Patrole, patrole, patrole – aż do znudzenia można by rzecz…przynajmniej dla niektórych. On doskonale się w tym odnajdował, dlatego coraz częściej i więcej dostawał przydziałów także nocnych. Nie przeszkadzało mu to w żadnym stopniu. Bez problemu mógł przestawić się z trybu dziennego na nocny i odwrotnie. Był chyba aktualnie najlepiej obeznanym elfem w wiosce. Wielokrotnie sprawdzanie tereny, aż po granice, teraz nie miały dla niego tajemnic. Wiedział gdzie najlepiej się ukryć, albo zastawić pułapkę. Odnajdywał rozmaite miejsce, bogate w pewne zasoby, o których wspominał to łowcom, to zbieraczom, to nawet magom, którzy łącznie z jego bratem korzystali czasem z roślin, czy składników innym niedostępnym. Zazwyczaj do znalezienia takowych cudów posyłali właśnie jego. Mimo, że zdobył sobie w wiosce rangę odludka, nikt nie narzekał, a on sam cieszył się z takiego obrotu spraw. Czasem może żałował, że z niektórymi osóbkami nie ma szansy porozmawiać, ale uznał to raczej jako znak, dla niego. Iriael słuchał, obserwował, badał i wciąż się uczył. Ostatecznie zasugerował, że mógłby nawet zacząć sprawdzać niektóre tereny wokół granic wioski, co przyjęło się z aprobatą.
Aktualnie jednak jego obowiązkiem był nocny patrol. Nie był sam oczywiście, ale z racji rozległości terenów, podzielili się na odpowiednie rejony. Jemu przypadła część od Fiołkowej Doliny i całość drogi do wioski. Właśnie gdzieś między tymi dwoma punktami dostrzegł dwie postacie. Szły prosto w kierunku wioski, choć sadząc po posturach były to elfki…jeśli nie ranne to przynajmniej mocno zmęczone. Pewności nie miał więc początkowo tylko obserwował ich poczynania. Przyglądał się dokładnie obu postaciom i świtało mu, że chyba widział je w wiosce…chyba powinien się zacząć jednak bardziej interesować, kto dokładnie znajduje się wśród mieszkańców, bo znowu będzie narażony na podobna sytuację jak z Astarothem.
W końcu, kiedy były już całkiem niedaleko wejścia na teren samej wioski i zabudowań odezwał się. Musiał się upewnić, wciąż jednak nie pozwolił zobaczyć swojej osoby.
- Kto idzie? – głos miał pewny.
- yyy…a kto mówi? – rzekła jedna z nich, o jasnych, chyba białych włosach.
Druga z elfek o długich miedzianych włosach odwróciła się, szukając właściciela głosu.
- Chyba logicznym jest, że należymy do wioski…myślisz, kimkolwiek jesteś -, że jako wróg tak beztrosko byśmy tu wchodziły? – w jej głosie czuć było wyraźną irytację – jesteśmy zmęczone i głodne, więc skończ z przedstawieniem i daj nam w spokoju wrócić do domków.
Mimo rozdrażnienia, jakie słyszał w jej głosie, aż się zaśmiał cicho. Miała tupet. Kiedy jednak się odezwał, głos miał na powrót chłodny.
- Nie każdy jednak z wioski wraca o tej porze do swoich domków. Standardowo jest to czas snu i odpoczynku..prawda?
Elfki spojrzały na siebie szepcząc coś cicho.
- Wracamy z wyprawy o której Amina została powiadomiona, będziesz mógł to sprawdzić później…jak już pozwolisz nam odpocząć…- dokończyła nadal poirytowana.
Wytłumaczenie dobre jak każde inne, ale rzeczywiście mógł to sprawdzić rano.
- Poproszę jeszcze tylko o imiona dla potwierdzenia i możecie iść – to rzekłszy wyłonił się z ciemności, nadal stając w pewnym oddaleniu. Łuk opuścił już przy pierwszych ich słowach.
Elfki zlustrowały go wzrokiem i obie parsknęły.
- Ja jestem Allison – powiedziała jasnowłosa – a to moja przyjaciółka Celtia – wskazała na rudowłosą a Ty to…?
- Iriael – zamiast niego odpowiedziała Celtia – wojownik – dodała jeszcze jakby przypominając sobie jego funkcję.
Lekko drgnął. Niedobrze. Zdecydowanie powinien zaznajomić się przynajmniej z imionami i wyglądem mieszkańców wioski, by następnym razem nie strzelać głupotami. Pokiwał więc tylko głową.
- Wybaczcie więc, moje pytania, ale takie już moje obowiązki. Życzę udanej nocy i snu.
Skłonił się lekko i odszedł w cień, czekając tylko jak obie elfki po chwili szeptów odwracają się i ruszają gdzieś do swoich domków, na zasłużony odpoczynek.
<Celtia? Allison? Któraś z was dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz