- Wow, chłopaki! Niesamowite! - oznajmiłam pełna podziwu i uścisnęłam ich obu.
- Ładnie, co nie? - zapytał zadowolony Sentis.
- Świetnie, ale.. muszę coś zmienić.
Oboje się zaśmiali.
- Serio. Te... zasłony. Ściągamy! Co wy chłopcy, motylki sobie wyobrażacie?
Znów uszłyszałam śmiech. Podszedł do mnie Sentis i od tyłu delikatnie objął.
- Myślę, że niepotrzebnie się tak martwisz. Jak tam z zaproszeniami?
- Rozdane. Niestety Amersau wpadnie tylko na chwilę, ponieważ jutro ma długą wyprawę.
- Wiem, wspominała. Ciężkie zadanie...
W tym samym czasie dotarła Deschen. Jej Jednorożec wlókł ciężką płachtę wyłożoną wszelkimi rodzajami elfich słodyczy i przysmaków: suchary, owoce, jadalne liście oraz napoje: soki owocowe, krystaliczna woda i elfie wywary, czyli specjały Thei.
- Dużo żeś tego nazbierała. - stwierdziła Deschen. - Najdłużej mi zajęło zapakowanie tego.
Od razu zajęliśmy się przenoszeniem jedzenia i picia na stoły, które ułożone były na samym środku "parkietu". Tworzyły one taką wyspę i wraz z pozawijanymi gałęziami jako ozdoby wyglądało to idealnie.
Usłyszeliśmy pierwsze kroki.
- Oho, ktoś idzie, zdążyliśmy w ostatniej chwili. - powiedziałam.
To była Amina.
Wszyscy usłyszeliśmy jej gratulacje i każdego z nas uściskała osobno.
- Jestem z Was dumna, świetnie sobie poradziliście.
- Dziękujemy, napracowaliśmy się - rzucił radośnie Ismael. Chyba humor mu dzisiaj dopisywał.
- No. W wiosce trwają przygotowania. Widziałam już Eller idącą do domku Dihrena w pięknej, zwiewnej szaro-zielonej sukni, Darka w nowej bawełnianej tunice, Amantinę całą w brokacie oraz Rebeccę w niebieskiej sukni, jak na bal! A wy? Nie przebieracie się? Goście się zaraz zejdą, trzeba być gotowym.
- Ja jestem. Już się przebrałem. - wtrącił Ismael.
<Ismaeluu? Opiszesz imprezkę?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz