czwartek, 18 lipca 2013

Od Kastiela do Rose cd. "Nowa przygoda życia"

Nadal nie rozumiem jakim cudem dałem się na to namówić...
Na co? Na pomoc. Amina zaciągnęła mnie ze sobą do wioski po czym opatrzyła mi co do jednej rany, w skutku czego teraz wyglądam jak jakaś mumia! Cały bok, ramię, okolice łokcia, nadgarstki i lewa dłoń są białe! No może nie do końca...białe to były tylko przez kilka minut po opatrzeniu teraz są, powiedzmy że "biało-czerwone". Tyle dobrze, że pod koszulką nie widać tego aż tak bardzo...
Zmieniając temat: Jestem niedowiarkiem. Nie uwierzę dopóki czegoś nie dotknę, lub ewentualnie zobaczę. Nigdy nawet bym nie pomyślał, że jednorożce mogą istnieć. I co się okazuje? Istnieją i to nie jest ich wcale mało. Gdyby się tak porządnie zastanowić to pewnie nie wierzyłbym także w elfy. Rzecz w tym, że sam jestem jednym z nich, więc czy chcę, czy nie, wierzyć muszę.
Amina z samego rana kazała mi stawić się na Dolinie Fio...jakiejś tam. Żaden problem, i tak nie śpię już od kilku godzin...tylko po co mam tam iść? No trudno, tu najwidoczniej muszę robić to co wychodzi mi najgorzej. Słuchać się...
Wyszedłem na zewnątrz. Na powitanie zostałem oślepiony promieniami słonecznymi, na co lekko zmrużyłem oczy. No nic...Ruszyłem przed siebie. Problem w tym, że nie mam zielonego pojęcia gdzie jest moje miejsce docelowe. Postanowiłem więc przejść wszystko po kolei. Zabrało mi to wiele czasu, b a r d z o wiele czasu. Gdy już miałem zrezygnować i się wrócić, zobaczyłem przed sobą Amine. Podszedłem do niej z rękami w kieszeni.
-No nareszcie!-powiedziała gdy stanąłem na przeciw niej.
-Mi również miło cię widzieć.-powiedziałem uśmiechając się lekko.
Na jej twarzy zawitał przelotny uśmiech.
-Jak się czujesz?-spytała.
-Co to za nagła zmiana tematu?
-W końcu ci pomogłam, chyba mam prawo wiedzieć jak się czujesz...A więc?
-W miarę.-mruknąłem.-Po co mnie wzywałaś?
-Jako, że należysz teraz do wioski, masz prawo wybrać sobie jednorożca.-wskazała na polanę.
Spojrzałem na pasące się konie po czym ponownie skierowałem wzrok na Amine.
-Czy ja ci wyglądam na małą dziewczynkę, która wręcz marzy, aby wsiąść na swego białego rumaka i pogalopować nim po tęczy w stronę słońca...?-spojrzałem na nią ironicznie.
-Kto wie co ci chodzi po głowie.-zaśmiała się.
-Ha, ha.
Nagle poczułem jak coś ciągnie mnie za kaptur.Westchnąłem ciężko, po czym lekko odwróciłem głowę by sprawdzić co jest grane. I co zobaczyłem? Dużego, czarnego jednorożca.
-Ech...Oddawaj.-wyrwałem mu moją własność z pyska.
W reakcji głośno zarżał.
-Widzisz,już nawet nie musisz wybierać.-uśmiechnęła się szeroko.
-Taa.-uśmiechnąłem się lekko.
-Ma na imię Brego.
-Aha.-odparłem gładząc...hmm, mojego nowego przyjaciela?
-A no i jeszcze jedno, w wiosce mamy kolejnego nowego członka, a raczej członkinię. Ma na imię Rose.
-No i?
-Nie cieszysz się? Tylko na tyle cię stać?
-Naprawdę?!!!To niesamowite!!!-zacząłem klaskać uradowany, po czym ponownie włożyłem ręce do kieszeni i uśmiechnąłem się cynicznie.-Takiej reakcji oczekiwałaś?
-No, może nie do końca.-zaśmiała się.-No dobra jesteś wolny rób se teraz co chcesz, ja się zmywam. Dopiero się rozwijamy, a już mam tyle na głowie...-powiedziała odchodząc.-Do zobaczenia!
Nie długo po tym całkowicie zniknęła z mojego pola widzenia.
Brego ponownie usiłował chwycić za mój kaptur, jednak tym razem mu się to nie udało.
-Zostaw...
Ten odwrócił głowę w przeciwnym kierunku jak gdyby nigdy nic. Jednak po chwili szturchnął mnie lekko.
-Co jest? O co ci chodzi?
Koń parsknął ze zniecierpliwieniem i coraz częściej zaczął mnie szturchać.
-Przestań.-mruknąłem.
W sumie to nie jest denerwujące ani nic z tych rzeczy, ale szturcha mnie w ramię, w które wczoraj zostałem postrzelony, co sprawia mi lekki ból...
Nie sądziłem, że to zrobi, ale przestał. Wpatrywał się we mnie rozkojarzony. Nie trwało to jednak długo. Odsunął się. Myślałem, że odchodzi, lecz stanął i zaczął toczyć koła w miejscu.
-Ejj, uspokój się...-podszedłem do niego.
Zatrzymał się, a gdy byłem wystarczająco blisko ponownie szturchnął.
Miałem tego serdecznie dość...Może on próbuje mi coś przekazać,może czegoś chce? By uniknąć ponownego w miarę mocnego szturchnięcia, wsiadłem na niego. Co dziwniejsze, uspokoił się. O to mu chodziło? Czyżby robił to tylko po to by wybrać się na jakąś bezsensowną przejażdżkę? Po prostu brak słów -.-
A więc osiągnął swego. Teraz pytanie za 100 punktów: Potrafię jeździć? To nie jest dla mnie żadna nowość, jeździłem konno i to całkiem dobrze, ale to było 10 lat temu!
A co mi tam...Ruszyłem konia od razu przechodząc do galopu. Przejechałem chyba całe tereny, a następnie wróciłem na...jedną chwilkę...yyy...mam! Na Fiołkową dolinę. Podczas jazdy czas mijał tak...szybko. Nim się obejrzałem już zaczęło się ściemniać. Zsiadłem z Brego. Zacząłem odchodzić w kierunku chatki. Nie pasowało mi jedno...każdy mój krok wydawał zdecydowanie za glośny szelest. Zatrzymałem się, po czym zostałem ukłuty w plecy. Czym? Rokiem -.-
-Nie. TY tu zostajesz. ROZUMIESZ?-każde słowo starałem się pokazać gestami, tak dla pewności, że mnie zrozumie.
Koń zarżał wyraźnie. Nie wiem co to miało oznaczać, miejmy nadzieję, że "Tak".
Nie byłem śpiący, wręcz przeciwnie, pełen energii, nie potrafiłbym teraz zasnąć. Poszedłem do Lasu jednorożców. Od tak żeby pochodzić dla zabicia czasu.
Chodziłem, chodziłem i chodziłem, że prawie się zanudziłem. No bo co można niby robić w nocy?
Miałem wracać jednak coś w oddali przykuło moją uwagę. Była to...nie wiem, jakaś postać na pewno. Podszedłem bliżej, lekko kuśtykając. Była to jasnowłosa dziewczyna...celowała we mnie. No proszę, kolejna osoba, która chce mnie sprzątnąć? Opuściła łuk. A może nie...
Zbliżyła się, tak, że dzieliły nas zaledwie dwa kroki.
-Czego tu szukasz?-spytałem szorstko.
-O to samo mogłabym zapytać ciebie.-odpowiedziała ironicznie.
-Te tereny należą do Elfów Z Lasu Jednorożców.-powiedziałem.
-No właśnie. Ja należę do tego plemienia.
Podbiegł do niej biały jednorożec.
Zmierzyłem ich wzrokiem i poszedłem dalej.
-Strasznej nocy.-powiedziała na pożegnanie.
Uśmiechnąłem się lekko nie zwalniając tempa.
Mógłbym się założyć, że to ona jest tą "nową członkinią" jak to ujęła Amina.
Wróciłem do wioski. Podszedłem do chatki i otworzyłem drzwi odróchowo wchodząc do środka. Zatkało mnie. Na łóżku spała...dziewczyna, którą spotkałem w lesie... O w maskę! Czyżbym się pomylił?
Ostrożnie wycofałem się, na moje nieszczęście wchodząc w coś i robiąc duży hałas, który obudził dziewczynę.
-Co ty tu robisz?!-poderwała się.-Śledzisz mnie?!
-Pff...A po jakiego grzyba miałbym cię śledzić?-oparłem się o ścianę krzyżując ręce na piersi.
-A z kond mam wiedzieć co ci chodzi po głowie?!
Uśmiechnąłem się irytująco.
-Jak masz na imię?-spytałem obojętnie.
-A ty?
-Pierwszy spytałem.
-I pierwszy odpowiesz.-powiedziała stanowczo.
-Heh...
-A więc?-domagała się.
-Kastiel.
Wyglądała jakby zaraz miała powiedzieć coś w stylu "Wiedziałam!",jednak tego nie zrobiła.
-I co? Teraz raczysz mi się przedstawić, czy mam zgadywać?-spytałem.

<Rose, dokończysz?>

2 komentarze:

  1. Ludzie :D Już drugi raz sie z tym spotykam na tym blogu, a więc: nie "z tond" "z kond" tylko "skąt" i "stą". To samo sie tyczu. "dokąd" " z nikąd" i spółki. ~Eller

    OdpowiedzUsuń
  2. *"skąd" "stąd" xDD Ta kaleczona klawiatura.

    OdpowiedzUsuń