Noc. Cicha, spokojna...
Calerian śpi, Amina jest na przejażdżce z Navierą.
Co mam ze sobą zrobić? Nie chce mi się spać...
Wziąłem synka do wózka i wyszliśmy. On, opatulony cieplutkim kocykiem nie poczuł chłodu nocy, jednak ja cicho jęknąłem w duchu, że nie ubrałem się cieplej. Zwykła szarawa tunika z długim rękawem, włosy związane rzemykiem, spodnie w kolorze przetartej, ciemnej zieleni oraz buty z brązowego zamszu. No tak, przecież to ostatnie dni jesieni, pora, by zmienić swoją garderobę.
Postanowiłem ruszyć wzdłuż traktu, przysypanego kolorowymi liśćmi. Minąłem jeziorko, miejsce do polowań, plac ćwiczeń wojowników, aż w końcu dotarłem do miejsca, gdzie odbywała się nasza impreza. Wygrana wojna... Transparent "Wygraliśmy!" z poplątanych gałęzi, ozdobiony gałązkami bukszpanu, nadal wisiał na drzewie przy domku Ismaela, a przy jego tylnej ścianie stał wciąż niewytarty stół.
W domku paliło się światło. Podjechałem bliżej w wózkiem. Calerian uśmiechnął się przez sen.
W środku Ismael siedział na podłodze i studiował księgę magii. Przygotowywał się do zimy, do tego jak zorganizować swoim uczniom najgorszą porę roku. Tu, gdzie mieszkamy, zima jest wyjątkowo sroga, zamiecie i wichury wciąż nasilają się, a mróz ścina wszystko w kamień.
No więc Ismael, gdy tylko mnie zobaczył, wstał i wpuścił do środka. Usiadłem niedaleko kominka, by siebie i synka troszkę ogrzać, jednak po tak długim spacerze nie odczuwałem już tego chłodu.
- O co chodzi, Davosie? - zapytał pogodnym, aczkolwiek zmęczonym już głosem.
Zastanowiłem się nad odpowiedzią.
- Nie mogłem spać, nie mam co ze sobą zrobić.
Na jego twarzy pojawił się wyraz zrozumienia.
- Wiem, jak to jest. Na mnie też tak działają te wszystkie wyprawy, przygotowania i tak dalej.
- Tak, dokładnie.
<Ismael? :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz