wtorek, 27 sierpnia 2013

Od Ismaela do Rebecci "Pierwsza przygoda w nowym życiu" cd.

Miał wrażenie (ostatnio często mu się takowe intuicyjne przebłyski zdarzały), że tym razem jego rozmowa poruszyła coś w myśleniu panny Rebecci. Jednak oczywistym jest fakt, że tylko od niej zależy co z tym wszystkim teraz zrobi..i czy w ogóle coś zrobi. Zostawił więc wszystko do „naturalnego” obrotu spraw. Zdecydowanie musiał popracować nad kolejnym czarem, o który prosiła go Amina…
W swojej prowizorycznej pracowni czas mignął niezauważalnie, ale śmiechy z dołu zwróciły jego uwagę. Przerwał maltretację aktualnego pergaminu, wytarł dłonie z siarki i staną w oknie. Tym razem obrazek na dole przedstawiał bawiącą się całą czwórkę jego uczniów… Cieszyła go ta zmiana, więc odetchnął spokojnie.
- Dobrze…w takim razie nie stracił jeszcze tego intuicyjnego dygu do rozumienia innych elfów…- pomyślał i lekko się uśmiechną. 
Dostrzegł też, że panna Rebecca wyczuła chyba jego troskę i zainteresowanie, bo spojrzała w jego kierunku, ale zaraz wróciła do swoich nowych przyjaciół, którzy zdecydowanie wykazywali nią żywe zainteresowanie. Punkt dla niego. Znowu się nie pomylił.
Usiadł znowu przed stołem, ale teraz tylko zamyślił się. Na dziś chyba wystarczy jego dokonań, trzeba mu nieco rozprostować kości zająć się czymś odprężającym…kruk czy kot?
Z zamyślenia wybił go odgłos pukania. Doskonale wiedział, że to ona. Dziś nie spodziewał się innych gości..chyba, że sam kogoś odwiedzi…
W drzwiach stanęła Rebecca. Nie mylił się, przeczuwał, że przyjdzie i początkowo niechętnie okazywana uprzejmość, przerodziła się w zaufanie…chyba.
- A jednak – odwrócił się by spojrzeć jej w oczy. Z twarzy zniknął smutek i to nieufne, nieco zbyt poważne spojrzenie. Dostrzegł coś innego. Wdzięczność…i ulga.
- Nie chcę zajmować panu czasu, chciałam tylko podziękować, więc... Dziękuję. Naprawdę, jestem bardzo wdzięczna.
Uśmiechną się szeroko na te słowa. Zdecydowanie cieszyły go te słowa i przynajmniej to zmartwienie nie będzie mu zaprzątało głowy…choć zapewne to tylko początek jej możliwości.
- Nie ma czegoś takiego jak „zajmowanie” czasu. Jest tylko jego odpowiednie wykorzystywanie, a jestem tu po to także, by takie osóbki jak ty mogły mój czas odpowiednio wykorzystać. Jeśli zaś chodzi o podziękowania, to nie moja droga, to tylko i wyłącznie Twoja zasługa. A ja..- tu wstrzymałem się, by odpowiednio dobrać słowa - ja tylko wskazałem Ci pewien kierunek. Od Ciebie zależało, co i jak to zrobisz. I jak widzę świetnie się z tym spisałaś.
Przechyliłem głowę na bok, przyglądałem się z zainteresowaniem tej młodej osóbce. Kolejny raz posłałem jej uśmiech.
- I jak wrażenia po takim doświadczeniu?

<Rebecca, dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz