Teraz to on słuchał nie odzywając się. Przysłuchiwał się z lubością w jej nieco rozedrgany ton głosy, i w dźwięki, które ułożyły się w słowa które miał nadzieję usłyszeć. Z krótkiego zdania, które wypowiedziała, wolałby wyrzucić „chyba”… Widać sam musi się o to postarać…choć przecież i w jego wypadku tak było. Nie znali się długo, ale zdecydowanie miał chęć poznawać ją lepiej. Oczywiście jeśli mu na to pozwoli, i jeśli sama zechce przebić się przez maski, które do tej pory nakładał.
Widział wyczekiwanie w jej oczach na jakąś jego reakcję. Jednak nie miał zamiaru odpowiadać, przynajmniej nie w konwencjonalny sposób. Nachylił się lekko, przesuną dłonią po włosach i policzku…by po chwili skraść jej znowu pocałunek. Trwał może kilka uderzeń serca, ale wyczuł pewną zmianę…może udało się choć trochę przegonić niepewność?
Odsunął się by spojrzeć na rosnące na jej policzkach rumieńce. Lekko się uśmiechała, ale milczała, więc to on się odezwał.
- Czyli …nie muszę nic załatwiać osobiście z Kastielem – tu dodałem łobuzerski uśmiech – niestety jestem egoistą, bo nie mam zamiaru się Tobą dzielić z nikim…
Elfka zaśmiała się. Dobrze, że potraktowała to jako żart…choć w tym co mówił, było duże ziarno prawdy…Kontynuował swoją wypowiedź, znowu nadając jej nieco żartobliwy charakter.
- Rozumiem więc, że mogę bezczelnie ogłosić światu…i tym kilku elfom wodzącym za Tobą rozmarzonym spojrzeniem, że w swej łaskawości zechciałaś sobie wybrać mnie?
Deschen już bez zakłopotania śmiała się.
- Czy Ty zawsze masz zamiar mieszać rzeczy poważne z żartem? – mówiła to jednak bez jakiejkolwiek złości, ciepło.
- Niestety taki już mój „nieszczęsny” urok… Możesz o tym porozmawiać z Iriaelem..jeśli Ci to pomoże, on musi to znosić prawie na co dzień… - po krótkiej pauzie dodałem
- Jeśli więc rzeczywiście chcesz być ze mną…a na razie mi nie odpowiedziałaś – dodałem – to chyba musiałabyś się przyzwyczaić.
<Deschen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz