***
Dimitry jak urzeczony wpatrywał się w Mary. Delikatnie dotknął jej dłoni.
- Mary... - szepnął przytulając ją mocno - ...Przepraszam... Mogłem zrobić głupstwo...
- Wybaczam ci... - stwierdziła Mary - ...Lecz nie zapominaj nigdy kim byliśmy kiedyś...
- Nigdy tego nie zapomnę... - wyszeptał potwór wzruszony.
Zdążył pocałować ukochaną nim ta zaczęła się dematerializować.
- Dimitry... Pamiętaj, że nawet jeśli nie ma z nami różnych osób są to tyko pozory... Jestem tutaj... - głos kobiety powtarzało już po chwili tyko martwe echo.
Potwór zrozpaczony podszedł do niedaleko wiszącego lustra i przyłożył sobie dłoń do serca.
- Tak Mary... Jesteś tutaj - zamknął oczy. Zawiesił smętny wzrok na na drewnianym kołku wiszącym przy ścianie.
,,Chciałem ci pomóc... Lecz nie mogłem...'' - myślał z wyrzutami sumienia. Zdjął kołek ze ściany i wbił w niego swój wzrok.
Dwieście lat minęło od czasu zepsucia jego osoby.
Chciał ratować Mary przed śmiercią zmieniając ją w wampira. Sam wcześniej dobrowolnie poddał się temu strasznemu tworowi.
Niestety, gdy wrócił do swojej wioski było za późno.
Jego ukochana zmarła dzień przed jego powrotem. Dopadła ją ta sama choroba co innych w mieście.
Od tej pory Dimitry nie był już tym kim był poprzednio. Stał się wampirem... Krwiopijcą.
Stwór ponownie spojrzał w lustro. W jego odpiciu widział samego siebie s dawnych lat. Jeszcze jako elfa...
Znów przeniósł wzrok na kołek.
Krzyknął załamany samym sobą i wbił go sobie prosto w serce, po czym padł trupem na podłogę...
***
Suess i jednorożce chłopaków były bardzo zdenerwowane ostatnimi zajściami.
Nikt nic nie mówił. Wiedziałam, że Iraela bardzo bolało. Czułam się winna. Wprost nieznośnie winna jego cierpienia.
,,Dziękuję wam...'' - szepnęłam do nich telepatycznie. Obejrzałam się za siebie.
Astaroth skinął głową.
Szybko przebyliśmy Wampirze ''Gniazdko'', Niedługo potem byliśmy już na terenach naszej osady.
Cały czas nie opuszczało mnie poczucie winy. W co ja ich wpakowałam. W same problemy... No tak... Cała ja... Żałosna ja...
Zastanawiałam się również co począć z Iraelem. Co prawda sama uczyłam się na lekarkę, lecz nie mam jeszcze wszystkiego ukończonego. Nie mam również żadnego dopuszczenia do tego.
- Powinniśmy się udać do Aminy, czy raczej nie? - spytałam drżącym głosem, gdy nasze wierzchowce zaczęły zwalniać.
Z jednej strony bałam się rozmawiać z nią w tej sytuacji.
Cały czas mam poczucie, że to wszystko to jedynie moja wina...
< Irael? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz