała szybko wyczarować magiczną tarcze ochraniającą ją przed jedną strzałą, potem następną, i kolejną.
Ta kolej rzeczy niezbyt spodobała się jej,więc postanowiła skrócić dystans dzielący ją i łucznika do minimum.
Przerwała działanie tarczy, szybko wyciągnęła dłoń przed siebie, i powoli zaczęła ją-razem ze zdezorientowanym złodziejem-podnosić w górę, po czym gwałtownie wykonała gest przywodzący do siebie powodując lot przeciwnika w swoim kierunku.
Już elfce stanęły przed oczami grube księgi, gdy nagle leżący u jej nóg przeciwnik wyciągnął dwa krótkie miecze, i przeciął nimi powietrze dzielące jego i elfkę mało nie dosięgając tego drugiego.
Odskoczył jak poparzon ogniem, podczas gdy przeciwnik wstał równie szybko co poprzednio, i zmierzyli się wzrokiem, po czym... nadbiegła straż.
Łotrzyk rzucił się do ucieczki, skacząc na dach pobliskiego domu, jednak Neharika udaremniła jego wysiłek, i za pomocą magii ściągnęła go na ziemie.
Gdy strażnicy nadbiegli elfka z uśmiechem na twarzy zaczęła już wyobrażać siebie nad magicznymi księgami, gdy nagle jeden ze strażników chwycił ją za kark, i rzucił na ziemie obok złodzieja
-Co wy robicie, ja powstrzymałam tego bandytę...
-Niszcząc przy okazji kilka budynków i raniąc inne drowy- dokończył za nią strażnik.
-Co?!- krzyknęła oburzona
-Kawałki ziemi wyrzucone w eksplozji poleciały na inne elfy, a magiczny pocisk zniszczył jeden z budynków-to powiedziawszy strażnik podniósł ją, i zaczął kierować w kierunku siedziby władcy Sten'heildan...

CDN!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz