Po 15 minutach drogi byłam na miejscu. Zawołałam mojego ogiera. Przygalopował wiernie do mnie. Wskoczyłam na niego po czym dałam znak aby zaczął galopować. Po chwili rozpędził się mocno. Uwielbiam takie przejażdżki. Zaczął robić slalomy między drzewami. Było..Fajnie. Powoli się uśmiechnęłam. Dotarłam do jeziora, nie pamiętam nazwy, jeszcze nie znam tak okolic, nie miałam czasu i nie znałam ścieżek. Zatrzymałam jednorożca, po czym z niego zeskoczyłam. Usiadłam na krawędzi, zdjęłam buty i zamoczyłam stopy w chłodnej wodzie. Ogier zarżał po czym zaczął pić wodę. Spędziłam jakieś...20 minut? Mniej? Nad jeziorem. Przypomniało mi się, że w domu mam strój kąpielowy. Nawet nie jeden. Postanowiłam po niego wrócić, przebrać się i wrócić. Tak też zrobiłam. Pojechałam do domu, przebrałam się i wróciłam nad jezioro, zdjęłam bluzkę i spodnie. Wskoczyłam do wody. Na razie to był chyba najfajniejszy dzień, dokąd tu jestem. Potem położyłam się na trawię. Ta cisza...Była cudowna. Promienie słońca, lekko mnie grzały. No, dosyć tego dobrego, trzeba się zwijać. Wydawało się, że poleżałam 10 minut, a minęła godzina. Ubrałam z powrotem bluzkę i krótkie spodenki, wsiadłam na Apresa i ruszyłam z powrotem. Nie śpieszyło mi się. Jednorożec powoli przemierzał las. Dotarłam do rozdwojenia dróg, a niech to, którą ja wcześniej wybrałam? Lewa? A może prawa? Dobra, idę lewą. I to był błąd. Gdybym wcześniej wiedziała, że nie wrócę przed nocą do wioski...
Szłam, szłam i szłam, wszystkie drzewa były podobne, albo jeździłam w kółko. A zbliżała się już noc. Było około 19:00. Nie no, to nie ma sensu. Trzeba było jednak kogoś poprosić o oprowadzenie po krainach. Teraz były tylko dwa wyjścia - albo rozpalę ognisko i ktoś zauważy dym - albo trzeba będzie czekać do rana i rano znowu szukać drogi. Więc zebrałam kilkanaście gałęzi i rozpaliłam ognisko przy pomocy mojego żywiołu - ognia. Teraz trzeba czekać... Na kogoś, albo na ranek.
<Ktoś dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz