- Witaj, wejdź.
Weszła do środka rozglądając się wolno. Spojrzała też na mojego synka, który posłał jej uroczy uśmiech, a ona odpowiedziała tym samym. Sczerze mówiąc, byłam zaciekawiona jej postacią. Widziałam ją pierwszy raz i zastanawiałam się kim jest i skąd tu przybyła. A kiedy...?
Chciałam zadać jej kilka pytań, ale ona widząc zdeterminowany wyraz mojej twarzy odezwała się przede mną.
- Jestem Sinead. Przybyłam tu w nocy. Spędziłam ją u Astarotha. Powiedział mi, że to tu mogę dowiedzieć się wszystkiego o wiosce i teoretycznie dołączyć do jej społeczności.
Uśmiechnęłam się. Jakże to elegancko brzmiało..
- Ah tak, pewnie. Astaroth także jest nowy w wiosce, więc sam wie o niej nie wiele, ale myślę, że będzie idealny by pokazać ci co, gdzie i jak.
- Czy to znaczy, że bez żadnych ceregieli przyjmuje mnie pani do waszej społeczności? - zdziwiła i zdumiła się.
- Amina. Mów mi Amina. - zaśmiałam się lekko. - Tak, nic więcej nie potrzeba. Chodź. Zobaczymy, jak wygląda sprawa z Jednorożcami.
Podałam Caleriana Davosowi, który nie wiedzieć czemu siedział całą rozmowę cicho. "Później mi to wytłumaczy" pomyśłałam.
Gdy wyszłyśmy zobaczyłyśmy Astarotha stojącego nieopodal mojego domku.
- Wiesz, chyba przydzielę ci domek koło niego - szepnęłam do niej, a ta odpowiedziała uśmiechem.
<Sinead?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz