Wziąłem to wino. Smaczne. Ale nadal nie wiedziałem, co powiedzieć.
Zostawić wioskę, czy nie? To znaczy - oczywiście, że będzie Amina, Raven i.. Ismael.
To on będzie zastępcą. Ale jak mu to powiedzieć? W końcu trzeba.
Wpatrywał się we mnie teraz wzrokiem pełnym troski i wiedziałem, że powierzoną mu funkcję będzie spełniał rzetelnie.
- Słuchaj, Ismaelu - zacząłem - mam do ciebie prośbę, która jednocześnie jest propozycją -
wciąż czułem to spojrzenie, chociaż na niego nie patrzyłem. - Chciałbym, żebyś został moim zastępcą w wiosce.
Na jego twarzy zagościł uśmiech. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.
- Jesteś pewnien? - zapytał.
- Tak, wiem, że mogę ci zaufać i wiem, że pomożesz Aminie zawsze, gdy mnie w pobliżu nie będzie.
- Dobrze. Bardzo ci dziękuję, Davosie - wstaliśmy oboje i uściskaliśmy się.
- Jutro rano wyjeżdżam do rodziny i zabieram ze sobą Caleriana. Proszę, znajdź Aminie jakieś zajęcie.
- Nie masz się czym martwić. Możesz na mnie polegać.
Popatrzyłem mu prosto w oczy.
- Wiem.
I wyszedłem, dziękując jednocześnie za wino. Potem on opowiedział jakiś śmieszny żarcik i oboje wybuchliśmy śmiechem. Zacząłem uciekać, gdy po naszym wybuchu w oknie Deschen. Z daleka słyszałem, jak Deschen wrzeszczy do Ismaela, a ten się tylko śmieje. Co to za cudotwórcze wino?
<Ismael, wybór należy do ciebie - kończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz