- No dobrze - zaczęłam i usiadłam na swoim fotelu, a Astaroth zaraz obok mnie. - Pytałeś o ifryta... No więc jest to stworek mojego synka. Przyniosła mi go Amersau, jak wiesz: elf ognia. Wybrał sobie Caleriana na towarzysza, a on jego.
Astaroth zaśmiał się.
- Ah tak - odpowiedział. - Słyszałem o tym, że same to robią. Ale skąd Amersau wiedziała, że akurat jego wybierze?
- Nie wiedziała, ja też nie.
- No dobrze Amino. Dziękuję. - powiedział, a w tym samym czasie Davos podał herbatę. - Wybacz, ale muszę iść pogadać z Amersau. Do widzenia.
Uśmiechnęłam się do niego, ale w tym samym czasie Calerian się rozpłakał. Davos wziął go ode mnie, a ja wyszłam po swojego Jednorożca na przejażdżkę. Wychodząc z domku zobaczyłam, jak Astaroth biegnie w stronę Amersau, która akurat rozmawiała z Kiler.
<Amersau? Wybacz, że takie krótkie ;p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz