poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Od Rebecci do Ismaela "Pierwsza przygoda w nowym życiu" cd.

Wyglądałam zapewne dziwnie stojąc samotnie i przyglądając się wygłupiającej się młodzieży z daleka. W głowie echem odbijały mi się słowa pana Ismaela; "sądzę, że innym też spodobałaby się z Tobą rozmowa. Szczególnie, że bardzo inteligentna z Ciebie rozmówczyni i ładna do tego". Rzadko słyszałam takie słowa. Do tej pory zaledwie od dalekich krewnych... Nauczyciel był bardzo intrygujący, a do tego miał swój urok. Ukrywał go dzień w dzień pod postacią pracownika elfickiej szkoły. 
A jednak. Pan Ismael miał rację. Krytycznie patrzyłam na siebie, nie wierzyłam w to, że mogłabym być jedną z nich. Nie wierzyłam, że mogłabym do nich dołączyć, i razem z nimi się wygłupiać. Nie widziałam siebie jako takiej osoby. Od zawsze byłam tą mroczną, samotną i poważną. Ale mimo wszystko zaryzykowałam, bo co mam do stracenia?
- Cześć - odpowiedziałam cicho, a wszystkie spojrzenia skierowały się w moją stronę, co wprowadziło mnie w zawstydzenie - Może to głupio zabrzmi, bo w sumie takie jest, ale...
- Chcesz spytać, czy możesz do nas dołączyć? - uśmiechnęła się doługowłosa blondynka - Ashe - Nie ma problemu! Tylko czekaliśmy, aż to zaproponujesz! Wydajesz się być niesamowita. I jesteś do tego zjawiskowo piękna - dodała.
- Naprawdę? - zaśmiałam się.
- W naszym towarzystwie nie okłamuje się elfów - przytaknął Squall tajemniczo mi się przyglądając.
- Jestem Spira - podeszła do mnie podobna do Ashe dziewczyna, jej siostra - Wszyscy mamy tutaj po 70 lat. Jesteś naszą rówieśniczką?
- Niestety, jestem w ostatniej klasie - odpowiedziałam - Zauważyliście pewnie, że nie na wszystkie zajęcia chodzę z wami. Kiedy wy uczycie się czegoś, co ja już umiem, idę na zajęcia dodatkowe, z których dowiaduję się tego, czego wy dowiecie się za jakiś czas - zaśmiałam się znowu, a oni zawtórowali mi.
Resztę przerw pomiędzy lekcjami spędziłam z nowymi przyjaciółmi. Byli niesamowici. Ashe cały czas mówiła o nauce i szkole, a wypowiadała się tak, jakby była starsza ode mnie. Podobała mi się w niej ta dojrzałość. Jej siostra zadawała mnóstwo pytań i była mną szczerze zainteresowana, co było z jej strony bardzo miłe. Z zasady nie lubiłam odpowiadać na zagadnienia związane z moją przyszłością, ale chciałam, aby lepiej mnie poznali. A Squall? Ideał elfa. Cały czas opowiadał jakieś żarty, które rozbawiały całą grupę. Umiał być też na tyle romantyczny, że na policzkach każdej z nas występowały rumieńce. Szkoda tylko, że był młodszy.
Całej naszej czwórce z okna naszego gabinetu przyglądał się pan Ismael. Jedyna zwróciłam na niego uwagę, bo cała reszta zainteresowana była śmieszną historią opowiadaną przez naszego kolegę. 
- Przepraszam was na chwilę, muszę załatwić jedną sprawę w szkole - skłamałam. Nie wiedziałam dlaczego.
Wdrapałam się po kamiennych schodach starego budynku i stanęłam pod drzwiami pierwszego gabinetu. Wzięłam wdech powietrza i zapukałam. Usłyszałam "proszę", więc weszłam.
Pan Ismael siedział za biurkiem, głowę miał opartą na dłoniach i był wpatrzony w nicość przed sobą.
- A jednak - powiedział, nadal wpatrzony w ścianę przed sobą, jakby nie umiał się poruszyć.
- Nie chcę zajmować panu czasu, chciałam tylko podziękować, więc... Dziękuję. Naprawdę, jestem bardzo wdzięczna.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Miał wspaniały uśmiech.

(Ismael, dokończysz?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz