Noc... Cicha i spokojna... Lubię takie. Wdrapałam się na dach mojego domku i położyłam się na nim wpatrując się w księżyc, który był w pełni. To było piękne zjawisko. Nikt nie może zaprzeczyć.
Po chwili podniosłam się jednak i zaczęłam śpiewać pewną piosenkę. Znałam ją jeszcze z dzieciństwa. Zawsze przywoływała tyle wspomnień... Ożywiała uczucia...
Gdy śpiewałam odnosiłam wrażenie, że jakby księżyc malał pod wpływem mojego głosu. Spojrzałam w dół. Był tam Suess, do którego uśmiechnęłam się ciepło. Z dachu wskoczyłam mu na grzbiet i pojechałam na nim do Wampirzego ''Gniazdka''. Byłam ciekawa co tam jest.
Już niedawno tam byłam w poszukiwaniu roślin na ozdobę mojego domku.
Od Suessa słyszałam, że mieszkają tam najwięksi wrogowie elfów i mało kto się tam z tego względu zapuszcza. Ja się jednak tym nie przejmowałam. Już od dawna nie traktuję takich miejsc jako zagrożenie. Dorastałam w takich warunkach...
Nie sądzę więc, że powinno mi się coś stać, lecz także idąc w takie miejsca nie jestem pewna, czy wrócę żywa... Czy w ogóle wrócę.
Po krótkim czasie byłam na miejscu. Przełknęłam głośniej ślinę. Ostatni raz byłam tu za dnia, a to co innego niż w nocy. Przeszyłam wzrokiem gęstwinę i gdzieś w oddali spostrzegłam błędne ogniki. Nie wróżyły one nic dobrego. Nawet ja się bałam tych na pozór niewinnie wyglądających zjawisk.
Musiałam co chwila uspokajać Suessa, który chyba też wyczuwał niebezpieczeństwo i zaczął się denerwować. Ostatecznie jednak zapuściliśmy się w głąb lasu.
Cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
Jestem do tego przyzwyczajona, lecz tym razem czułam się nieswojo.
W pewnym momencie zsiadłam z mojego jednorożca. Zobaczyłam, że coś lśni w trawie.
Był to pierścień. Przyglądałam się z zainteresowaniem jemu rubinowemu oczku, gdy nagle poczułam czyjś oddech na ramionach.
Odwróciłam się szybko. Wstrząsnęło mną przerażenie.
To był wampir. Właśnie rzucał się na mnie gdy zrobiłam unik. Jego oczy lśniły szkarłatem, miał bardzo długie kły, a z ust ciekła mu krew.
Nie zniechęcił się po jednym ataku. Zdawał się być odporny na moją magię. Nie wystrzelę w niego kulą energii, bo zabrałoby to mi zbyt wiele sił. W ostateczności wyjęłam klucze rzuciłam nimi o ziemię otwierając otchłanie.
Wydobyła się z nich czarna mgła. Wampira trochę to zamroczyło, lecz mocno mnie uderzył i straciłam przytomność. Tracąc świadomość zauważyłam tylko, jak stwór straszy mojego jednorożca który bezradnie puścił się spłoszony w drogę powrotną do wioski.
***
Gdy się obudziłam byłam związana w pewnym zamczysku.
Otworzyłam oczy i przerażona rozejrzałam się wokół.
Nagle obok mnie pojawił się ten sam wampir, co mnie porwał.
- Nie wyssałem ci krwi... Jeszcze... - uśmiechnął się demonicznie.
- Wypuść mnie... - pisnęłam ze łzami w oczach.
- Nie zrobię tego i nikt cię też nie znajdzie, nie puszczę cię, przypominasz mi Mary... To musisz być ty... - syknął demonicznie przez zęby.
- Ja nie jestem żadną Mary?! Kim jest Mary? - w histerii cofnęłam się w drugi kąt sali.
Wampir się zaśmiał.
- Jestem Dimitry, Mary to moja zmarła narzeczona... Rzekomo zmarła, to musisz być ty, ukrywałaś się przede mną skarbie... - wrzasnął po chwili.
Ciarki mnie po plecach przeszły.
- To nieporozumienie, ja jestem elfką - Sinead...
Dimitry westchnął zażenowany.
- Kłamczucha z ciebie, lepiej się mnie słuchaj, jeśli chcesz żyć... - dźgnął mnie palcem w brzuch i poszedł gdzieś.
Oplotłam ramionami kolana. Czułam się bezradna... Jeśli sprzeciwię mu się niechybnie zginę, a z jednej strony... On powiedział, że i tak mnie nikt nie uratuje. Rozpłakałam się na całego. Nie powinnam chodzić w takie miejsca sama.
***
Tymczasem Suess wpadł do Fiołkowej Doliny. Stawał dęba, cały czas był spanikowany... Zdawało się, jakby wołał o pomoc...
< Czy ktoś zauważył moje zniknięcie? Czy ktoś się o mnie martwi? Czy ktoś mnie uratuje? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz