- Raven? - spytałem.
- Tak? - odpowiedziała z uśmiechem.
- Nie wiem dlaczego, ale przypomniały mi się pewne momenty z dzieciństwa. Na przykład wtedy, kiedy się poznaliśmy. I kiedy zostaliśmy przyjaciółmi, a ja mówiłem do ciebie Rav (Ravy), a ty do mnie Ray. Nasze słodkie dzieciństwo... Ech... Teraz tylko same wojny i niepokój. To smutne.
- Ryanie, czyżbyś zapomniał o tym? Ja pamiętałam o naszym dzieciństwie przez wszystkie lata, które dzieliły nas ze sobą.
- Nie! Nigdy bym nie zapomniał. Po prostu to było coś w postaci obrazu, przedstawiającego wszystkie nasze wspólne chwile...
- Nie martw się. Dzieciństwo co prawda minęło, ale nadal możemy mówić do siebie Ravy i Ray, oraz spędzać ze sobą dużo czasu. - powiedziała z pogodną miną.
- Masz rację, Ravy. - mrugnąłem do niej i przytuliłem ją mocno.
- Ruszajmy w drogę. Odpoczniemy w naszym dawnym domu, a na razie musimy iść.
- Racja.
I poszliśmy. Po jakichś 2 godzinach, wsiedliśmy na jednorożce i pogalopowaliśmy przed siebie. Po godzinnej jeździe, wyszliśmy na polanę. Na nasze nieszczęście, na północy leżała jakaś forteca, zamek. Było jasne, że nie przejdziemy niezauważeni - musieliśmy iść przed siebie. Ominięcie tego terenu zajęłoby nam 2 tygodnie - to za dużo. Postanowiliśmy zaryzykować.
Po drodze spłoszyliśmy stado dzikich koni. Nie minęło dużo czasu, a dwóch jeźdźców pędziło w naszą stronę. Byli uzbrojeni po zęby i nie wyglądali na sympatycznych. Po chwili byli już przy nas.
- Witam, o co chodzi? - spytałem.
- Witajcie. Co was tu sprowadza? Wkroczyliście na nasz teren, więc chcemy się upewnić o waszych zamiarach. - spytał jeden z mężczyzn.
- Przechodzimy tędy tylko, nie szukamy kłopotów. Wybieramy się do naszego dawnego domu... - odpowiedziała Raven.
- Ach, rozumiem. W takim razie zapraszamy do naszego zamku, abyście mogli trochę wypocząć i ruszyć w dalszą podróż, wtedy, tylko zechcecie. - odpowiedział drugi.
- Z wielką chęcią przyjmiemy zaproszenie. Co ty na to Ryanie? - spytała Raven.
W sumie podróż była męcząca, a my nie zdążyliśmy wypocząć po wojnie, tylko od razu ruszyliśmy dalej. Dobrze by nam to zrobiło.
- Pewnie, czemu nie. - odpowiedziałem.
- Bardzo nas to ucieszy. Naszego króla zapewne również. Nie często mamy gości, więc będzie bardzo radośnie. Jeźdzcie za nami.
Wsiedliśmy na jednorożce i ruszyliśmy w stronę fortecy.
CDN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz