Kiedy więc stwierdziła, że nikt jej do tej pory tak nie charakteryzował, uznał to za odpowiedni moment.
- Powiedz mi coś Deschen…czy zdajesz sobie sprawę, i czy pamiętasz, jaką pełnisz funkcję tutaj w wiosce? – przyglądał się jej cały czas, nawet kiedy zawstydzona opuściła głowę.
- Tak…ale do czego zmierzasz? – chyba była nieco zaskoczona takim pytaniem, szczególnie, że już o tym rozmawialiśmy.
- Przedstawię to tak…załóżmy, że to ja jestem przywódcą wioski…jak myślisz, czy na stanowisku szefa wszystkich przywódców postawiłbym kogoś nieodpowiedzialnego? Kogoś na kogo nie mógłbym liczyć?
- No..raczej nie – dodała niepewnie, chyba rozumiejąc mój tok myślenia.
- Dokładnie…i teraz, może nie znam tak dobrze Aminy i Davosa, ale jestem absolutnie pewny, że doskonale wiedzieli kogo na tym miejscu zostawić, kto będzie się do tego najlepiej nadawał – przewałem na chwilę, by się uśmiechnąć – Dlatego wiem też, że nie jesteś taka delikatna, za jaką mogą Cię brać inni, którzy może nie poznali Cię dostatecznie? I jeśli nie wierzysz mi – tu znowu się uśmiechnąłem nieco łobuzersko – to zaufaj swojej przywódczyni…i sobie, bo jestem też pewien, że w głębi serca znasz swoją wartość…Jesteś nie tylko odważną i rozważną osobą, do tego odpowiedzialną i chętną do pomocy..może czasem zbytniej pomocy - miał nadzieję, że za dużo nie powiedział, ale cóż, nie umiał w takich sprawach kłamać – i zdecydowanie piękną. Co daje obraz bardzo wartościowej elfki…nie sądzisz? – znowu posłał jej uśmiech, mając nadzieję na ten jej urokliwy rumieniec.
Deschen milczała podczas mojego wywodu z rosnącym początkowo zawstydzeniem, teraz zmieniającym jej oblicze w coraz pogodniejszą…słodszą.
- Czy Ty Ismaelu…myślisz tak o mnie? – tu spojrzała się też patrząc mi w oczy. Bez wahania odpowiedziałem.
- A jaki miałbym inny w tym cel? Nie wiem, z kim i o czym rozmawiałaś z innymi elfami, ale ja mam w zwyczaju mówić to co myślę… Możliwe, że czasem powinienem ugryźć się w język, ale niestety…- tu kolejny raz posłał jej uśmiech – taki już mój urok.
<Deschen, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz