Uśmiechnęłam się ciepło i bez wahania przytuliłam elfa. Ismael uśmiechnął się.
-Dziękuję ci... nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy - uśmiechnęłam się.
-Nigdy nie kłamię, zawsze mówię prawdę - uśmiechnął się dżentelmeńsko - Może dokończymy spacer?
-Pewnie.
Ismael wstał i podał mi rękę. Podałam mu swoją i wstałam. Kierowaliśmy się w stronę Fiołkowej Doliny. Po drodze rozmawialiśmy na wiele różnych tematów. Od relacji między elfami - po nasze ulubione jedzenie. Gdy przeszliśmy obok doliny skręciliśmy w prawo. Żadne z nas nie wiedziało gdzie idziemy.
-Wiesz gdzie prowadzi ta droga? - zapytałam elfa, sama nie wiedziałam gdzie idziemy.
-Nigdy nie szedłem tą ścieżką... Ale z tobą mogę iść wszędzie - uśmiechnął się. Ja również, na moich policzkach pojawił się lekki rumieniec. Szliśmy blisko siebie i powoli. Byłam trochę niepewna, ale co może się nam stać? Przecież jesteśmy na pewno na terenach wioski Haana, tutaj mało komu coś się stało. Doszliśmy do lasu. Był to las gdzie rosły czarne drzewa, a z nich opadały czerwone liście. Zwolniliśmy chód i rozglądaliśmy się.
-Wiesz gdzie jesteśmy? - zapytałam cicho widząc jak coś porusza się w krzakach.
-Nie bardzo... To miejsce wygląda na niezbyt przyjazne, może stąd chodźmy.
Skinęłam głową. Chcieliśmy zawrócić, lecz gdy się obróciliśmy zobaczyliśmy zarośniętą drogę przez drzewa i winorośle.
-Co do...? - zdziwił się elf. Wyciągnęłam rękę przed siebie próbując coś z tym zrobić. Wszystko jeszcze bardziej zarosło i prawa dłoń została skaleczona. Jakby przejechały po niej dwa cienkie pazury. Syknęłam z bólu. Rana może i nie wyglądała groźnie lecz krew zaczynała płynąć coraz szybciej. Moja dłoń zaczynała się trząść, nie mogłam tego opanować.
<Ismael, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz