Wiecie jak to jest, gdy ktoś kogo się kocha przybywa do ciebie po dziesięciu latach i znów możecie być razem? Bo ja wiem. Dzięki Seley'thenowi wioska jakby rozjaśniała, każda chwila z nim jest piękna. I w sumie więcej czasu na rozmyślania nie miałam, bo właśnie coś się wydarzyło. Muzyka przycichła, tłum rozstąpił się, a tylko oszołomiona Coraline została na środku.
- Czy.. czy ja o czymś nie wiem? - zapytała.
- Coraline... - Sentis, w swoim pięknym brązowym stroju i jak zwykle zmierzwionymi włosami szedł w jej stronę wolno z lekkim uśmiechem. W dłoni trzymał pudełko, zwykłe, małe, drewniane, na którym namalowane było serduszko.
- Chciałbym bardzo - uklęknął tuż przed nią - byś została moją żoną. Czy uczynisz mi ten zaszczyt?
- O jeju, skarbie, pewnie, że tak! - wzięła pierścionek, on wstał i rzuciła mu się na ramiona oddając głęboki pocałunek na jego miękkich ustach. I wtedy co? Wszyscy zaczęli bić brawo, a ja, która stałam najbliżej, puściłam rękę mojego przyjaciela i podbiegłam do nich, uściskałam i pogratulowałam. Razem z Coraline oglądałyśmy pierścionek, gdy zleciał się cały tłum.
- Posłuchajcie mnie wszyscy! - powiedziała głośno Amina. - Byliśmy świadkami pięknego wydarzenia. Z tej okazji należy nam się toast! A wam, kochani, gratuluję serdecznie - uściskała ich.
- Tak, jesteśmy na balu, trochę pijaństwa! Po za tym nasi przyjaciele się zaręczyli! Jeej! - zawtórowałam jej pełna entuzjazmu i dopiero potem uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos. Serio? Boże, jakie ze mnie dziecko.
Muzyka zabrzmiała głośniej i poszliśmy wznosić toasty za szczęśliwą parę. Następnie utworzyliśmy wagonik, na którego czele stał Calerian, a potem, do białego rana świetnie się bawiliśmy, śmiejąc się, tańcząc i słuchając muzyki.
Caroline i Sentis wyszli chwilę wcześniej, ale czy ktoś im się dziwił?
_
P.S.
Wybaczie opóźnienie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz