August osłaniał nas. Natomiast nadzieja mnie uwolniła. Po chwili pojawiła się straż niestety zapomnieli pomyśleć jak się z zamku wydostaniemy. Na szczęście szybko wymyśliłam plan.
-cha cha cha teraz mi nie uciekniecie dam wam wybór. Albo wasza dwójka odejdzie( Nadzieja i August). Albo wszyscy zginiecie! Powiedziałam im aby czekali na wzgórzu przy lesie na mnie. Na szczęście nie musiałam im tłumaczyć planu bo się zgodzili. Gdy tylko zobaczyłam że moi przyjaciele są na wzgórzu stanełam na samej krawędzi tarasu. Powiedziałam-aurevoir( orewuah) i pochyliłam się do tyłu. Leciałam głową do dołu i tuż nad tłumem ludzi rozłożyłam swoje wielkie piękne skrzydła ( z kamienia słonecznego podobnego do przeźroczystego opalu w kształcie skrzydeł ptaka) powoli leciałam ku góże i wylądowałam przy moich towarzyszach, a moje skrzydła w jednej chwili zniknęły. Powróciliśmy do wioski nie mając więcej przygód. Po drodze opowiadałam im jak to się stało że umarłam a żyję.. skrócę tę opowieść. Gdy august wyruszył dalej okazało się że napastnikami byli żołnierze króla. Odkopali mnie i wskrzesili wodą młodości która tak naprawdę uzdrawia. Byli bardzo mili a ja nie miałam po co uciekać bo wszędzie była pustynia i bym zgineła. Dotarliśmy do zamku i tam właśnie zaprowadzono mnie na taras
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz