Po rozmowie z Davosem i Aminą udałam się do domku jednej z trzech osób które miały wyruszyć na przeszpiegi do wioski plemienia z południa. Postanowiłam najpierw porozmawiać z Eller. Gdy zapukałam do jej drzwi otworzyła mi jak zawsze pięknie ubrana elfka.
-Witaj, Lidio.
-Witaj, Eller.
-Co cię do mnie sprowadza? -opowiedziałam jej po krótce całą sytuację i zapytałam się co ona na to
-Hym... Równie dobrze mogłabym sama tam pójść ale znając Aminę na to mi nie pozwoli... więc.... idę z wami.
-Świetnie! Idę teraz do Rebecci... Idziesz ze mną?
-Nie muszę jeszcze się spakować i pożegnać. O której wyjeżdżamy?
-O 5:00 przy Wodospadzie Tataru
-Ok
-Do zobaczenia
-Cześć - po tej rozmowie z Eller byłam pełna optymistycznych myśli lecz nie wszystko poszło gładko.
-Muszę to przemyśleć - powiedziała mi Rebecca po nakreśleniu jej całej sytuacji.
-Dobrze. Ale daj mi znać później
-W porządku - Dobrze ją rozumiałam. Gdyby coś jej się stało i nie wróciła by do swoich nowych przyjaciół i życia wszyscy w wiosce by za nią płakali, a ona sama utraciła by tak piękne życie. Poniekąd była od de mnie starsza ale ja wychowywałam się właściwie sama i swoją moc mam opanowaną do perfekcji, a jak czegoś nie umiem uczę się tego sama na próbach i błędach. Rebecca żyła w normalnych warunkach i normalnie się uczy. Nie chciałabym żeby to wszystko teraz straciła więc będę ją chronić tak jak każdego elfa który jest dla mnie ważny (czyli właściwie wszystkie 46 elfów w wiosce).
Po tej rozmowie udałam się do Amersau. Z nią spodziewałam się że będą kłopoty i tym razem nie przeliczyłam się.
-O Lidia cześć.
-Witaj Amersau. - Elfka skrzywiła się na dźwięk tych słów
-Nie tak oficjalnie. To do ciebie nie pasuje.
-Wybacz ale tak powinnam, ponieważ przybywam tu w oficjalnych i ważnych sprawach.
-Naprawdę a cóż to za sprawy, jeśli można spytać?
-Otóż... wojenne...
-Mam przyjmować rozkazy od 85 letniej elfki - Amersau nie kryła się z zdziwieniem
-No nie do końca...
-Czyli...?
-No więc widzisz...
-Wydukasz to w końcu z siebie, czy nie?
-Właśnie próbuje! - Przerwałam jej ostro.
-Dobra, dobra tylko bez nerwów - po tym stwierdzeniu opowiedziałam jej o wszystkim
-Idziesz z nami?
-Żartujesz sobie?! Idę BEZ was...
-Przykro mi ale to niemożliwe...
-Tak i jeszcze coś się wam stanie, nie ma mowy żeby tak młode elfki wyruszały na tak odpowiedzialną misje!
-To ja wybieram kandydatki i uznałam ciebie za najodpowiedniejszą osobę razem z Eller i Rebeccką która nie wiem czy wyruszy.
-Czyś ty zmysły postradała?! Zabierasz dziecko na taką niebezpieczną wyprawę?!
-Ja jestem od niej młodsza i idę. - odpowiedziałam spokojnie
-Ale ona się jeszcze uczy!
-Ja też. Ale krótkie pytanie i krótka odpowiedź idziesz czy nie?
-Jasne, że idę ktoś musi was chronić.
-Hahaha. - powiedziałam ironicznie
-Skoro idziesz to przyswój sobie 3 fakty po 1. Wyruszamy o 5 rano
-Świetnie - powiedziała zgryźliwie
-PO 2. spotykamy się przy Wodospadzie Tataru a po 3. JA kieruje tą wyprawą
-Aha, ok a ja będę was chronić...
-Jeśli zajdzie taka potrzeba - przerwałam jej ostro
-Dobra to do jutra
-Do jutra. - Wychodząc z jej domu czułam wielką ulgę. No to załatwione idę powiadomić o wszystkim Aminę. Gdy tak szłam w zamyśleniu nagle ktoś na mnie wpadł.
-Ojej! Przepraszam! - Usłyszałam głos Rebecci...
-To nic. Wiesz już czy idziesz?
-Tak...
<Rebecca dokończysz? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz