niedziela, 8 września 2013

Od Ryana "Nasza podróż" cd.

Kiedy wróciliśmy po wojnie pod wodospad, po posągach nie było ani śladu. Nawet kamieni skruszonych przez Raven, co zdawało się być dziwne. Na szczęście, dzięki jej mocy, po wojnie nie miałem ani zadrapania. Szliśmy wzdłuż rzeki, aby wyjść z lasu i skierować się polanami na północ, gdzie daleko stąd znajduje się nasz dawny dom. Jednak na chwilę zboczyliśmy z drogi, ponieważ urwisko nad rzeką było dość strome, a prąd rzeki silny. Znaleźliśmy jakieś ogromne drzewo i jaskrawe seledynowe światło, tryskające ze szpar w jego korze.
- Raven? - spytałem.
- Tak? - odpowiedziała z uśmiechem.
- Nie wiem dlaczego, ale przypomniały mi się pewne momenty z dzieciństwa. Na przykład wtedy, kiedy się poznaliśmy. I kiedy zostaliśmy przyjaciółmi, a ja mówiłem do ciebie Rav (Ravy), a ty do mnie Ray. Nasze słodkie dzieciństwo... Ech... Teraz tylko same wojny i niepokój. To smutne.
- Ryanie, czyżbyś zapomniał o tym? Ja pamiętałam o naszym dzieciństwie przez wszystkie lata, które dzieliły nas ze sobą.
- Nie! Nigdy bym nie zapomniał. Po prostu to było coś w postaci obrazu, przedstawiającego wszystkie nasze wspólne chwile...
- Nie martw się. Dzieciństwo co prawda minęło, ale nadal możemy mówić do siebie Ravy i Ray, oraz spędzać ze sobą dużo czasu. - powiedziała z pogodną miną.
- Masz rację, Ravy. - mrugnąłem do niej i przytuliłem ją mocno.
- Ruszajmy w drogę. Odpoczniemy w naszym dawnym domu, a na razie musimy iść.
- Racja.
I poszliśmy. Po jakichś 2 godzinach, wsiedliśmy na jednorożce i pogalopowaliśmy przed siebie. Po godzinnej jeździe, wyszliśmy na polanę. Na nasze nieszczęście, na północy leżała jakaś forteca, zamek. Było jasne, że nie przejdziemy niezauważeni - musieliśmy iść przed siebie. Ominięcie tego terenu zajęłoby nam 2 tygodnie - to za dużo. Postanowiliśmy zaryzykować. 
Po drodze spłoszyliśmy stado dzikich koni. Nie minęło dużo czasu, a dwóch jeźdźców pędziło w naszą stronę. Byli uzbrojeni po zęby i nie wyglądali na sympatycznych. Po chwili byli już przy nas.
- Witam, o co chodzi? - spytałem.
- Witajcie. Co was tu sprowadza? Wkroczyliście na nasz teren, więc chcemy się upewnić o waszych zamiarach. - spytał jeden z mężczyzn.
- Przechodzimy tędy tylko, nie szukamy kłopotów. Wybieramy się do naszego dawnego domu... - odpowiedziała Raven.
- Ach, rozumiem. W takim razie zapraszamy do naszego zamku, abyście mogli trochę wypocząć i ruszyć w dalszą podróż, wtedy, tylko zechcecie. - odpowiedział drugi.
- Z wielką chęcią przyjmiemy zaproszenie. Co ty na to Ryanie? - spytała Raven.
W sumie podróż była męcząca, a my nie zdążyliśmy wypocząć po wojnie, tylko od razu ruszyliśmy dalej. Dobrze by nam to zrobiło.
- Pewnie, czemu nie. - odpowiedziałem.
- Bardzo nas to ucieszy. Naszego króla zapewne również. Nie często mamy gości, więc będzie bardzo radośnie. Jeźdzcie za nami.
Wsiedliśmy na jednorożce i ruszyliśmy w stronę fortecy.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz