Powiedzieć? Nie powiedzieć? Powiedzieć? Nie powiedzieć?
Tak brzmiały moje myśli przez całą noc i nawet nie zmrużyłem oka. Ona jest cudowna! No cóż, jestem wojownikiem, nie zdobędę się na odwagę by wyjawić moich uczuć? W każdym razie nie bardzo mi przychodziło do głowy co mam powiedzieć, więc postanowiłem, że pójdę na spontan.
Poszedłem do jej domku i już miałem pukać, ale nagle zaświtało mi w głowie: jest czwarta rano! Na pewno śpi, ty głupcze!
Odwróciłem się i ujrzałem ją przed sobą. Zamarłem.
- Co tu robisz? - zapytała delikatnie swoim aksamitnym i przenikliwym głosem.
- Ja... ja mam do ciebie sprawę. - no masz, czyli teraz nie ma odwrotu...
- Tak? - wejdźmy do środka, wsztstko mi powiesz - nader spokojna elfka jakby czytała mi w myślach.
- Niee, ja tak tylko na chwilkę. Chodzi o ciebie..., o nas. - ta odpowiedź zdecydowanie ją zaciekawiła.
- Ah tak... wiesz, też miałam zamiar do ciebie przyjść, ale o w miare normalnej porze. - zaśmiała się cicho i muszę przyznać, że mi też usmiech wskoczył na twarz.
- Bo widzisz Finezjo... Ja od dawna to do ciebie czuje, ja.. ja.. - wtedy położyła mi palec na ustach, a po chwili odsunęła go i lekko mrużąc oczy pocałowała mnie delikatnie i czule.
- Kocham cię.
Oddałem mocno pocałunek, a następnie powiedziałem to samo... Finezja odsunęła się i otworzyła oczy. Widziałem, że ma zamiar cos powiedzieć, ale nie wie jak...
<Finezja, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz