piątek, 21 lutego 2014

Od Aquy "Wiosenne przygotowania"

Zima się skończyła. Mimo że jest ciepło nie było żadnych kwiatów. Zasadziłam więc cebulki tulipanów, przebiśniegów, narcyzów, żąkili, pierwiosnków i wiele innych. Przy użyciu magii wody sprawiłam że zaczeły rosnąć aż zakwitły. Wyruszyłam na spacer po lesie jednorożców. Usłyszałam kroki oraz rozmowę, lecz nie rozpoznałam w niej głosu kogokolwiek z wioski. Weszłam na drzewo aby móc bezpiecznie obserwować przybyszy. Byli to... ludzie? Nie jestem pewna... widziałam jak rozkładali płapki w lesie. Gdy odchodzili powżócałam patyki do płapek a one się zamkneły. Obawiałam się że może coś stać się jednorożcą elfom lub innym stworzeniom. Szłam za nimi w ukryciu. Zmierzali w stronę wioski ale na szczęście zawrócili. Powrócili zapewne do swojej wioski ale obawiam się że mogą wrócić. Poszłam do Aminy i opowiedziałam jej całą chistorię i spytałam co z tym zrobić.

<Amina?>



Opowiadanie napisała Aqua: 

wtorek, 18 lutego 2014

Uwaga!

Następne święto to wiosenne przesilenie, do którego przez miesiąc będziemy się mocno przygotowywać. Chciałabym zmotywować wszystkich do pisania opowiadań ciekawymi nagrodami w postaci (za jedno opowiadanie):
 - 1tys Mirianów, 
 - Księga Czarów, 
 - możliwość dokonania jakiejkolwiek zmiany na blogu jeśli nie będzie ona kolidowała z systemem tworzenia go i rozwijania się :).
Jestem ciekawa propozycji i bardzo Was proszę o pisanie! 

Po za tym proszę zerknąć na zmiany wprowadzane w niektórych zakładkach.
Amina i Davos
(LoveLoveLove1)

Nowy elf!


Imię: Hedera
Płeć: Kobieta
Wiek: 77 lat
Żywioł: Ogień 
Moce: Telepatia, Telekineza, Samozapłon, Ognista Tarcza
Cechy: Woli być samotna, ale jeżeli już ktoś jest obok to nienawidzi ciszy. Zazwyczaj jest zabawna i miła, a także nie boi się nawiązywać nowych przyjaźni, ale i nie jest łatwowierna. Można się spodziewać po niej nieufności. Jest również odważna i umie się poświęcić. 
Nadzwyczajne umiejętności: Czytanie w myślach, Rozmowa myślami, Wzrok w ciemności, Nadzwyczajny słuch. 
Historia: Urodziła się w nieprzyjemnym, suchym mieście na wodzie. Nie było tam elfów, ale za to ludzie, którzy gardzili nią. Postanowiła znaleźć dobry dom i taki znalazła w Lesie Jednorożców. 
Rodzina: Matka - Tauriel, Ojciec - Kili < Hedera jest więc elfo-krasnoludką >
Jednorożec: Feriz 
Stanowisko w wiosce/lesie: Wojowniczka
Partner: szuka
Właściciel: Flater szaj
Inne: -

Od Nehariki "Przygody w Sten'heildan cz.3"

Rozdział III

Tytytytyty-rozległ się dźwięk podnoszonej w góre kratownicy.
Jazda-rzucił dowódca straży do reszty swoich podwładnych.
Elfica ruszyła w strone świeżej i otwartej przestrzeni.
-Te lasy skrywają wiele tajemnic-powiedział Balildur-zamieszkują je najróżniejsze bestie które mogą cię dopaść,i rozszarpać na strzępy-rzucił w strone Nehariki
-Nie będę przed nimi uciekała tak jak ty,bestie nigdy nie będą silniejsze od magii
-To się jeszcze okaże-odpowiedział Balildur
-Nie gadajcie,tylko idźcie przed siebie-powiedział Dowódca
-Tak sir-odpowiedziała mu natychmiast elfka
-W lesie owszem są bestie,ale jeśli zachowamy odpowiednie środki ostrożności może nam się nie rzucą do gardeł.
-Pocieszające-odpowiedział jeden ze strażników
,,Gdyby nie ten głupiec teraz bym siedział w swoim domu,i miał na pożywienie"pomyslała Neharika pod adresem Balidura
Nagle zauważyła na ziemi gałąź do której się zbliżał.
Uśmiechnąła się złośliwie,i gdy się zbliżył do gałęzi kopnęła ją pod nogi zbira który szedł po drugiej stronie wozu dostawczego.
Opryszek się potknął o gałąź upadająć na kolana,przez co elfka wybuchnęła śmiechem.
Balidur rozzłoszczony wstał,i rzucił się z gołymi rękami na Neharike,z którą zaczął się szarpać
-Spokój!-krzyczał dowódca,ale do elfów to nie trafiało.
-Cicho,słyszycie?-powiedział jeden ze strażników
Elfka i Balildur przestali nagle,i tez zaczęli się wsłuchiwać
-Ja nic nie słysze-odpowiedział drugi strażnik
-A ja i owszem-zripostował łucznik
Nagle z górki obok wyskoczyła jakaś slwetka wilka skrzydlata 
-Demonyyy!!!-zaczął panikować jeden z członków eskapady,na którego natychmiast rzucił się jeden z nich.
-Bronić się,jesteśmy mrocznymi elfami,nie poddamy się-wykrzyknął dowódca
Balildur wyciągnął z pochew swoje krótkie miecze,i rzucił się na demona,który go odrzucił machnięciem ręki w twardą skale
Neharika jako jedyna zachowała trzeźwość umysłu,i zaczęła natychmiast czarować:wielki,błękitny magiczny pocisk poleciał w strone jednego z demonów,który zawył z bólu,a następnie zaczął biec z furią w oczach w strone elfki.
Musiała szybko coś wymyślić,więc użyła zaklęcia ,,mignięcie" żeby demon przez nią przeleciał,i uderzył w skale za wojowniczką,która następnie wyczarowała świecący pocisk w swoich rękach,i cisnęła nim w demona,który zaczął w krzykach płonąć,aż w końcu spalił się na dobre.
Balildur w tym czasie odzyskał przytomność,więc wyciągnął łuk,i wymierzył w drugiego demona.
Wypowiedział jakieś zaklęcie,i strzała zaczęła świecić pomarańczową poświatą,a następnie poleciała w stronę serca demona.
Strzała przebiła skórę stwora,lecz ten tylko przestał masakrować i tak już martwego strażnika,i zajął się Balildurem.
Balildur czekał z mieczami w pozycji obronnej na bestie,lecz niestety przeliczył się w swojej sile,i bestia swoją szarżą powaliła nieszczęśnika na ziemie.
Neharika kątem oka zauważyła niepowodzenie swojego ,,przyjaciela",więc zaczęła czarować pocisk,którym rzuciła w demona.
Ten-jako nie zbyt inteligentny,porzucił Balildura,i zaczął następnie szarżować na nią ,lecz nie dane mu było zaatakować elfki-padł na ziemie z raną w plecach po mieczu łotrzyka
-Dług spłacony-rzucił Balildur w stronę oszołomionej elfki.
Chwile po tym dało się słychać agonalne jęknięcie ostatniego demona,którego pokonał kapitan
-Skąd tu się wzięły demony?-spytał się trzymając krwawiącą spod zbroi rękę
-Nie wiem-odpowiedziała Neharika - jednak przysięgłabym że już gdzieś to widziałam-powiedział wskazują na znak wypalony na piersi jednego z demonów

CDN

Od Hedory "Bal karnawałowy" cz.3

Wiecie jak to jest, gdy ktoś kogo się kocha przybywa do ciebie po dziesięciu latach i znów możecie być razem? Bo ja wiem. Dzięki Seley'thenowi wioska jakby rozjaśniała, każda chwila z nim jest piękna. I w sumie więcej czasu na rozmyślania nie miałam, bo właśnie coś się wydarzyło. Muzyka przycichła, tłum rozstąpił się, a tylko oszołomiona Coraline została na środku.
 - Czy.. czy ja o czymś nie wiem? - zapytała.
 - Coraline... - Sentis, w swoim pięknym brązowym stroju i jak zwykle zmierzwionymi włosami szedł w jej stronę wolno z lekkim uśmiechem. W dłoni trzymał pudełko, zwykłe, małe, drewniane, na którym namalowane było serduszko.
 - Chciałbym bardzo - uklęknął tuż przed nią - byś została moją żoną. Czy uczynisz mi ten zaszczyt?
 - O jeju, skarbie, pewnie, że tak! - wzięła pierścionek, on wstał i rzuciła mu się na ramiona oddając głęboki pocałunek na jego miękkich ustach. I wtedy co? Wszyscy zaczęli bić brawo, a ja, która stałam najbliżej, puściłam rękę mojego przyjaciela i podbiegłam do nich, uściskałam i pogratulowałam. Razem z Coraline oglądałyśmy pierścionek, gdy zleciał się cały tłum.
 - Posłuchajcie mnie wszyscy! - powiedziała głośno Amina. - Byliśmy świadkami pięknego wydarzenia. Z tej okazji należy nam się toast! A wam, kochani, gratuluję serdecznie - uściskała ich.
 - Tak, jesteśmy na balu, trochę pijaństwa! Po za tym nasi przyjaciele się zaręczyli! Jeej! - zawtórowałam jej pełna entuzjazmu i dopiero potem uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos. Serio? Boże, jakie ze mnie dziecko. 
Muzyka zabrzmiała głośniej i poszliśmy wznosić toasty za szczęśliwą parę. Następnie utworzyliśmy wagonik, na którego czele stał Calerian, a potem, do białego rana świetnie się bawiliśmy, śmiejąc się, tańcząc i słuchając muzyki. 
Caroline i Sentis wyszli chwilę wcześniej, ale czy ktoś im się dziwił?
_
P.S. 
Wybaczie opóźnienie! 

niedziela, 16 lutego 2014

Od Coraline "Bal karnawałowy" cz.2

    Odebraliśmy broń. Naszym jednorożcom ciężko było nieść ją całą, nas i szybko biec. W takim razie jechaliśmy wolno, ale nadrobiliśmy ponieważ Sentis znał skrót. W wiosce Naye'os nie zabawliśmy długo, w każdym razie mój chłopak coś tam szukał i nawet nie wiem czy znalazł bo zbytnio mnie to nie miałam nawet czasu o tym myśleć. Ciekawe jak sobie radzą w Hanna.   
    Przyspieszyliśmy do poziomu maksymalnego. Gdy dotarliśmy do wioski i zaprowadziliśmy jednorożce na Fiołkową Dolinę od razu padły i zaczęły się tarzać. Wyczerpujący dzień dla nich i dla nas, chociaż nasz jeszcze się nie skończył. Gdy szliśmy do zbrojowni spotkaliśmy Darka ściskającego Finezję. Trzeba przyznać, że nie wywołało to mojego zaskoczenia, bo byli parą od 20 elfich lat. 
    Gdy nas zobaczył nie udawał, że coś się stało. Puścił dziewczynę, pocałował w policzek i zawołał do nas czy nam pomóc. Potwierdzliśmy i przybiegł truchtem. Wziął ode mnie trochę i od Sentisa i razem zanieśliśmy to do zbrojowni. 
 - Jutro się tym zajmiemy. Miłej zabawy kochani! Świetne stroje. - uśmiechnął się, chwycił Finezję za rękę i odeszli. My spojrzeliśmy po sobie i zaśmialiśmy szczerze. 
 - No, czas na nas. Zobaczmy, jak sobie bez nas poradzili. - powiedział. 
Także chwyciliśmy się za rękę i poszliśmy w stronę polany, na której zwykle organizowaliśmy imprezy. 
Wszyscy byli tak świetnie przebrani, że połowy z nich nie poznałam. Minęłam właśnie Misao, do której o mało co nie powiedziałam "O cześć Arweno, wyglądasz bosko!". 
Następnie minęła mnie Mikejla De'Loorm, która wyglądała trochę jak 'dziewczyna-tarzan' i wróżka. Szczerze, połączenie wyglądało ciekawie, a ona, jako piękna elfka prezentowała się w nim naprawdę dobrze. 
     W sumie stwierdziłam, że Amina świetnie spisała się ze strojami, Thea z jedzeniem, a Deschen z dekoracją. Caleriana widziałam z daleka zabawiającego innych młodzików. Iriael stał z boku, któż by się tego spodziewał? Davos rozmawiał z Ismaelem, którego też ledwo ledwo poznałam, bo jego kolorowa maska zajmowała całą głowę. Wyróżniał się jedynie muskulaturą i gestykulacją, co nadawało większy sens temu co mówił, ponieważ używał słów większości elfom nieznanych. 
Z kolei Ismael nie miał na sobie nic szczególnego oprócz łańcucha choinkowego zaplecionego wokół pasa. Amina dopuściła go do balu? 
    Przy scenie, na której stała Diana ze swoją trupą, Hedora tańczyła z jakimś elfem, którego pierwszy raz widziałam na oczy, ale plotki krążyły, że przyjechał tu dla niej i jest jej najlepszym przyjacielem, a imię jego Seley'then. 


Od Aminy "Bal karnawałowy" cz.1

Przygotowania jak zawsze. 
Wszędzie krzątanina, wszyscy krzyczą, ustawiają itd. 
Co zrobić by nie zwariować? No ja zajęłam się pomocą przy garderobie. Jako że to bal karnawałowy Luisiana stworzyła wiele naprawdę pięknych strojów i umieściliśmy je w pustym domku. Każdy elf z wioski przychodził tam dziś rano i brał strój, a ja pomagałam mu wybierać. Chciałam, żeby wszystko wyszło. 
W pewnym momencie przyszła Coraline, ale była już przebrana. Na sobie miała sukienkę do kolan, zieloną jak wiosenna trawa, przeplataną niebieskimi jak najczystsza woda nitkami. Włosy pokręcone i upięte na górze, które ozdabiała złota, błyszcząca opaska z kwiatem. A na szyi zwisała kolorowa maska. Razem wyglądała na wróżkę.
 - Kochana - powitałam ją przyjaźnie - bal jest wieczorem, czemu już się przebrałaś? I co to za strój?
 - Teraz wyjeżdżamy z Sentisem po broń. Dark, gdy zamawiał ją w sąsiedniej wiosce, nie było jeszcze planów o balu. 
 - To jak dawno została zamówiona? 
 - Miesiąc mija dziś. 
 - O której będziecie? Może wyślę tam posłańców? 
 - Nie, spokojnie. Byliśmy do tego wyznaczeni od początku. To moment do bycia razem, a przy okazji przygoda. Myślę, że zdążymy przed końcem. 
 - Miejmy nadzieję. Jedźcie, pomyślności. 
 - Dziękujemy Amino - uśmiechnęła się i wyszła. 
Wyszłam z domku za nią i zobaczyłam młode elfki siedzące na ziemi po turecku próbujące się pomalować. Uśmiechnęłam się szeroko, a po chwili wybuchnęłam śmiechem. Odwróciłam się, by ukryć to, ponieważ wszystkie spojrzały się w moją stronę. Gdy się uspokoiłam podeszłam do nich i zaproponowałam pomoc. Przystały na nią chętnie. 
Pomalowałam je wszystkie mocno w zależności od stroi, które mi opisały. Nie sposób zapamiętać było 60 strojów wydanych dziś wszystkim elfom. W każdym razie wyglądały bosko, a ja poczułam się cudownie. Może by tak pomyśleć o kolejnym dziecku? Calerian jest już dorosły... Jak to szybko leci... 
Ale co to? Użalam się nad sobą? I myśląc o tym skrzywiłam się. Aż taka stara jeszcze nie jesteś, Amino, żeby ze sobą gadać... 
W tej chwili podbiegła Deschen, kolorowo ubrana, z wieszakiem w ręku, na którym... wisiała szmata. 
 - Deschen złotko, dlaczego przynosisz mi szmatę? 
 - Amino, do wioski wkradł się nam ogar! 
Jak dobrze, że Naviera była obok. Nie mam pojęcia jak, ale zawsze zjawia się na czas. I nawet nie pytałam o nic więcej Deschen, ale wiedziałam o jakim miejscu mówi: obszar, którego strażnik leży teraz w szpitalu. Najczęściej atakowany. 
Pogalopowałyśmy tam szybko. Ogara już nie było - Ismael z Iriaelem stanęli ramię w ramię i mocami go wygonili. Zniszczenia nie były tak wielkie jak się spodziewałam po czymś takim. 
 - Młody. Prawdopodobnie wysłany na zwiad. Sentis wiedziałby co robić, bo pochodzi z ich krainy. 
 - Spokojnie. Opowiedz wszystko po kolei. A Thea niech przyjdzie i oceni straty w pożywieniu. 
Opowiedział mi jak to było, kto go zobaczył i jak go pokonali. 
 - Sentis będzie wieczorem. Porozmawiam z nim, a jutro przeszkoli strażników i zobaczymy kto najbardziej nadaje się na tę część. 
 - Pani! - biegła w moją stronę Thea - straty są nie wielkie, ale nie mamy już zapasów tych rzeczy, które zostały zniszczone. 
 - Poradzimy sobie bez nich? 
 - Oczywiście, pani. 
 - Nie musisz tak do mnie mówić, słodziutka. Jestem Amina - uśmiechnęłam się, wsiadłam na Navierę. Było już koło 15. Czas samemu się wystroić... 
Zanim wstawię opowiadanie każda elfka może napisać w co chce być ubrana to zmienię ;) 

Dziś bal!

Proszę elfy o wieczorną obecność :) 
Opowiadanie będzie miało 3 części ode mnie (Aminy), Coraline i mam nadzieję, że Amersau (ale to jeszcze nie pewne więc może zastąpi ją Hedora) 
Do zobaczenia :D 

sobota, 15 lutego 2014

Nowy elf!

Imię: Drakon
Płeć: Elf (mężczyzna)
Wiek: 102 lat
Żywioł: Mrok
Moce: Tworzenie mroku, kontrolowanie mroku, absorbowanie mroku, uwolnienie mrocznego Nova Blastu, absorbowanie mroku i zamienianie jego w energię, teleportacje poprzez mrok (używa cieni jako przejść),rozmawianie ze zmarłymi i duchami
Cechy: tajemniczy,małomówny,waleczny,wytrzymały,odważny,jeśli uda mu się zdobyć partnerkę (a on w to wątpi) będzie jej bronił,zwinny,prawy,honorowy,uczciwy,pomocny,szczery,zabawny,
Nadzwyczajne umiejętności: -
Historia: Opuścił rodzinne strony, w poszukiwaniu nowej wioski...
Rodzina: Wszyscy żyją,ale woli o nich nie rozmawiać
Jednorożec: Wicher
Stanowisko w wiosce/lesie: 
Partner: szuka
Właściciel: Ashoka98
Inne: -

Od Aquy "Zaginęła" cd. ostatnie

August osłaniał nas. Natomiast nadzieja mnie uwolniła. Po chwili pojawiła się straż niestety zapomnieli pomyśleć jak się z zamku wydostaniemy. Na szczęście szybko wymyśliłam plan.
-cha cha cha teraz mi nie uciekniecie dam wam wybór. Albo wasza dwójka odejdzie( Nadzieja i August). Albo wszyscy zginiecie! Powiedziałam im aby czekali na wzgórzu przy lesie na mnie. Na szczęście nie musiałam im tłumaczyć planu bo się zgodzili. Gdy tylko zobaczyłam że moi przyjaciele są na wzgórzu stanełam na samej krawędzi tarasu. Powiedziałam-aurevoir( orewuah) i pochyliłam się do tyłu. Leciałam głową do dołu i tuż nad tłumem ludzi rozłożyłam swoje wielkie piękne skrzydła ( z kamienia słonecznego podobnego do przeźroczystego opalu w kształcie skrzydeł ptaka) powoli leciałam ku góże i wylądowałam przy moich towarzyszach, a moje skrzydła w jednej chwili zniknęły. Powróciliśmy do wioski nie mając więcej przygód. Po drodze opowiadałam im jak to się stało że umarłam a żyję.. skrócę tę opowieść. Gdy august wyruszył dalej okazało się że napastnikami byli żołnierze króla. Odkopali mnie i wskrzesili wodą młodości która tak naprawdę uzdrawia. Byli bardzo mili a ja nie miałam po co uciekać bo wszędzie była pustynia i bym zgineła. Dotarliśmy do zamku i tam właśnie zaprowadzono mnie na taras

Od Nadzieji "Zaginęła" cd.

Gdy wyszliśmy na taras zobaczyliśmy na nim związaną Aquę, króla ludzi i kilku strażników. Lecz po chwili zobaczyłam że na niebie jest kilka księżyców, a dokładnie 8! Dobrze wiem co to znaczyło, bo czytałam książki Aquy które dostała on nimf i driad z którymi się wychowywała. Dla. Ciekawych wyjaśnię w nawiasie, jeśli was to nie interesuje pomińcie nawias i czytajcie co było dalej:-) (raz na 800 lat 8 księżycy układa się w równej lini wraz ze słońcem dokładnie w tym miejscu o godzinie 12:00 . W tedy zwykły człowiek może posiąść nadprzyrodzoną moc, którą oczywiście komuś zabieże. Lecz przypadkiem nie było to że wziął ją a nie mnie. ( dawno temu cała magia drzemiała w jednym wielkim krysztale. Gdy pewien człowiek chciał posiąść moc kryształu kryształ rozpadł się na 100 części które rozleciały się na cały świat. Ten kto znalazł kryształ posiadał wielką moc. Tak więc dzieci które posiadały choć jednego rodzica z mocą dziedziczyły ją(moc) ale niektórzy posiadali więcej niż zwykłą moc posiadali dany kamień mocy dzięki temu że np. Ktoś chcąc uratować daną osobę która ma moc oddaje jej swą moc, lub ktoś ukradł komuś moc albo w dniu kiedy na niebie jest 8 księżycy albo jeśli miał już moc zabijając mógł ją odebrać) Aquy rodzina od lat przekazywała swym dzieciom swoją moc dlatego że zawsze był ktoś kto chciał zabrać im tę moc więc tak coraz większa moc była przekazywana z pokolenia na pokolenie ( legenda głosi że pewnego razu będą,wolni' i nie będą musieli przekazywać mocy) dlatego Aqua należy do nielicznych któży tak wielką moc posiadają. Takim osobą mówi się że zamiast serca mają kryształ w którym zbiera się cała ich moc którą można odebrać zabierając serce( kryształ) tym samym zabijając ją, i to jest prawda. Dlatego król chce jej kryształu ponieważ ona posiada największą moc wody( u płci żeńskiej)).
Resztę opowie Aqua

Od Augusta "Zaginęła" cd.

...rano napadli na nas napastnicy. Aqua w ostatniej chwili mnie uratowała lecz zaraz potem dostała strzałą z łuku. Napastnicy uciekli. A ona spojrzała na mnie. Oczy miała pełne łez. Po chwili upadła. Chwyciłem ją, mocno krwawiła. Była nieprzytomna ledwo oddychała. Po chwili..przestała oddychać. Trzymałem ją martwą w ramionach. Nie mogłem uwierzyć. Ona nie żyje. Próbowałem wszystkiego. Zawinąłem ją w białe prześcieradło. Wykopałem dół i tam ułożyłem drewniane belki. Ułożyłem ją tam i zasypałem ziemią. Ułożyłem także kamienie aby dzikie zwierzęta się do nie nie dobrały. Wyruszyłem dalej, przecież miałem uratować jej siostrę. Wędrowałem przez kilka dni aż dotarłem do zamku. Tam stałem się niewidzialny i dotarłem niepostrzeżenie do lochów. Znalazłem Nadzieję i ją uwolniłem. O dziwo nie pytała się gdzie Aqua.
-A teraz chodź musimy uciekać zanim ktoś nas zobaczy
-a Aqua?
-ona...nie żyje
-jak to?
-zastrzelili ją z łuku...
-ale kiedy?
-kilka dni temu
-nie możliwe' widziałam wczoraj jak straż ją prowadziła
-co? Tto nie możliwe
-nie wiem jak to się stało ale ona żyje! Choć!
Zaprowadziła mnie na samą górę zamku. Tam wyszliśmy na taras i..

Od Aquy "Zaginęła" cd.

Doszliśmy do granicy lasu . Dalej rozciągała się równina a w oddali było widać domy a jeszcze dalej zamek do którego dążymy. Ponieważ był wieczór, zrobiliśmy postój. Lecz wyczuwaliśmy że coś jest nie tak. Rano gdy wstaliśmy jacyś ludzie na nas napadli. Było ich sporo Chyba z sześciu. Nie było łatwo. Nagle August znalazł się pod mieczem napastników lecz w ostatniej chwili go uratowałam. W pewnym momencie poczułam straszliwy ból, rzuciłam miecz i spojrzałam w dół. Zobaczyłam strzałę która przeszyła mój brzuch na wylot. Mocno krwawiłam i kręciło mi się w głowie. Napastnicy po zadanym mi ciosie uciekli. Po chwili upadłam na ziemię.

wtorek, 11 lutego 2014

Nowy elf!


Imię: Bella
Płeć: elfka (kobieta)
Wiek: 100 lat
Żywioł: Ziemia,powietrze,ogień i woda
Moce: włada czarną magią,latać,uzdrawiać,telepatia,rozmawiać ze zwierzętami, kontroluje swoje żywioły,czyta w myślach,hipnotyzuje,
Cechy: odważna,honorowa,miła,niezależna,waleczna,lojalna,ambitna, zabawna,wyrozumiała,optymistka,szybka,zwinna,wierna,
Nadzwyczajne umiejętności: baardzo szybka,doskonale strzela z łuku,bardzo cicho się skrada,bardzo szybko lata,
Historia: tajna
Rodzina: siostra Nehariki
Jednorożec: 
Stanowisko w wiosce/lesie: Strażniczka przywódców
Partner: szuka
Właściciel: Nati98
Inne: potrafi się zamieniać:
 

Od Caleriana do Iriaela "Nauka walki" cd.

W sumie to nie wiedziałem co powiedzieć. Jestem raczej typem samotnika (z tego co mi wiadomo on też), ale podobał mi się pomysł patrolu. Jeszcze nigdy na takim nie byłem. 
 - Hej, powiedz coś. Całej nocy tu nie przestoimy. - powiedział ostro Iriael. 
Dodatkowy minus to ten jego ton.. Ale jakby tak pomyśleć, to może czegoś się nauczę. 
 - Idę z tobą. 
Iriael uśmiechnął się lekko i niedbale. 
 - W takim razie leć po jednorożca. Nie siodłaj, pojedziemy na oklep. Byle szybko. 
 - A twój?
Teraz zaśmiał się głośno. 
 - Oj, młody. Na patrolu jednorożce zawsze są przy strażnikach. - zagwizdał naprawdę cicho, tak, że ja ledwo usłyszałem, ale zza wysokich krzewów wyszła jego piękna klacz, Arienhera. Spojrzał na mnie. - Dlaczego tu stoisz? Miałeś iść po jednorożca. 
No tak, jasne. Ach, moja pamięć. 
Stajnie stały niedaleko. Jako, że było przedwiośnie Misao nie zawsze pozwalała im być w nocy na dworze. 
White Rose, wraz z Navierą i Vaccarą, jednorożcami moich rodziców, stała w pierwszej, najładniejszej i wielkiej stajni zbudowanej przez mojego tatę z buku, który jakoś tak szybko obrósł mech, chmiel i inne takie co razem wyglądało naprawdę pięknie w poświacie księżycowej. Zaraz potem znajdowała się troszkę mniejsza stajnia dla zastępców i strażników z czarnego drewna. Stajnia wojowników była największa i położona naprzeciw wszystkich, w której drzwi były stalowe, a ściany bambusowe. Szczerze mówiąc wydaje mi się to naprawdę dziwne połączenie... Miejsce dla jednorożców łowców było za stajnią moich rodzców, które bardzo wtapiało się w leśną ścianę. I gdyby nie głowy koni w takich ciemnościach bym jej nie wypatrzył (ciekawe czy inni też mają takie problemy), a wierzchowce pozostałych elfow, lekarzy, sklepikarzy, zbieraczy itd. miały swoją na ukos od stajni zastępców i była ona w sumie też duża, ale miała podziały, więc czasem wydawało się, że jest to kilka malutkich stajni obok siebie. Jednorożce, które nie miały właścicieli, bo były za młode, albo te, które nie przyjęły jeszcze żadnego elfa, stare po służbie bądź zapasowe miały miejsce w lesie, w pojedynczych boksach. Wszystko tworzyło spójną całość. 
Szybko wszedłem do boksu White Rose. Nie lubię zdrabniać jej imienia, bo takie mi się podoba. Wziąłem ogłowie i szybko ubrałem, a następnie wyprowadziłem przed boks i wsiadłem. Iriael czekał. Bałem się, że na mnie nakrzyczy, bo tak długo, ale on nawet nie patrzał w moją stronę. Czyżby coś wyczuł? 
 - Iriaelu, możemy jechać. 
 - Czekaj, młody, czekaj. 

<Iriaeluu? :)>

niedziela, 9 lutego 2014

Od Aquy "Ktoś mnie obserwuje"

Zima..... tak cicho, mało kto wychodzi ze swojego domku. Ale przecież chłód nie przeszkadza w spacerach. Przynajmniej mi. Wyruszyłam na Angro na przejażdżkę po pagurkach wolności. Było cudownie. Ale miałam wrażenie że coś lub ktoś mnie obserwuje.Następnie odwiedziłam skały wiecznego snu. Gdy miało za parę minut zajść słońce powróciłam do wioski. Gdy szłam do swojego domku spotkałam Augusta, który zaprosił mnie do siebie. Zjedliśmy kolację i zostałam u niego na noc. Było cudownie. Następnego dnia wyruszyłam na polowanie. Jakoś nie mogłamznaleźć zwierzyny więc postanowiłam złowić trochę ryb. Celnie trafiłam z łuku kilka sztuk dorodnych łososi. Usłyszałam pękające patyki i skrzypiący śnieg. Ktoś tu jest. Wróciłam do wioski i przygotowałam kolację. Po kolacki poszłam spać. Nagle do mojej sypialni wleciało kilka kamieni zbijając szyby. Na szczęście nic mi się nie stało. Gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam czyjąś sylwetkę która zaraz uciekła ale nie wiem kto to. Posprzątałam szkło i jakoś nie mogłam zasnąć. Bawiłam się swoją mocą. W końcu nastał świt.