Jechałam na moim nowym jednorożcu. Zdążyłam zauważyć, że był dosyć szalony i nieostrożny, trzeba było go okiełznać - przed nami jeszcze dużo pracy. Na dobry początek ćwiczyliśmy przejścia z kłusa do stępa i na odwrót, szło nam to całkiem nieźle. Patatajaliśmy przez dzikie lasy, malownicze łąki, rozległe pola, aż zobaczyliśmy jakieś światło. Nagle ni z gruszki, ni z pietruszki, koń przyspieszył. Kazałam mu zwolnić, na co on tylko przeszedł, do galopu, potem do cwału, na całą prędkością jednorożca. Byliśmy coraz bliżej światła, okazało się, że to dotarliśmy do wioski. Po chwili zauważyłam jakąś parę, na którą koń szarżował.
- UCIEKAJCIE! Z DROGI, MÓJ KOŃ OSZALAŁ!!! - krzyczałam do nich. Mężczyzna zdążył się odsunąć, chciał pociągnąć za sobą kobietę, ale jej dłoń wyślizgnęła mu się z ręki. Wiedziałam, co za chwile się stanie, w ostatniej chwili zeskoczyłam na siano. Ikaros zaczął ostro hamować, jednak i tak wpadł na kobietę, która z głuchym łoskotem uderzyła o ziemię. Jednorożec zatrzymał się, delikatnie trącił poszkodowaną rogiem i uciekł. Wygrzebałam się z siana i podeszłam do elfa, który klęczał przy swojej towarzyszce:
- Nic Wam nie jest?
< Sentis, Coraline? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz