Wstałam dziś bardzo wcześnie, Słońce dopiero rozpoczynało swoją wędrówkę po widnokręgu, ptaki śpiewały mi nad głową. Czułam się rześka, wolna i w ogóle jak nowo narodzona. Zjadłam śniadanie i poszłam po Mexarę (swoją klacz). Najpierw jednak położyłam obok łóżka Elinor i Mo kartkę, na której wcześniej napisałam, że wybieram się na przejażdżkę na Pagórki Wolności. Ranek był taki piękny, a ja byłam sama z moją klaczą pędzącą pełnym galopem. Po jakimś czasie skręciłam ku Wodospadowi Tartaru, aby przyjrzeć się jego wodzie. To miejsce zawsze wywoływało u mnie zachwyt. Kiedy tam dotarłam zauważyłam, że nie jestem już sama. Po mojej prawej stronie siedział na koniu Squall.
- Cześć. - Powiedziałam. - Byłam pewna, że jeszcze nikt nie wstał.
<Squall?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz