Szczęśliwie urodziłam. Urodziłam synka, którego wraz z Davosem postanowiliśmy nazwać Calerian. Jest taki uroczy! Śmieje się ciągle albo śpi jak zabity. Ostatnio do wioski przybyli moi rodzice by powitać wnuka. Byli nim zachwyceni, jednak musieli ruszyć w dalszą podróż. Wspominali coś o sojuszu i wojownikach... Czyżby wojna? Davos uspokajał mnie, że nie tym teraz powinnam się zająć.
- No dobrze, zajmę się synkiem - pocałowałam go w czoło - ale idź obejdź wioskę, sprawdź, czy wszystko ma się dobrze - poprosiłam.
- Oczywiście. - otworzył drzwi i oboje ujrzeliśmy przed domem 40 elfów pragnących nas odwiedzić. Zaczęłam się śmiać.
- Wejdźcie wejdźcie - powiedziałam przez śmiech. Tak upłynęła nam reszta dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz