-W sumie to dużo elfów w naszej wiosce jest zajętych, czyli zazwyczaj chodzę z moim jednorożcem Gochatem. Albo sama, chociaż to mnie zaczyna męczyć. Nie ma z kim porozmawiać, pośmiać się... Lubię spotykać elfy, zwłaszcza takie jak ty - uśmiechnęłam się lekko. Ismael jest uroczy i zabawny, a ja? Co ja mam o sobie powiedzieć? Nawet nie wiem, czy chce czasem iść daleko ode mnie... Ale myślmy pozytywnie; spędzam z nim bardzo miło czas, bardzo go polubiłam.
-A właśnie, nie wiem jeszcze czegoś... Jakie jest twoje stanowisko?
-No wiesz...
-No powiedz, proszę! - uśmiechnęłam się do niego i podskoczyłam, byłam bardzo ciekawa odpowiedzi.
-Jestem nauczycielem mocy. - Ismael uśmiechnął się lekko. Czy on się wstydził? Przecież to poważne stanowisko. Nie wiem...
-Oo, czyli musisz być silnym magiem.
-No wiesz, coś tam potrafię, nie mówię, że jestem słaby, wręcz przeciwnie - zaśmiał się krótko - Ale wiesz, gdy na coś się uprę, to nic mnie nie powstrzyma przed osiągnięciem celu.
Zobaczyliśmy drewnianą ławkę na której leżały zeschnięte liście. Ismael zaproponował, żebyśmy usiedli i tam porozmawiali. W końcu przeszliśmy niemały kawał drogi. Zgodziłam się. Elf jednym ruchem ręki odgarnął wszystkie liście. Patrzał na mnie z dżentelmeńskim uśmiechem. Uśmiechnęłam się nieśmiało, na moich policzkach pojawiły się leciuteńkie rumieńce. Ismael gdy je zobaczył uśmiechnął się. Usiadłam a on zaraz obok mnie. Znów zaczęła się rozmowa.
<Ismael, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz