sobota, 27 lipca 2013

Od Lidii "Trening cz.2"


-Nie, nie, nie!!! - Biegłam przez ciemny korytarz krzycząc.
-Choć do mnieee... - rozbrzmiewał syk dookoła mnie
-Nie! -krzyknęłam. I nagle dookoła mnie rozległ się złowrogi śmiech.
-Aaaaaa! Pomocy! - I nagle zobaczyłam drzwi! Przyśpieszyłam. Gdy miałam już te drzwi na wyciągnięcie ręki zauważyłam coś... Po drzwiach spływała krew...
-Choć do mnie.... - rozległo się tym razem bliżej. Chwyciłam klamkę (całą w krwi) i wybiegłam na dwór. Byłam w ciemnym lesie...
-Choć do mnie - tym razem z nutką gniewu - Chooooć - zasyczało. Odwróciłam się aby zatrzasnąć drzwi... tyle że drzwi nie było... Za to zobaczyłam coś innego... Coś zmierzające w moim kierunku. Odwróciłam się i pobiegłam przed siebie a syk nadal rozbrzmiewał.
-Sssss.... Nie uciekaj choć do mnieeessss... Chooooć...
-Nie! Nie! Nie! - krzyczałam przez łzy.
-Sssss... - Rozbrzmiał gniewny syk. A ja dalej biegłam przed siebie... Biegłam, biegłam i wpadłam do jeziora! Woda była lodowata!
-Zi-zi-zim-mno-o mi! - krzyknęłam
-Choć do mnie ja cię ogrzejęęss... - ten sam syk ale inna postać... Coś obślizgłego wynurzyło się z jeziora tuż przed mną.
-Nieeee! Pomocy! Ratunku! - Krzyczałam, a tym czasem to coś zaczęło mnie wciągać pod wodę. I nagle... Zaczęłam się unosić w powietrze!
-sssss....|hahahaha! - Dwa odgłosy zlały się ze sobą... Szyderczy śmiech i syk gniewu. A ja zaczynałam wpadać w trans... Obrazy z życia migały mi przed oczami... I obudziłam się na... No właśnie co to było... Było bezbarwne... Bez wonne...
-Witaj... - usłyszałam za sobą i momentalnie się odwróciłam. Za mną stała kobieta. Miała czarny płaszcz z kapturem opadającym aż na oczy tak że nie było widać twarzy.
-Kim jesteś! - krzyknęłam.
-O nasza dziewczynka zaczyna walczyć
-Słucha... - nie zdążyłam dokończyć bo momentalnie mnie sparaliżowało
-No znacznie lepiej - powiedziała tamta jednocześnie wyjmując z pod płaszcza jedną z moich strzał. Podeszła do mnie powoli.... I nagle rozcięła mi policzek
-Mmmm! - Wydałam z siebie niemy okrzyk bólu
-Boli? To bardzo dobrze, bardzo... - powiedziała jednocześnie nacinając mi drugi policzek. I w tedy paraliż miną. Zaczęłam uciekać najszybciej jak się dało.
-Hahahahaha! - rozbrzmiewało do o koła. W pewnym momencie zaczęłam spadać. Twarz mnie piekła nie miłosiernie a w o koło mnie robiło się coraz ciemniej i ciemniej. Obok mnie zaczęły się materializować różne stwory, jedne całe w krwi inne z zębami jak u wampira, albo bez twarzy, czy bez oczu a wszystkie syczały
-Chooooć do mnie...- A ja spadałam, zapadałam się w tą ciemność, wszędzie byłam tylko ja, przerażające stwory i ciemność...
-To wszystko jest tylko iluzją... snem... tak to sen, to sen -szeptałam sama do siebie - to tylko sen, tylko sen, tylko... i nagle się obudziłam!
Westchnęłam z ulgą... ale zaraz coś jest nie tak... Twarz nadal mnie piecze... A ja trzymam przy niej ręce... Popatrzyłam na swoje ręce i aż jęknęłam... BYŁY CAŁE W KRWI! Szybko wstałam i podeszłam do lustra... Całą twarz miałam we krwi, a na każdym policzku było głębokie nacięcie! 

-Muszę się spotkać z Aminą... To nie jest normalne... - Szybko wzięłam swój płaszcz z długim kapturem żeby nie było widać szram i pobiegłam do Aminy...
CDN!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz