piątek, 16 sierpnia 2013

Od Iriaela "Nowy początek, może niekoniecznie dobry"

Stał w lekkim rozkroku, oparty o drzewo. Obserwował. Od dłuższego czasu wpatrywał się zza ukrycia w postać siedzącą pod rozłożystym dębem. Elfka pochylona nad jakimś pergaminem – pisała coś nie zwracając praktycznie wcale uwagi na otaczający ją świat…albo takie wrażenie sprawiała przynajmniej. Iriael mimo lekkich wyrzutów sumienia – nie ujawniał swojej obecności – bojąc się, że śliczna elfka okaże się tylko zjawą utkaną z mgły. Nie widział jej jeszcze w wiosce – choć najbardziej prawdopodobnym był fakt, że jeszcze nie poznał i nie spotkał wszystkich mieszkańców. Istotkę jednak takiej urody zapamiętałby od razu. Jasne złociste włosy spływające kaskadami fal aż za plecy, teraz wyglądały niczym potoki płynnego złota iskrzące w promieniach popołudniowego słońca. Delikatne rysy twarzy i biel skóry tylko potęgowały efekt nierealności.
Zastanawiał się w ogóle czemu stoi w miejscu i jak idiota - ukrywa, szczególnie, że zdecydowanie nie okazała się żadna zjawą. Obok dziewczyny – bo zdecydowanie była młodziutką istotą jak na elfy – pojawił się koliber, który krążył wokół jej głowy niczym wielokolorowa, pierzasta kulka. Elfka tylko na chwile oderwała się od pisania, by pogładzić stworzonko, po czym jakby wyrwana z zamyślenia spojrzała prosto w miejsce, gdzie stał Iriael. Wpatrywała się dłuższą chwilę, po czym wzruszyła lekko ramionami i podniosła się zbierając torbę leżącą obok i ruszyła w stronę pobliskiej polany i znajdującej się tuz obok wioski.
Nie wiedział za bardzo czy go dostrzegła, nawet nie sądził by tak było. Niemal stopił się z otaczającym go lasem. Choć nie był łowcą – nie miał sobie równych w ukrywaniu swej obecności. Jednak czy robił coś nieodpowiedniego? Do jego zadań jako wojownika, było obserwowanie okolic. Nie jego wina, że ktoś znalazł się w polu jego widzenia…prawda? Lekko uśmiechnął się, gdy przypominał postać elfki. Nigdy do tej pory nie zachowywał się tak irracjonalnie, więc szybko doprowadził swoje myśli do stonowanego spokoju, zwyczajowego dla jego osoby…a jednak, co chwilę obraz elfki pojawiał się w jego myślach…
- ehhh…ogarnij się Irialel, to tylko kobieta…fakt, bardzo piękna, ale nie można tak tracić głowy – sforsował się w myślach.
Postanowił, że nie będzie się wygłupiał…nawet nie wie, czy chce zostać w tej wiosce na stałe. Tylko ze względu na namowy brata zostali tutaj, więc wszelkie decyzje odłoży na później. Wiedział jednak na pewno, że chciałby poznać imię elfki…
- Ma na imię Thea.. – usłyszał głos obok siebie i prawie podskoczył. Obok na drzewie siedziała znajoma postać kruka. Przeklął cicho i już miał rzucić czymś w swego wścibskiego brata, ale ten z prawie słyszalnym ironicznym śmiechem znikł między drzewami…
- …będziemy mieli do pogadania Ismaelu – rzucił jeszcze cicho w powietrze, ale wiedział, że brat doskonale go usłyszał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz