- Czyli mogę jechać? - zapytał spokojnie, z nutką nadziei.
- No pewnie.. Ale nie jedziesz tam sam, tylko z Lidią i Amersau. Proszę, powiadom je o tym, żeby nie dostały zawału gdy jutro pojawisz się znikąd.
Uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję Amino i... przepraszam za kłopot. Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła za te informacje.
"Dlaczego tak sądzi?" dziwiłam się.
- Nie będę, nie martw się. - uścisnęłam go. - Udanej podróży, Archibaldzie. Oby tobie i Amersau się powiodło.
- Jedzie też Lidia....
- Jedzie też Lidia....
- Tak..., ale ja nie mówię tylko o wyprawie - zaśmiałam się trochę złowieszczo, trochę z czystego rozbawienia, a gdy skończyłam rechotać ujrzałam na jego twarzy wyraz lekkiego rozbawienia, ale też zakłopotania.
- Te nasze spotkania, rozmowy i tańce na imprezie mogły wyglądać na inne niż są. Kumplujemy się, jeżeli można to tak nazwać. - odpowiedział i ruszył w stronę drzwi. Ja już się nie odzywałam.
<Archie? Masz zamiar dokończyć? ;p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz