poniedziałek, 22 grudnia 2014

Kochani, coraz więcej przybywa mi opowiadań i nowych postaci od was. Blog jest niestety na razie nieaktywny. Nie znajduję czasu się nim zajmować. Bardzo, bardzo Was wszystkich przepraszam. Cierpię na tym zarówno ja jak i wy. Wybaczcie, że nasze magiczne miejsce zostało przeze mnie tak zaniedbane, ale szkoła daje mi się we znaki i nie mogę nic z tym zrobić. Mam nadzieję, że kiedyś znów znajdę dla Was i naszych elfów czas i wszystko wróci do normy. 

Amina

poniedziałek, 5 maja 2014

Nowy elf!


Imię: Veronica
Płeć: Elfka (kobieta)
Wiek: 101
Żywioł: Iluzja
Moce: Wszystko co ma związek z iluzją
Cechy: Odważna, pewna siebie, waleczna, często sarkastyczna i złośliwa, mściwa, uwodzicielska, uparta, impulsywna, śmiała, niezależna, ciekawska, czasem heroiczna, ma poczucie humoru
Nadzwyczajne umiejętności: Może zniknąć, przywoływać różne iluzje
Historia: Była córką króla małego leśnego królestwa, ale tak naprawdę nigdy nie lubiła życia na dworze. W każdej wolnej chwili uciekała do lasu. Pewnej nocy miała sen, w którym ujrzała swoją przyszłość, jeśli niczego nie zmieni. Postanowiła uciec. Po długiej wędrówce odnalazła wioskę.
Rodzina: Nigdy nie zdradza szczegółów.
Jednorożec: Satina
Stanowisko w wiosce: Łowca
Partner: Szuka kogoś z podobnym charakterem
Właściciel: weraszaman

Od Deschen "Zachód słońca"

Zachód słońca. Galopuję na moim jednorożcu, Gochacie, przez pagórki wolności. Wiatr rozwiewa mi włosy, a słońce je rozjaśnia. Patrzę przed siebie, a rumak rży. Na chwilę się zatrzymujemy. Schodzę z jednorożca na jednym z najwyższych pagórków, zakładam na siebie ręce i opieram się o Gochata. Patrzę na zachodzące słońce i wzdycham. Ni stąd ni zowąd słyszę stukot ciężkich kopyt. Nie reaguję, lecz kusi mnie by spojrzeć kto to. Gochat omiata ogonem powietrze. Stukot jest coraz głośniejszy. W końcu ciekawość bierze górę, odwracam głowę w kierunku kolejnego jednorożca i elfa.

<Ktoś dokończy? :3>

sobota, 15 marca 2014

Zawieszenie

Wybaczcie, ale blog musi zostać chwilowo zawieszony.
Prowadzę nabór nowych elfów i motywuję starsze, by znów zaczęły pisać. Godzę to z nauką i treningami, ale na dodawanie postów chwilowo nie mam czasu. Do Przesilenia Wiosennego nic dodawane i zmieniane nie będzie, ale potem wracam spowrotem:)
Oczywiście możecie wysyłać mi opowiadania dalej. 

Elfy, które czekają na moją odpowiedź (opowiadanie), niedługo ją otrzymają.

Amina 

czwartek, 6 marca 2014

Nowy elf!



Imię: Haflinga
Płeć: Elfka
Wiek: 79
Żywioł: Woda
Moce: Wyzwolenie wody, zamrażanie, uleczanie
Cechy: Raczej miła, dąży do celu, kocha zwierzęta, szczególnie jednorożce.
Nadzwyczajne umiejętności: Czytanie w myślach, przewidywanie przyszłości, porozumiewanie się z jednorożcami
Historia: Jechała na koniu Bella, zgubiła się i trafiła do lasu jednorożców.
Rodzina: Nie wiadomo
Jednorożec: Satina
Stanowisko w wiosce/lesie: Opiekunka Jednorożców
Partner: Nie chce
Właściciel: madzia.love
Inne: Potrafi zmieniać się w pegaza/ jednorożca:

sobota, 1 marca 2014

Od Artemidy "Wiosna już niedługo" cz.1

Przygotowując się do wiosennego przesilenia, myślę o rodzinie.W moim domu nazbierało się różnych staroci.Sprzątając je przypominałam sobie czasu, kiedy podróżowałam po świecie zanim na stałe osiedliłam się w Wiosce.Nie tylko mój dom potrzebuje generalnych przeróbek ale też zwierzęta.Idzie wiosna trzeba przygotować im jedzenie i upilnować aby wstały na czas.Mam nadzieję, że święto przesilenia w naszej wiosce będzie równie kolorowe jak posadzone niedawno kwiaty Aquy.Wiosnę czuje się już w powietrzu, ale też w sercach ludzi i elfów. 



Opowiadanie napisała Artemida:

piątek, 21 lutego 2014

Od Aquy "Wiosenne przygotowania"

Zima się skończyła. Mimo że jest ciepło nie było żadnych kwiatów. Zasadziłam więc cebulki tulipanów, przebiśniegów, narcyzów, żąkili, pierwiosnków i wiele innych. Przy użyciu magii wody sprawiłam że zaczeły rosnąć aż zakwitły. Wyruszyłam na spacer po lesie jednorożców. Usłyszałam kroki oraz rozmowę, lecz nie rozpoznałam w niej głosu kogokolwiek z wioski. Weszłam na drzewo aby móc bezpiecznie obserwować przybyszy. Byli to... ludzie? Nie jestem pewna... widziałam jak rozkładali płapki w lesie. Gdy odchodzili powżócałam patyki do płapek a one się zamkneły. Obawiałam się że może coś stać się jednorożcą elfom lub innym stworzeniom. Szłam za nimi w ukryciu. Zmierzali w stronę wioski ale na szczęście zawrócili. Powrócili zapewne do swojej wioski ale obawiam się że mogą wrócić. Poszłam do Aminy i opowiedziałam jej całą chistorię i spytałam co z tym zrobić.

<Amina?>



Opowiadanie napisała Aqua: 

wtorek, 18 lutego 2014

Uwaga!

Następne święto to wiosenne przesilenie, do którego przez miesiąc będziemy się mocno przygotowywać. Chciałabym zmotywować wszystkich do pisania opowiadań ciekawymi nagrodami w postaci (za jedno opowiadanie):
 - 1tys Mirianów, 
 - Księga Czarów, 
 - możliwość dokonania jakiejkolwiek zmiany na blogu jeśli nie będzie ona kolidowała z systemem tworzenia go i rozwijania się :).
Jestem ciekawa propozycji i bardzo Was proszę o pisanie! 

Po za tym proszę zerknąć na zmiany wprowadzane w niektórych zakładkach.
Amina i Davos
(LoveLoveLove1)

Nowy elf!


Imię: Hedera
Płeć: Kobieta
Wiek: 77 lat
Żywioł: Ogień 
Moce: Telepatia, Telekineza, Samozapłon, Ognista Tarcza
Cechy: Woli być samotna, ale jeżeli już ktoś jest obok to nienawidzi ciszy. Zazwyczaj jest zabawna i miła, a także nie boi się nawiązywać nowych przyjaźni, ale i nie jest łatwowierna. Można się spodziewać po niej nieufności. Jest również odważna i umie się poświęcić. 
Nadzwyczajne umiejętności: Czytanie w myślach, Rozmowa myślami, Wzrok w ciemności, Nadzwyczajny słuch. 
Historia: Urodziła się w nieprzyjemnym, suchym mieście na wodzie. Nie było tam elfów, ale za to ludzie, którzy gardzili nią. Postanowiła znaleźć dobry dom i taki znalazła w Lesie Jednorożców. 
Rodzina: Matka - Tauriel, Ojciec - Kili < Hedera jest więc elfo-krasnoludką >
Jednorożec: Feriz 
Stanowisko w wiosce/lesie: Wojowniczka
Partner: szuka
Właściciel: Flater szaj
Inne: -

Od Nehariki "Przygody w Sten'heildan cz.3"

Rozdział III

Tytytytyty-rozległ się dźwięk podnoszonej w góre kratownicy.
Jazda-rzucił dowódca straży do reszty swoich podwładnych.
Elfica ruszyła w strone świeżej i otwartej przestrzeni.
-Te lasy skrywają wiele tajemnic-powiedział Balildur-zamieszkują je najróżniejsze bestie które mogą cię dopaść,i rozszarpać na strzępy-rzucił w strone Nehariki
-Nie będę przed nimi uciekała tak jak ty,bestie nigdy nie będą silniejsze od magii
-To się jeszcze okaże-odpowiedział Balildur
-Nie gadajcie,tylko idźcie przed siebie-powiedział Dowódca
-Tak sir-odpowiedziała mu natychmiast elfka
-W lesie owszem są bestie,ale jeśli zachowamy odpowiednie środki ostrożności może nam się nie rzucą do gardeł.
-Pocieszające-odpowiedział jeden ze strażników
,,Gdyby nie ten głupiec teraz bym siedział w swoim domu,i miał na pożywienie"pomyslała Neharika pod adresem Balidura
Nagle zauważyła na ziemi gałąź do której się zbliżał.
Uśmiechnąła się złośliwie,i gdy się zbliżył do gałęzi kopnęła ją pod nogi zbira który szedł po drugiej stronie wozu dostawczego.
Opryszek się potknął o gałąź upadająć na kolana,przez co elfka wybuchnęła śmiechem.
Balidur rozzłoszczony wstał,i rzucił się z gołymi rękami na Neharike,z którą zaczął się szarpać
-Spokój!-krzyczał dowódca,ale do elfów to nie trafiało.
-Cicho,słyszycie?-powiedział jeden ze strażników
Elfka i Balildur przestali nagle,i tez zaczęli się wsłuchiwać
-Ja nic nie słysze-odpowiedział drugi strażnik
-A ja i owszem-zripostował łucznik
Nagle z górki obok wyskoczyła jakaś slwetka wilka skrzydlata 
-Demonyyy!!!-zaczął panikować jeden z członków eskapady,na którego natychmiast rzucił się jeden z nich.
-Bronić się,jesteśmy mrocznymi elfami,nie poddamy się-wykrzyknął dowódca
Balildur wyciągnął z pochew swoje krótkie miecze,i rzucił się na demona,który go odrzucił machnięciem ręki w twardą skale
Neharika jako jedyna zachowała trzeźwość umysłu,i zaczęła natychmiast czarować:wielki,błękitny magiczny pocisk poleciał w strone jednego z demonów,który zawył z bólu,a następnie zaczął biec z furią w oczach w strone elfki.
Musiała szybko coś wymyślić,więc użyła zaklęcia ,,mignięcie" żeby demon przez nią przeleciał,i uderzył w skale za wojowniczką,która następnie wyczarowała świecący pocisk w swoich rękach,i cisnęła nim w demona,który zaczął w krzykach płonąć,aż w końcu spalił się na dobre.
Balildur w tym czasie odzyskał przytomność,więc wyciągnął łuk,i wymierzył w drugiego demona.
Wypowiedział jakieś zaklęcie,i strzała zaczęła świecić pomarańczową poświatą,a następnie poleciała w stronę serca demona.
Strzała przebiła skórę stwora,lecz ten tylko przestał masakrować i tak już martwego strażnika,i zajął się Balildurem.
Balildur czekał z mieczami w pozycji obronnej na bestie,lecz niestety przeliczył się w swojej sile,i bestia swoją szarżą powaliła nieszczęśnika na ziemie.
Neharika kątem oka zauważyła niepowodzenie swojego ,,przyjaciela",więc zaczęła czarować pocisk,którym rzuciła w demona.
Ten-jako nie zbyt inteligentny,porzucił Balildura,i zaczął następnie szarżować na nią ,lecz nie dane mu było zaatakować elfki-padł na ziemie z raną w plecach po mieczu łotrzyka
-Dług spłacony-rzucił Balildur w stronę oszołomionej elfki.
Chwile po tym dało się słychać agonalne jęknięcie ostatniego demona,którego pokonał kapitan
-Skąd tu się wzięły demony?-spytał się trzymając krwawiącą spod zbroi rękę
-Nie wiem-odpowiedziała Neharika - jednak przysięgłabym że już gdzieś to widziałam-powiedział wskazują na znak wypalony na piersi jednego z demonów

CDN

Od Hedory "Bal karnawałowy" cz.3

Wiecie jak to jest, gdy ktoś kogo się kocha przybywa do ciebie po dziesięciu latach i znów możecie być razem? Bo ja wiem. Dzięki Seley'thenowi wioska jakby rozjaśniała, każda chwila z nim jest piękna. I w sumie więcej czasu na rozmyślania nie miałam, bo właśnie coś się wydarzyło. Muzyka przycichła, tłum rozstąpił się, a tylko oszołomiona Coraline została na środku.
 - Czy.. czy ja o czymś nie wiem? - zapytała.
 - Coraline... - Sentis, w swoim pięknym brązowym stroju i jak zwykle zmierzwionymi włosami szedł w jej stronę wolno z lekkim uśmiechem. W dłoni trzymał pudełko, zwykłe, małe, drewniane, na którym namalowane było serduszko.
 - Chciałbym bardzo - uklęknął tuż przed nią - byś została moją żoną. Czy uczynisz mi ten zaszczyt?
 - O jeju, skarbie, pewnie, że tak! - wzięła pierścionek, on wstał i rzuciła mu się na ramiona oddając głęboki pocałunek na jego miękkich ustach. I wtedy co? Wszyscy zaczęli bić brawo, a ja, która stałam najbliżej, puściłam rękę mojego przyjaciela i podbiegłam do nich, uściskałam i pogratulowałam. Razem z Coraline oglądałyśmy pierścionek, gdy zleciał się cały tłum.
 - Posłuchajcie mnie wszyscy! - powiedziała głośno Amina. - Byliśmy świadkami pięknego wydarzenia. Z tej okazji należy nam się toast! A wam, kochani, gratuluję serdecznie - uściskała ich.
 - Tak, jesteśmy na balu, trochę pijaństwa! Po za tym nasi przyjaciele się zaręczyli! Jeej! - zawtórowałam jej pełna entuzjazmu i dopiero potem uświadomiłam sobie, że powiedziałam to na głos. Serio? Boże, jakie ze mnie dziecko. 
Muzyka zabrzmiała głośniej i poszliśmy wznosić toasty za szczęśliwą parę. Następnie utworzyliśmy wagonik, na którego czele stał Calerian, a potem, do białego rana świetnie się bawiliśmy, śmiejąc się, tańcząc i słuchając muzyki. 
Caroline i Sentis wyszli chwilę wcześniej, ale czy ktoś im się dziwił?
_
P.S. 
Wybaczie opóźnienie! 

niedziela, 16 lutego 2014

Od Coraline "Bal karnawałowy" cz.2

    Odebraliśmy broń. Naszym jednorożcom ciężko było nieść ją całą, nas i szybko biec. W takim razie jechaliśmy wolno, ale nadrobiliśmy ponieważ Sentis znał skrót. W wiosce Naye'os nie zabawliśmy długo, w każdym razie mój chłopak coś tam szukał i nawet nie wiem czy znalazł bo zbytnio mnie to nie miałam nawet czasu o tym myśleć. Ciekawe jak sobie radzą w Hanna.   
    Przyspieszyliśmy do poziomu maksymalnego. Gdy dotarliśmy do wioski i zaprowadziliśmy jednorożce na Fiołkową Dolinę od razu padły i zaczęły się tarzać. Wyczerpujący dzień dla nich i dla nas, chociaż nasz jeszcze się nie skończył. Gdy szliśmy do zbrojowni spotkaliśmy Darka ściskającego Finezję. Trzeba przyznać, że nie wywołało to mojego zaskoczenia, bo byli parą od 20 elfich lat. 
    Gdy nas zobaczył nie udawał, że coś się stało. Puścił dziewczynę, pocałował w policzek i zawołał do nas czy nam pomóc. Potwierdzliśmy i przybiegł truchtem. Wziął ode mnie trochę i od Sentisa i razem zanieśliśmy to do zbrojowni. 
 - Jutro się tym zajmiemy. Miłej zabawy kochani! Świetne stroje. - uśmiechnął się, chwycił Finezję za rękę i odeszli. My spojrzeliśmy po sobie i zaśmialiśmy szczerze. 
 - No, czas na nas. Zobaczmy, jak sobie bez nas poradzili. - powiedział. 
Także chwyciliśmy się za rękę i poszliśmy w stronę polany, na której zwykle organizowaliśmy imprezy. 
Wszyscy byli tak świetnie przebrani, że połowy z nich nie poznałam. Minęłam właśnie Misao, do której o mało co nie powiedziałam "O cześć Arweno, wyglądasz bosko!". 
Następnie minęła mnie Mikejla De'Loorm, która wyglądała trochę jak 'dziewczyna-tarzan' i wróżka. Szczerze, połączenie wyglądało ciekawie, a ona, jako piękna elfka prezentowała się w nim naprawdę dobrze. 
     W sumie stwierdziłam, że Amina świetnie spisała się ze strojami, Thea z jedzeniem, a Deschen z dekoracją. Caleriana widziałam z daleka zabawiającego innych młodzików. Iriael stał z boku, któż by się tego spodziewał? Davos rozmawiał z Ismaelem, którego też ledwo ledwo poznałam, bo jego kolorowa maska zajmowała całą głowę. Wyróżniał się jedynie muskulaturą i gestykulacją, co nadawało większy sens temu co mówił, ponieważ używał słów większości elfom nieznanych. 
Z kolei Ismael nie miał na sobie nic szczególnego oprócz łańcucha choinkowego zaplecionego wokół pasa. Amina dopuściła go do balu? 
    Przy scenie, na której stała Diana ze swoją trupą, Hedora tańczyła z jakimś elfem, którego pierwszy raz widziałam na oczy, ale plotki krążyły, że przyjechał tu dla niej i jest jej najlepszym przyjacielem, a imię jego Seley'then. 


Od Aminy "Bal karnawałowy" cz.1

Przygotowania jak zawsze. 
Wszędzie krzątanina, wszyscy krzyczą, ustawiają itd. 
Co zrobić by nie zwariować? No ja zajęłam się pomocą przy garderobie. Jako że to bal karnawałowy Luisiana stworzyła wiele naprawdę pięknych strojów i umieściliśmy je w pustym domku. Każdy elf z wioski przychodził tam dziś rano i brał strój, a ja pomagałam mu wybierać. Chciałam, żeby wszystko wyszło. 
W pewnym momencie przyszła Coraline, ale była już przebrana. Na sobie miała sukienkę do kolan, zieloną jak wiosenna trawa, przeplataną niebieskimi jak najczystsza woda nitkami. Włosy pokręcone i upięte na górze, które ozdabiała złota, błyszcząca opaska z kwiatem. A na szyi zwisała kolorowa maska. Razem wyglądała na wróżkę.
 - Kochana - powitałam ją przyjaźnie - bal jest wieczorem, czemu już się przebrałaś? I co to za strój?
 - Teraz wyjeżdżamy z Sentisem po broń. Dark, gdy zamawiał ją w sąsiedniej wiosce, nie było jeszcze planów o balu. 
 - To jak dawno została zamówiona? 
 - Miesiąc mija dziś. 
 - O której będziecie? Może wyślę tam posłańców? 
 - Nie, spokojnie. Byliśmy do tego wyznaczeni od początku. To moment do bycia razem, a przy okazji przygoda. Myślę, że zdążymy przed końcem. 
 - Miejmy nadzieję. Jedźcie, pomyślności. 
 - Dziękujemy Amino - uśmiechnęła się i wyszła. 
Wyszłam z domku za nią i zobaczyłam młode elfki siedzące na ziemi po turecku próbujące się pomalować. Uśmiechnęłam się szeroko, a po chwili wybuchnęłam śmiechem. Odwróciłam się, by ukryć to, ponieważ wszystkie spojrzały się w moją stronę. Gdy się uspokoiłam podeszłam do nich i zaproponowałam pomoc. Przystały na nią chętnie. 
Pomalowałam je wszystkie mocno w zależności od stroi, które mi opisały. Nie sposób zapamiętać było 60 strojów wydanych dziś wszystkim elfom. W każdym razie wyglądały bosko, a ja poczułam się cudownie. Może by tak pomyśleć o kolejnym dziecku? Calerian jest już dorosły... Jak to szybko leci... 
Ale co to? Użalam się nad sobą? I myśląc o tym skrzywiłam się. Aż taka stara jeszcze nie jesteś, Amino, żeby ze sobą gadać... 
W tej chwili podbiegła Deschen, kolorowo ubrana, z wieszakiem w ręku, na którym... wisiała szmata. 
 - Deschen złotko, dlaczego przynosisz mi szmatę? 
 - Amino, do wioski wkradł się nam ogar! 
Jak dobrze, że Naviera była obok. Nie mam pojęcia jak, ale zawsze zjawia się na czas. I nawet nie pytałam o nic więcej Deschen, ale wiedziałam o jakim miejscu mówi: obszar, którego strażnik leży teraz w szpitalu. Najczęściej atakowany. 
Pogalopowałyśmy tam szybko. Ogara już nie było - Ismael z Iriaelem stanęli ramię w ramię i mocami go wygonili. Zniszczenia nie były tak wielkie jak się spodziewałam po czymś takim. 
 - Młody. Prawdopodobnie wysłany na zwiad. Sentis wiedziałby co robić, bo pochodzi z ich krainy. 
 - Spokojnie. Opowiedz wszystko po kolei. A Thea niech przyjdzie i oceni straty w pożywieniu. 
Opowiedział mi jak to było, kto go zobaczył i jak go pokonali. 
 - Sentis będzie wieczorem. Porozmawiam z nim, a jutro przeszkoli strażników i zobaczymy kto najbardziej nadaje się na tę część. 
 - Pani! - biegła w moją stronę Thea - straty są nie wielkie, ale nie mamy już zapasów tych rzeczy, które zostały zniszczone. 
 - Poradzimy sobie bez nich? 
 - Oczywiście, pani. 
 - Nie musisz tak do mnie mówić, słodziutka. Jestem Amina - uśmiechnęłam się, wsiadłam na Navierę. Było już koło 15. Czas samemu się wystroić... 
Zanim wstawię opowiadanie każda elfka może napisać w co chce być ubrana to zmienię ;) 

Dziś bal!

Proszę elfy o wieczorną obecność :) 
Opowiadanie będzie miało 3 części ode mnie (Aminy), Coraline i mam nadzieję, że Amersau (ale to jeszcze nie pewne więc może zastąpi ją Hedora) 
Do zobaczenia :D 

sobota, 15 lutego 2014

Nowy elf!

Imię: Drakon
Płeć: Elf (mężczyzna)
Wiek: 102 lat
Żywioł: Mrok
Moce: Tworzenie mroku, kontrolowanie mroku, absorbowanie mroku, uwolnienie mrocznego Nova Blastu, absorbowanie mroku i zamienianie jego w energię, teleportacje poprzez mrok (używa cieni jako przejść),rozmawianie ze zmarłymi i duchami
Cechy: tajemniczy,małomówny,waleczny,wytrzymały,odważny,jeśli uda mu się zdobyć partnerkę (a on w to wątpi) będzie jej bronił,zwinny,prawy,honorowy,uczciwy,pomocny,szczery,zabawny,
Nadzwyczajne umiejętności: -
Historia: Opuścił rodzinne strony, w poszukiwaniu nowej wioski...
Rodzina: Wszyscy żyją,ale woli o nich nie rozmawiać
Jednorożec: Wicher
Stanowisko w wiosce/lesie: 
Partner: szuka
Właściciel: Ashoka98
Inne: -

Od Aquy "Zaginęła" cd. ostatnie

August osłaniał nas. Natomiast nadzieja mnie uwolniła. Po chwili pojawiła się straż niestety zapomnieli pomyśleć jak się z zamku wydostaniemy. Na szczęście szybko wymyśliłam plan.
-cha cha cha teraz mi nie uciekniecie dam wam wybór. Albo wasza dwójka odejdzie( Nadzieja i August). Albo wszyscy zginiecie! Powiedziałam im aby czekali na wzgórzu przy lesie na mnie. Na szczęście nie musiałam im tłumaczyć planu bo się zgodzili. Gdy tylko zobaczyłam że moi przyjaciele są na wzgórzu stanełam na samej krawędzi tarasu. Powiedziałam-aurevoir( orewuah) i pochyliłam się do tyłu. Leciałam głową do dołu i tuż nad tłumem ludzi rozłożyłam swoje wielkie piękne skrzydła ( z kamienia słonecznego podobnego do przeźroczystego opalu w kształcie skrzydeł ptaka) powoli leciałam ku góże i wylądowałam przy moich towarzyszach, a moje skrzydła w jednej chwili zniknęły. Powróciliśmy do wioski nie mając więcej przygód. Po drodze opowiadałam im jak to się stało że umarłam a żyję.. skrócę tę opowieść. Gdy august wyruszył dalej okazało się że napastnikami byli żołnierze króla. Odkopali mnie i wskrzesili wodą młodości która tak naprawdę uzdrawia. Byli bardzo mili a ja nie miałam po co uciekać bo wszędzie była pustynia i bym zgineła. Dotarliśmy do zamku i tam właśnie zaprowadzono mnie na taras

Od Nadzieji "Zaginęła" cd.

Gdy wyszliśmy na taras zobaczyliśmy na nim związaną Aquę, króla ludzi i kilku strażników. Lecz po chwili zobaczyłam że na niebie jest kilka księżyców, a dokładnie 8! Dobrze wiem co to znaczyło, bo czytałam książki Aquy które dostała on nimf i driad z którymi się wychowywała. Dla. Ciekawych wyjaśnię w nawiasie, jeśli was to nie interesuje pomińcie nawias i czytajcie co było dalej:-) (raz na 800 lat 8 księżycy układa się w równej lini wraz ze słońcem dokładnie w tym miejscu o godzinie 12:00 . W tedy zwykły człowiek może posiąść nadprzyrodzoną moc, którą oczywiście komuś zabieże. Lecz przypadkiem nie było to że wziął ją a nie mnie. ( dawno temu cała magia drzemiała w jednym wielkim krysztale. Gdy pewien człowiek chciał posiąść moc kryształu kryształ rozpadł się na 100 części które rozleciały się na cały świat. Ten kto znalazł kryształ posiadał wielką moc. Tak więc dzieci które posiadały choć jednego rodzica z mocą dziedziczyły ją(moc) ale niektórzy posiadali więcej niż zwykłą moc posiadali dany kamień mocy dzięki temu że np. Ktoś chcąc uratować daną osobę która ma moc oddaje jej swą moc, lub ktoś ukradł komuś moc albo w dniu kiedy na niebie jest 8 księżycy albo jeśli miał już moc zabijając mógł ją odebrać) Aquy rodzina od lat przekazywała swym dzieciom swoją moc dlatego że zawsze był ktoś kto chciał zabrać im tę moc więc tak coraz większa moc była przekazywana z pokolenia na pokolenie ( legenda głosi że pewnego razu będą,wolni' i nie będą musieli przekazywać mocy) dlatego Aqua należy do nielicznych któży tak wielką moc posiadają. Takim osobą mówi się że zamiast serca mają kryształ w którym zbiera się cała ich moc którą można odebrać zabierając serce( kryształ) tym samym zabijając ją, i to jest prawda. Dlatego król chce jej kryształu ponieważ ona posiada największą moc wody( u płci żeńskiej)).
Resztę opowie Aqua

Od Augusta "Zaginęła" cd.

...rano napadli na nas napastnicy. Aqua w ostatniej chwili mnie uratowała lecz zaraz potem dostała strzałą z łuku. Napastnicy uciekli. A ona spojrzała na mnie. Oczy miała pełne łez. Po chwili upadła. Chwyciłem ją, mocno krwawiła. Była nieprzytomna ledwo oddychała. Po chwili..przestała oddychać. Trzymałem ją martwą w ramionach. Nie mogłem uwierzyć. Ona nie żyje. Próbowałem wszystkiego. Zawinąłem ją w białe prześcieradło. Wykopałem dół i tam ułożyłem drewniane belki. Ułożyłem ją tam i zasypałem ziemią. Ułożyłem także kamienie aby dzikie zwierzęta się do nie nie dobrały. Wyruszyłem dalej, przecież miałem uratować jej siostrę. Wędrowałem przez kilka dni aż dotarłem do zamku. Tam stałem się niewidzialny i dotarłem niepostrzeżenie do lochów. Znalazłem Nadzieję i ją uwolniłem. O dziwo nie pytała się gdzie Aqua.
-A teraz chodź musimy uciekać zanim ktoś nas zobaczy
-a Aqua?
-ona...nie żyje
-jak to?
-zastrzelili ją z łuku...
-ale kiedy?
-kilka dni temu
-nie możliwe' widziałam wczoraj jak straż ją prowadziła
-co? Tto nie możliwe
-nie wiem jak to się stało ale ona żyje! Choć!
Zaprowadziła mnie na samą górę zamku. Tam wyszliśmy na taras i..

Od Aquy "Zaginęła" cd.

Doszliśmy do granicy lasu . Dalej rozciągała się równina a w oddali było widać domy a jeszcze dalej zamek do którego dążymy. Ponieważ był wieczór, zrobiliśmy postój. Lecz wyczuwaliśmy że coś jest nie tak. Rano gdy wstaliśmy jacyś ludzie na nas napadli. Było ich sporo Chyba z sześciu. Nie było łatwo. Nagle August znalazł się pod mieczem napastników lecz w ostatniej chwili go uratowałam. W pewnym momencie poczułam straszliwy ból, rzuciłam miecz i spojrzałam w dół. Zobaczyłam strzałę która przeszyła mój brzuch na wylot. Mocno krwawiłam i kręciło mi się w głowie. Napastnicy po zadanym mi ciosie uciekli. Po chwili upadłam na ziemię.

wtorek, 11 lutego 2014

Nowy elf!


Imię: Bella
Płeć: elfka (kobieta)
Wiek: 100 lat
Żywioł: Ziemia,powietrze,ogień i woda
Moce: włada czarną magią,latać,uzdrawiać,telepatia,rozmawiać ze zwierzętami, kontroluje swoje żywioły,czyta w myślach,hipnotyzuje,
Cechy: odważna,honorowa,miła,niezależna,waleczna,lojalna,ambitna, zabawna,wyrozumiała,optymistka,szybka,zwinna,wierna,
Nadzwyczajne umiejętności: baardzo szybka,doskonale strzela z łuku,bardzo cicho się skrada,bardzo szybko lata,
Historia: tajna
Rodzina: siostra Nehariki
Jednorożec: 
Stanowisko w wiosce/lesie: Strażniczka przywódców
Partner: szuka
Właściciel: Nati98
Inne: potrafi się zamieniać:
 

Od Caleriana do Iriaela "Nauka walki" cd.

W sumie to nie wiedziałem co powiedzieć. Jestem raczej typem samotnika (z tego co mi wiadomo on też), ale podobał mi się pomysł patrolu. Jeszcze nigdy na takim nie byłem. 
 - Hej, powiedz coś. Całej nocy tu nie przestoimy. - powiedział ostro Iriael. 
Dodatkowy minus to ten jego ton.. Ale jakby tak pomyśleć, to może czegoś się nauczę. 
 - Idę z tobą. 
Iriael uśmiechnął się lekko i niedbale. 
 - W takim razie leć po jednorożca. Nie siodłaj, pojedziemy na oklep. Byle szybko. 
 - A twój?
Teraz zaśmiał się głośno. 
 - Oj, młody. Na patrolu jednorożce zawsze są przy strażnikach. - zagwizdał naprawdę cicho, tak, że ja ledwo usłyszałem, ale zza wysokich krzewów wyszła jego piękna klacz, Arienhera. Spojrzał na mnie. - Dlaczego tu stoisz? Miałeś iść po jednorożca. 
No tak, jasne. Ach, moja pamięć. 
Stajnie stały niedaleko. Jako, że było przedwiośnie Misao nie zawsze pozwalała im być w nocy na dworze. 
White Rose, wraz z Navierą i Vaccarą, jednorożcami moich rodziców, stała w pierwszej, najładniejszej i wielkiej stajni zbudowanej przez mojego tatę z buku, który jakoś tak szybko obrósł mech, chmiel i inne takie co razem wyglądało naprawdę pięknie w poświacie księżycowej. Zaraz potem znajdowała się troszkę mniejsza stajnia dla zastępców i strażników z czarnego drewna. Stajnia wojowników była największa i położona naprzeciw wszystkich, w której drzwi były stalowe, a ściany bambusowe. Szczerze mówiąc wydaje mi się to naprawdę dziwne połączenie... Miejsce dla jednorożców łowców było za stajnią moich rodzców, które bardzo wtapiało się w leśną ścianę. I gdyby nie głowy koni w takich ciemnościach bym jej nie wypatrzył (ciekawe czy inni też mają takie problemy), a wierzchowce pozostałych elfow, lekarzy, sklepikarzy, zbieraczy itd. miały swoją na ukos od stajni zastępców i była ona w sumie też duża, ale miała podziały, więc czasem wydawało się, że jest to kilka malutkich stajni obok siebie. Jednorożce, które nie miały właścicieli, bo były za młode, albo te, które nie przyjęły jeszcze żadnego elfa, stare po służbie bądź zapasowe miały miejsce w lesie, w pojedynczych boksach. Wszystko tworzyło spójną całość. 
Szybko wszedłem do boksu White Rose. Nie lubię zdrabniać jej imienia, bo takie mi się podoba. Wziąłem ogłowie i szybko ubrałem, a następnie wyprowadziłem przed boks i wsiadłem. Iriael czekał. Bałem się, że na mnie nakrzyczy, bo tak długo, ale on nawet nie patrzał w moją stronę. Czyżby coś wyczuł? 
 - Iriaelu, możemy jechać. 
 - Czekaj, młody, czekaj. 

<Iriaeluu? :)>

niedziela, 9 lutego 2014

Od Aquy "Ktoś mnie obserwuje"

Zima..... tak cicho, mało kto wychodzi ze swojego domku. Ale przecież chłód nie przeszkadza w spacerach. Przynajmniej mi. Wyruszyłam na Angro na przejażdżkę po pagurkach wolności. Było cudownie. Ale miałam wrażenie że coś lub ktoś mnie obserwuje.Następnie odwiedziłam skały wiecznego snu. Gdy miało za parę minut zajść słońce powróciłam do wioski. Gdy szłam do swojego domku spotkałam Augusta, który zaprosił mnie do siebie. Zjedliśmy kolację i zostałam u niego na noc. Było cudownie. Następnego dnia wyruszyłam na polowanie. Jakoś nie mogłamznaleźć zwierzyny więc postanowiłam złowić trochę ryb. Celnie trafiłam z łuku kilka sztuk dorodnych łososi. Usłyszałam pękające patyki i skrzypiący śnieg. Ktoś tu jest. Wróciłam do wioski i przygotowałam kolację. Po kolacki poszłam spać. Nagle do mojej sypialni wleciało kilka kamieni zbijając szyby. Na szczęście nic mi się nie stało. Gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam czyjąś sylwetkę która zaraz uciekła ale nie wiem kto to. Posprzątałam szkło i jakoś nie mogłam zasnąć. Bawiłam się swoją mocą. W końcu nastał świt.

czwartek, 6 lutego 2014

wtorek, 4 lutego 2014

wtorek, 28 stycznia 2014

Od Hedory "Nowy stary przyjaciel cz.1"

Ćwiczyłyśmy z Jemerą bojowe kroki, gdy usłyszałam czyjeś kroki za sobą. To moja przyjaciółka, Luisiana.
Nie odzywała się. O co mogło chodzić?
 - Powiesz coś? - odezwałam się pierwsza.
Wskazała ręką bym szła za nią.
Długo tak można iść? 
Wieki. 
O matko.. 
Szybciej!
Jesteśmy. I co? Domek Aminy. 
Serio? Krążyłyśmy wszędzie żeby dojść tu? 
Luisiana pokazała, żebym weszła. Jak ja nie lubię takich tajemniczych zdarzeń. 
No ale dobra. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Amina stała przy największym oknie i uśmiechała się widząc, jak jej Naviera bawi się z jeżem. 
 - Witaj, Hedoro. Usiądziesz? 
 - Cześć, yyy.. to znaczy witaj Amino. 
 - Nie przejmuj się takimi drobnostkami jak powitanie, kochana. Jesteś tu w ważniejszej sprawie. 
Muszę przyznać, twarz mi trochę ... zbladła? 
 - Czy.. ja coś zrobiłam? - zapytałam niepewnie. 
 - Nie nie - zaśmiała się przyjacielsko. - Wszystko dobrze, ale koniecznie musisz kogoś poznać. 
Wyszłyśmy na dwór. Luisiany nie było. Za to stał tam.... Seleythen? 
Uśmiechnęłam się. O mój Boże... 
 - Seleythen! - podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na ramiona. - No nie wierzę! Co tu robisz? 
 - No powiedzmy, że Luisiana mnie zaprosiła. - uśmiechnął się tym swoim takim słodkim, szyderczym uśmieszkiem. Jak ja to kocham.. 
Może zacznijmy od tego kim on jest. Moim najlepszym przyjacielem z dzieciństwa. W wieku nastoletnim był nawet chłopakiem..., ale musiałam wyjechać. To wszystko zepsuło. Więc nawet nie wiecie jak się cieszę, że on tu jest! 

CDN!

Od Iriaela do Caleriana "Nauka walki" cd.

Podobno cały czas był niepewny. Powtarzał to bratu od samego początku przecież…a tu masz. Tyle czasu a on nadal tu jest…i jakoś wcale nie ciągnie opuszczać tego miejsca, które niepostrzeżenie stało się jego domem. Dosłownie na pamięć nauczył się już każdej ścieżki, polany, przejścia, czy ukrytej doliny. Haana i okolice nie miały przed nim tajemnic. Doskonale odnajdywał się w roli wojownika i strażnika patrolowego, które to zadanie z lubością wykonywał. Nikomu właściwie nie przeszkadzało już jego odludztwo, chyba nawet przyzwyczaili się do jego małomówności, choć przecież lubił rozmawiać. Obserwacje, jak zwykle były pomocne, ale jakoś zwyczajowo wolał zachowywać zebrane informacje. Wiedział więc bardzo dużo niemal o każdym z wioski, choć nie z każdym rozmawiał tyle, na ile świadczyła jego wiedza.
Jego brat…ehh..ten to w ogóle już „wrósł” w strukturę wioski. Odkąd zaprzyjaźnił się z Davosem, jakoś więcej czasu poświęcał sprawom Haana. W sumie – nie dziwił się. Od dawna wiedział, że Ismael nadawał się do takiej roli, a przywódcy wyraźnie docenili jego talenty. I tak oto został zastępcą Davosa. Oczywiście próbował i jego wciągnąć w poważniejsze sprawy, ale niezbyt mu się to podobało. Wolał swoje patrole i nocne wędrówki. Tak, Iriael dostał nawet ciche przezwisko – Nocny Łowca. W duchu nawet podobało mu się.
Dzisiejsza noc niemal nie różniła się od poprzednich. Prawie standardowy nocny patrol…prawie. Postać, która próbowała poruszać się szybko i zwinnie poległa na obu tych zadaniach. Rozpoznał go od razu. Jakże by inaczej? Młody Caelerian, syn przywódców stał się młodzianem, więc na miarę swego wieku dokazywał. Niemal wszędzie go było pełno. Czasem coś przeskrobał, czasem tylko przyglądał się, zagadywał. Miło było popatrzeć na taki zapał. Ostatnio zaś, z tego co widział, ogarnęła go mocna fascynacja walką. To też nie było dziwne, szczególnie, że miał do tego świetne predyspozycje…musiał tylko ćwiczyć, bo choć talentu mu nie brakowało, to doświadczenie było konieczne dla każdego, nawet najlepszego szermierza, czy łucznika. Tak było i teraz.
Młody elf starał się niepostrzeżenie wymknąć z domku, choć kilka zgrzytów, które on usłyszał, na pewno nie uszły uwadze Aminy. Jak widać jednak, pozwoliła synowi na jego własne decyzje. Jednak on mimo wszystko musiał dbać o swego rodzaju…porządek, nie, raczej chodziło o bezpieczeństwo. Cóż, młodość ma swoje prawa, ale bardzo często popełnia błędy.
Iriael wysuną się więc niepostrzeżenie na sam środek ścieżki, którą miał zamiar przebyć młody elf. Szczególnie, że podejrzewał gdzie się wybierał. Fiołkowa Dolina, to miejsce, gdzie odpoczywały jednorożce z wioski. Gdzie więc się wybierał? Stanął na widoku.
- Co tutaj robisz? – może nieco za ostro rzucił, ale cóż, na szczęście nie dodał „maluchu”, bo nadal się łapał na tym, że pamięta go jako małego brzdąca…a to już przecie nastolatek, który zdecydowanie uraziłby się taki tekstem.
- a Ty? Fiołki wąchasz?
Odpowiedź Caeleriana wywołała u niego szeroki uśmiech – no proszę, gadane miał, choć chyba zapominał się, że mimo wszystko...był od niego o niebo starszy, choć raczej z przekory podjął tę kwestię.
- Po pierwsze mój drogi CHŁOPCZE, nie jestem żaden „Ty”, bo z tego co pamiętam, nie przedstawiałem się Ci z imienia. Po drugie – tu zbliżył się, bo młody elf już szykował się do jakiejś ciętej riposty – nawet jeśli byśmy się znali, jestem na służbie i ktokolwiek przechodziłby tędy, musiałbym go zatrzymać i spytać o cel podróży…bo jak się domyślam, masz zamiar gdzieś się wybierać? Tak? Stanąłem teraz nieco niedbale, opierając się o drzewo, i choć minę miałem poważną i surową, to ledwie ukrywałem uśmiech. Cieszył mnie widok buńczuczności, która rodziła się w jego oczach.
Młodzian uniósł podbródek, wyprostował się. Ależ tym zachowaniem przypominał Davosa.
- Jestem na tyle dorosły, że sam mogę decydować, kiedy wybrać się na przejażdżkę!
- Na przejażdżkę mówisz? Rozumiem, że nie ma związku z tą przejażdżką ani ten mieczyk wiszący u Twego boku, ani łuk i kołczan pełen strzał?...
Caelerian rozejrzał się lekko speszony tym razem. 
- Każdy tu nosi broń przecież… - jego głos złagodniał – myślałem, że nie będzie problemu…jakbym sobie poćwiczył…- głowy jednak nie opuścił. Patrzył prosto w oczy i mówił szczerze. Zdecydowanie ciekawy młody elf. Uśmiechnąłem się już całkiem rozluźniony.
- Cóż…niestety nie mogę Cię puścić samego… – i tu Caelerian znowu zaczął nabierać tego buńczucznego wyrazu twarzy - …ale za to, mogę Ci zaoferować swoje towarzystwo…na moim patrolu. Wóz, albo przewóz. Innej opcji nie ma… – Mówiłem to najpoważniej jak umiałem, ale widziałem, jak na słowa „patrol”, aż mu oczy błysnęły z radości.
- To jak? Umowa?

<Kontynuacja należy do Ciebie Calerianie>

Od Nehariki "Przygody w Sten'heildan cz.2"

Rozdział II. 

Ciężkie żelazne wrota sali tronowej otworzyły się z hukiem po pchnięciu jednego ze strażników, który rzucił następnie elfkę oraz towarzyszącego jej rzezimieszka niczym szmacianą lalka na sam środek ciemnej sali.
-Czego chcecie ode mnie?- powiedział władca do swoich strażników
-Przyprowadziliśmy ci panie złodzieja-wskazał na oprycha-którego ten elf-tym razem wskazał Neharike- chciał powstrzymać niszcząc przy tym całe miasto.
Władca popatrzył się surowo na leżących na środku elfów.
-Powstańcie, powiedzcie jak się nazywacie, i powiedzcie czy macie coś na swoją obronę.
Nim do Nehariki dobrze dotarły słowa władcy, opryszek zerwał się na równe nogi i rozpoczął:
-Nazywam się Balildur, pochodze z Aduurinu, do Sten'heildan przybyłem cztery miesiące temu, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Nastała chwila ciszy, więc elfka pomyślała że teraz ona wstanie:
-Nazywam się Neharika, jestem reprezentantem miejscowego kręgu wojowników, chciałam powstrzymać tego złodzieja- balildur rzucił na nią mordercze spojrzenie-zranienie innych elfów to był wypadek, chciałam tylko go powstrzymać...
-I dlatego rozrzuciłaś wokoło stertę kamieni mogących kogoś pozbawić życia?- rzucił zgryźliwie Balildur
-Zamilcz łotrze-krzyknąła elfka, przez co doszło między drowami do szarpaniny.
-Dosyć-krzyknął rozzłoszczony władca-albo będziecie mi posłuszni, albo...
W tej chwili wrota do sali ponownie się otworzyły, a do ciemnej sali wbiegł posłaniec trzymający w ręce jakiś zwój krzycząc:
-Panie, kolejny konwój wysłany do Earthglen nie dotarł na miejsce, prawdopodobną przyczyną są bandyci czyhający w lasach prowadzących do Earthglen.
-Jaki to jest las?- spytał się władca unosząc lewą brew do góry.
-Fearthen
-Przecież Fearthen jest zamieszkane przez leśne elfy, które widząc mroczne elfy na swoich ziemiach mogą je bezwzględnie wybić do nogi.
-Co proponujesz panie?- spytał się jeden z zaciekawionych strażników.
-Hmmm...-władca zamyślił się, po czym spojrzał na Neharike i Balildura.
-Wy!- wskazał na przetrzymywanych-udacie się razem z grupą strażników do Earthglen jako ochrona konwoju, macie się jutro stawić przy wrotach Sten'heildan w pełnym ekwipunku bojowym.
-Ale...-rzekła elfka
-Żadnych ale, masz jutro być obecna pod wrotami Sten'heildan z ekwipunkiem, albo trafisz pod topór.
Balildur zwiesił głowę
-Tak panie- odrzekł, po czym został wyprowadzony razem z Reschicalem przez strażników z ciemnej sali tronowej władcy mrocznych elfów. 

CDN!

niedziela, 26 stycznia 2014

Od Caleriana do Iriaela "Nauka walki"

Nie wiem czy nie powinienem poprosić o to mamę, ale siara, nie? Jestem już nastolatkiem! 
Pierwszy raz, gdy podglądałem jak Dark szkoli wojowników, nie wiedziałem, że to takie fajne. Ale potem (nie wiem czy wiedział, że go podglądałem) przyszedł do mnie i za zgodą mamy wziął na prywatną lekcję. To było super! Te pchnięcia, cięcia, wszystko!
Moja White Rose, na której uczyłem się jeździć, często pytała, czy nie chciałbym na niej poćwiczyć, ponieważ do wojen jedziemy na swoich wierzchowcach, ale Dark surowo mi zabraniał. 
Wtedy to się stało. 
W nocy wymknąłem się z pokoju, i chociaż wiem, że Amina to widziała (bo jej nic nie umyka) to nie krzyczała za mną. Szedłem w stronę Fiołkowej Doliny, gdy ktoś ubrany na czarno zastąpił mi drogę. Iriael. 
 - Co tu robisz? - zapytał ostro.
 - A ty? Fiołki wąchasz?

<Iriaelu?>

Od Artemidy "Wyprawa-Błękitna Laguna cz.1"

Lenbrok się zatrzymał.Przed nami pojawiło się ogromne przejście i wiedziałam, że doprowadzi nas do Laguny.Zsiadłam z konia i dalej szłam pieszo, trzymając w ręku wodze od jednorożca.Nic nie było bardziej ekscytujące niż świadomość, że wkrótce zobaczę miejsce, które widziałam tylko w książkach dziadka.
-To tutaj Lenbrok-powiedziałam.
Błękitna Laguna.Słońce odbijało się od niebiesko-zielonej wody,właśnie to sprawia że to miejsce jest takie piękne.Zielone pagórki i ciemne doliny sprawiały,że coraz mocniej mi się tam podobało.Zdjęłam buty i weszłam do ciepłej wody.Szłam dalej.Widząc jak mój jednorożec bawi się z motylkami,powoli zdejmowałam części swojego ubrania.Zanurzyłam się, a gdy pływałam oglądałam piękne koralowce i nieznane mi dotąd ryby.
-Hej!-usłyszałam głos.Ciepły i uspokajający.-Jak cię zwą?-usłyszałam ponownie.
Wynurzyłam się, a na brzegu zobaczyłam zgrabnego ale silnego mężczyzne.
-Jak cię zwą?-spytał raz jeszcze.
-Ja..ja..Artemida-powoli wydukałam swoje imię.
Zorientowałam się właśnie,że stoje przed nim zupełnie naga.Szybko więc wskoczyłam do wody aby mnie nie widział.Podpłynęłam do Lenbroka aby wziąść ubrania.Założyłam bieliznę i nagle coś chwyciło mnie za nogę ciągnąc ku wodzie.Mężczyzna skoczył za mną i chwytając mnie mocno wyciągną na brzeg.Patrzyłam w jego oczy, były pomarańczowe jak skóra lisa, nie mogłam oderwać od nich oczu.Niestety to zrobiłam.Gdy ocknęłam się z zadumy, widziałam jak chłopak płyną za czymś co mnie złapało.W tym czasie zdążyłam się ubrać.Wsiadłam na jednorożca i ruszyłam w głąb lądu.Nie minęły nawet 3 minuty a przede mną stał ten tajemniczy chłopak.
-Przepuść mnie.-powiedziałam łagodnie.
-Nie mogę-odpowiedział.-Jesteś taka...ładna.
Podniosłam lekko brwi i zsiadłam z Lenbroka.
-Nie chcę być nie miła, ale śpieszy mi się.-powiedziałam.
-Mogę ci jakoś pomóc?-zapytał.
-Tak, weź się przesuń i mnie przepuść.
Uśmiechną się.
-To syrena.Złapała cię syrena.Są bardzo głodne i szukają mięsa, a jak widzę ty jesteś elfem.-powiedział.
-Co to ma za znaczenie czy jestem elfem czy nie.
-Widzisz,elfy to one jedzą na przystawkę.Mam na imię Anubis i jestem strażnikiem tych wód.-przedstawił się.
-Ale nie jesteś elfem,ani druidem.To kim?-zapytałam zaciekawiona.
-Jestem człowiekiem.Mam..naturalny dar.Choć zaprowadzę cię do mojego domu,odpoczniesz.-zaproponował.
W tej kwestii nie miałam nic do gadania.Był człowiekiem, którego widzę.Nie wiedziałam czy się go bać, czy mu zaufać.Wkońcu mnie uratował.Człowiek który ma moc.To było dla mnie coś dziwnego i mimo mojego "niby" długiego życia, czegoś takiego nie widziałam.Może jutro się wszystko wyjaśni....
CDN.

środa, 22 stycznia 2014

Karnawał

31 stycznia organizujemy bal karnawałowy! 
Opowiadaniem zajmę się ja bądź moi zastępcy :) 





-zakładka "Święta"-

wtorek, 21 stycznia 2014

Od Nehariki "Przygody w Sten'heildan"

Rozdział I

Tego dnia Sten'heildan było bardziej ożywione niż zwykle.
W wykutym w potężnej górze stolicy mrocznych elfów dawało się wyczuć pewnego rodzaju podniecenie...
Elfka- jedna z członków potężnego kręgu wojowników efickich-nawet wyszła z zakonu na ulice miasta, i jak każdy, szukała jakiegoś zajęcia... zajęcia które pomogło by jej zdobyć trochę wiedzy, i oczywiście pieniędzy, bowiem w krainach mrocznych elfów nie ma nic za darmo.
Neharika była elfem w młodym wieku, wysoka, zgrabna, o jasnej skórze i czarnych, długich włosach nieraz zakrytych kapturem.
Ów elfka potrzebowała złota, gdyż do miasta przybył krasnoludzki kupiec oferujący grube tomy najróżniejszych ksiąg z rozległą wiedzą, lecz niestety owe księgi były po bardzo wysokich cenach... zbyt wysokich dla Nehariki
Prostą filozofią w owych czasach było, że o najlepszych robotach można było usłyszeć w tawernie, do której do elfka się wybierała.
Elfka nie była młodzieńcem, miała w końcu swoje 119 lat, choć i tak wśród wojowników swojego kręgu była dość młoda, jednak przez tyle lat zdążyła na tyle poznać to miasto, że znała doskonale ścieżkę do tawerny, dzięki czemu szybko stanęła przed jej obliczem.
Z kamiennego budynku już dobiegały pijackie śpiewy, oraz różne rozmowy, toteż w niej natychmiast zapłonął płomień nadziei, jednocześnie marząc juz o grubych tomach ksiąg.
Elfka powoli wyciągnęła rękę, i pchnęła drzwi gospody, w związku z czym w jej nozdrza szybko uderzył zapach pitnego miodu, żłopanego głównie przez krasnoludy, których dużo ostatnimi czasy w Sten'heildan.
Następnie poczyniła kilka kroków, i znalazła się już w ciepłej, jasnej gospodzie, powoli podeszła do barku, i swoim poważnym głosem mówi:
-Miód pitny poproszę
-Cztery sztuki złota-odpowiedział beznamiętnie barman podając przybyszowi napój.
Neharika spokojnie wypiła trunek, po czym zaczęła się przysłuchiwać rozmowom mrocznych elfów, krasnoludów, oraz innych bywalców.
Za wiele niestety nie wynikało z tych rozmów, jeden drow się chwalił jakiego to ostatnio mistycznego elfa zaszlachtował, inny krasnolud opowiada o zbroi wykutej przez siebie, jeszcze inny drow z kolei mówił o ogromnej bestii żerującej w pobliskim lesie.
I zapewne elfka musiałaby się tym rozmowom przysłuchiwać dalej, gdyby nie krzyk barmana:
-Złodziej, ukradł mi mieszek ze złotem-wrzeszczał barman wskazując na odbiegającego drowa.
Natychmiast cała gospoda odwróciła wzrok w miejsce zdarzenie, jednak nikt chyba nie miał zamiaru gonić łotrzyka, toteż uznała, że to świetna okazja do zarobienia, więc ruszyła w pościg za uciekinierem.
Wybiegła szybko z gospody, rozejrzał się, i dojrzaał uciekającego rzezimieszka-wysokiego, smukłego drowa o szarej skórze, i srebrzystych sterczących włosach w ciemno-brązowych spodniach i jaśniejszej górze, oraz czarna opaską zasłaniającą twarz od oczodołów w dół-po czym z wrednym uśmiechem rzuciła jakiś czar, i nagle ziemia przed złodziejem eksplodowała odrzucając tego w tył.
Niestety opryszek natychmiast się podniósł, po czym zaczął się oglądać za sprawcą, i dojrzał: lecącą w jego stronę magiczną strzałę .
Chcąc uniknąć nieprzyjemnego zderzenia drow odskoczył w prawo, po czym sięgnął ręką za swoje plecy i wyciągnął długi, cisowy łuk.
Ta czynność zdziwiła Neharikę, bowiem mroczne elfy nie są najlepszymi łucznikami, przynajmniej na tle swoich kuzynów leśnych elfów.
Te zastanawiania jednak zostały przerwane, gdyż musiała szybko wyczarować magiczną tarcze ochraniającą ją przed jedną strzałą, potem następną, i kolejną.
Ta kolej rzeczy niezbyt spodobała się jej,więc postanowiła skrócić dystans dzielący ją i łucznika do minimum.
Przerwała działanie tarczy, szybko wyciągnęła dłoń przed siebie, i powoli zaczęła ją-razem ze zdezorientowanym złodziejem-podnosić w górę, po czym gwałtownie wykonała gest przywodzący do siebie powodując lot przeciwnika w swoim kierunku.
Już elfce stanęły przed oczami grube księgi, gdy nagle leżący u jej nóg przeciwnik wyciągnął dwa krótkie miecze, i przeciął nimi powietrze dzielące jego i elfkę mało nie dosięgając tego drugiego.
Odskoczył jak poparzon ogniem, podczas gdy przeciwnik wstał równie szybko co poprzednio, i zmierzyli się wzrokiem, po czym... nadbiegła straż.
Łotrzyk rzucił się do ucieczki, skacząc na dach pobliskiego domu, jednak Neharika udaremniła jego wysiłek, i za pomocą magii ściągnęła go na ziemie.
Gdy strażnicy nadbiegli elfka z uśmiechem na twarzy zaczęła już wyobrażać siebie nad magicznymi księgami, gdy nagle jeden ze strażników chwycił ją za kark, i rzucił na ziemie obok złodzieja
-Co wy robicie, ja powstrzymałam tego bandytę...
-Niszcząc przy okazji kilka budynków i raniąc inne drowy- dokończył za nią strażnik.
-Co?!- krzyknęła oburzona
-Kawałki ziemi wyrzucone w eksplozji poleciały na inne elfy, a magiczny pocisk zniszczył jeden z budynków-to powiedziawszy strażnik podniósł ją, i zaczął kierować w kierunku siedziby władcy Sten'heildan...

CDN!

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Nowy elf!

Royalty: Diana
Imię: Madelyn (Maddie) 
Płeć: Elfka (kobieta)
Wiek:  60 lat.
Żywioł: Nie nie odkryłam (jeszcze).
Moce: Nie znam. Może się jeszcze nie ujawniły?
Cechy: Och, nie lubię mówić o sobie... Jestem empatyczna, nieśmiała, prawdomówna, spokojna(do czasu). Kiedy ktoś mnie wyprowadzi mnie z równowagi jestem nieobliczalna. Nie umiem przyznać się do błędu. Elf, który uczył mnie walki mówił, że mam dobry refleks a także talent do strzelania z łuku.
Nadzwyczajne umiejętności: Umiem łagodzić spory, poprawiać innym nastrój. Świetnie dogaduje się z końmi i jednorożcami. 
Historia: Kiedyś dawno, dawno temu mieszkałam z rodzicami w górach. Nie pamiętam dlaczego musieliśmy uciekać z naszego domu. Któregoś dnia wędrówki rodzice kazali mi mi schować się w zagajniku i czekać na swój powrót. Czekałam. Czekałam cały dzień. Nie wrócili. Zaczęłam ich szukać. Nic nie znalazłam. I tak zaczęła się moja podróż... Na swojej drodze napotkałam na elfa, który zgodził się nauczyć mnie walki, ludzkiego mężczyznę, w którego stajni pomagałam (za moją pracę dał mi Enda). Dużo czasu spędziłam na wędrówce. Miałam zaszczyt spędzić kilka lat ze stadem jednorożców. Którejs nocy trafiłam na wioskę elfów. Nie odważyłam się do nich podejść. Żyłam więc w ich pobliżu niezauważana przez nikogo. Tak mi się przynajmniej wydawało. Trudno ukrywać się w lesie z koniem, zwłaszcza, kiedy nastała zima, a wokół pełno straży. Zostałam znaleziona. Wśród elfów, które mnie otoczyły ujrzałam znajomą twarz. Możliwe, że to tylko omamy wycieńczonego dziecka, jednak ja uważam inaczej. Patrzyłam tylko na nich i ogarnęła mnie czerń. Odsunęłam się na śnieg. Wiele godzin później obudziłam się w ciepłym pokoju. Obok mnie siedziała elfka. Chciałam wstać. Powstrzymała mnie mówiąc, że jestem za słaba. Amina zaopiekowała się mną. Oto cała historia.
Rodzina: Pamiętam, że miałam rodziców. Nie wiem, czy żyją.
Jednorożec: Nie czuje się godna, aby prosić jednorożca o przyjaźń. Ja... nie ważne. Mój wierzchowiec to Endo:
 
Stanowisko w wiosce/lesie: Cóż, moja funkcja brzmi mniej więcej tak: "młodsza Opiekunka Jednorożców przyjęta na czas bliżej nieokreślony". A poza tym oczywiście się uczę.
Partner: Podoba mi się Sequall, ale on kocha inną. (zauroczona)
Właściciel: Wiki-love-howrse
Inne: potrafię zamieniać się w rysia:

niedziela, 19 stycznia 2014

Calerian dorasta - wypełniony formularz


Imię: Calerian
Płeć: elf (mężczyzna) 
Wiek: 50 lat
Żywioł: natura
Moce: wytwarzanie kul światła, - reszta w fazie rozwoju - 
Cechy: wysoki, wytrzymały, wrażliwy, towarzyski, szybki, pomocny
Nadzwyczajne umiejętności: zawsze celne trafienie z łuku, niezwykła wytrzymałość, - reszta w fazie rozwoju - 
Historia: urodziła mnie Amina, dorastałem w tej wiosce od małego
Rodzina: matka Amina i tata Davos
Jednorożec: White Rose
Stanowisko w wiosce/lesie: uczeń - na wojownika
Partner: za młody 
Właściciel: LoveLoveLove1
Inne: potrafię zamieniać się w hipogryfa:

Calerian dorasta!



Calerian ma już 50 lat i staje się nowym, "prywatnym" uczniem Coraline. 
Trenuje na wojownika. 

Nowy elf!


Imię: Nekare
Płeć: Elfka (kobieta)
Wiek: 86 lat
Żywioł: Noc i cień
Moce: zmiana dzień w noc, zmiana w cień, teleportowanie się, przemienienie kogoś w gwiazdę bezpowrotnie, walczenie ciemnością
Cechy: Uwodzicielska, a zarazem straszna. Potrafi być wścibska, wredna i chamska. Jest inteligentna i szybka, potrafi się cicho przemykać pod zasłoną nocy. Nie cofnie się przed niczym.Trochę lubi rządzić innymi. Pomimo młodego wieku doszła już niemal do perfekcji polowania, tak więc żadna zdobycz jej nie ucieknie. Ma tylko jedną wadę do, której się jeszcze nikomu nie przyznała: nie umie pływać...
Nadzwyczajne umiejętności: Panowanie nad grawitacją (zdolność wyłączania grawitacji w danym miejscu. Jej moc działa na około 15 metrów)
Historia: Urodziła się na małej wysepce. Wychowywana była w niemal wojskowych warunkach. Pewnego dnia uciekła. Dotarła tutaj i pozostała. Mimo to, nie czuje się zbyt dobrze w towarzystwie innych elfów więc każdy wolny czas poświęca na bycie samej.
Rodzina: Nie ma
Jednorożec: Shadow
Stanowisko w wiosce/lesie: chce zostać Łowcą 
Partner: Brak i niech tak pozostanie. 
Właściciel: xXshiraaXx
Inne: W smoka z gwiazd i niebieskiego orła:



Od Davosa do Ismaela "Bezsenna noc" cd.

Wziąłem to wino. Smaczne. Ale nadal nie wiedziałem, co powiedzieć. 
Zostawić wioskę, czy nie? To znaczy - oczywiście, że będzie Amina, Raven i.. Ismael. 
To on będzie zastępcą. Ale jak mu to powiedzieć? W końcu trzeba. 
Wpatrywał się we mnie teraz wzrokiem pełnym troski i wiedziałem, że powierzoną mu funkcję będzie spełniał rzetelnie. 
 - Słuchaj, Ismaelu - zacząłem - mam do ciebie prośbę, która jednocześnie jest propozycją - 
wciąż czułem to spojrzenie, chociaż na niego nie patrzyłem. - Chciałbym, żebyś został moim zastępcą w wiosce. 
Na jego twarzy zagościł uśmiech. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. 
 - Jesteś pewnien? - zapytał. 
 - Tak, wiem, że mogę ci zaufać i wiem, że pomożesz Aminie zawsze, gdy mnie w pobliżu nie będzie. 
 - Dobrze. Bardzo ci dziękuję, Davosie - wstaliśmy oboje i uściskaliśmy się. 
 - Jutro rano wyjeżdżam do rodziny i zabieram ze sobą Caleriana. Proszę, znajdź Aminie jakieś zajęcie. 
 - Nie masz się czym martwić. Możesz na mnie polegać. 
Popatrzyłem mu prosto w oczy. 
 - Wiem. 
I wyszedłem, dziękując jednocześnie za wino. Potem on opowiedział jakiś śmieszny żarcik i oboje wybuchliśmy śmiechem. Zacząłem uciekać, gdy po naszym wybuchu w oknie Deschen. Z daleka słyszałem, jak Deschen wrzeszczy do Ismaela, a ten się tylko śmieje. Co to za cudotwórcze wino? 

<Ismael, wybór należy do ciebie - kończysz?> 

Nowy elf!


Imię: Artemida
Płeć: elfka (kobieta) 
Wiek: 125 lat
Żywioł: Fauna-zwierzęta
Moc: Rozmawia ze zwierzętami,może zmienić ich w ludzi ale tylko na pare godzin,uzdrawia zwierzęta.Opiekunka leśnych zwierząt.
Cechy: Nadludzko szybka,mądra i silna.Jest czujna ale też uparta.Miła i zarazem drapieżna, strzela z łuku - zawsze celnie
Nadzwyczajne umiejętności: Przy świetle księżyca umie rozkazywać zwierzętom gdy tka w nich krew.(ale nie chętnie to robi)
Historia: Podróżowała w poszukiwaniu przygód.
Rodzina: Uciekła z domu.
Jednorożec: Lenbrok 
Stanowisko w wiosce/lesie: Łowca
Partner: Poszukuje
Właściciel: wercia5664
Inne: zmienia się w lisa: