- Daleko jeszcze? - zapytał zmęczony przybysz - muszę się położyć.
- No co ty powiesz?! - wtrącił się ostro Iriael, który dotykał lekko zdrową dłonią krwawiącej rany na przedramieniu.
Nie wytrzymałam.
- Dość!!! Już jesteśmy, przestańcie gadać! Jest środek nocy! Astaroth, to tymczasowo będzie twój domek, a jutro dostaniesz Jednorożca, o którego musisz dbać, czy to jasne? A ty Iriaelu idź do lekarza, a potem zaraz do domu i do rana nie chcę cię widzieć.
- Oczywiście - odpowiedzieli chórkiem.
- Dobranoc panowie - uśmiechnęłam się i pogodnie odpowiedziałam. Na ich twarzach też pojawił się uśmiech. Zrozumieli, że ich wrobiłam z tą wściekłością.
Następnego dnia wszystko znowu było jak dawniej. Gdy akurat karmiłam mojego synka ktoś zapukał do drzwi. Astaroth.
- Dzień dobry Amino. - przywitał mnie.
- Witaj, wejdź, co cię do mnie sprowadza?
- Chciałbym zobaczyć swojego Jednorożca.
Ucieszyłam się.
- Czyli jednak postanawiasz tu zostać? Bardzo się cieszę. - odłożyłam Caleriana do kołyski i zostawiłam go z jego Iskrzykiem. Był już duży, miał roczek, da sobie radę. - Chodźmy do Jednorożców.
Gdy dotarliśmy na Fiołkową Dolinę, od razu jeden z nich do niego przybiegł.
- Czy to on? - zapytał elf. Kiwnęłam głową.
- Tak, jest twój. Jednorożce same wybierają właścicieli.
- Dziękuję Amino - odpowiedział pogodnie Astaroth, chociaż jego dusza wciąż była zatopiona w smutnych doświadczeniach, a głowa z złych myślach...
<Prawda, Astaroth? Dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz