Dołączyłam tu, do tej wioski. Byłam w grupie uczniów, jednak najstarsza z nich. Ich towarzystwo specjalnie mnie nie przyciągało. Czułam się inna od nich, mroczniejsza, spokojniejsza, poważniejsza. Szaleli, bawili się, korzystali z życia i za nic w świecie nie chcieli dorosnąć. A ja tylko o tym marzyłam.
Pewnego dnia pan Ismael - nasz nauczyciel mocy - zagadnął mnie.
- Hej, Rebecca, co jest? Czemu nie dołączysz do Ashe, Spiry i Squall'a? - uśmiechnął się.
- Po prostu nie chcę - odpowiedziałam jak najmilej umiałam, chociaż czułam, że mi to nie wyszło.
- Coś się dzieje między wami? Nie akceptują cię? - nie ustępował.
- Naprawdę wszystko jest ok - wstałam z miejsca pod drzewem, z którego obserwowałam znajomych - Nie pasuję do nich, jestem tak jakby inna.
- Powiedzieli ci tak? - robił się denerwujący.
- Nie - mruknęłam - Sama tak uważam.
- Nie chcę się wtrącać, ale moim zdaniem nie powinnaś aż tak patrzeć na siebie krytycznie.
Może i miał rację? Zaczęłam się nad tym zastanawiać, jednak nadal w samotności. Czułam na sobie spojrzenie znajomych z grupy i nauczycieli, którzy głowili się nad tym, co jest ze mną nie tak. Myśleli o mnie jak o kimś obcym, dlatego tak bardzo obawiałam się kontaktu z nimi. Nawet pan Ismael, który zaoferował mi pomoc, i którego zdążyłam potraktować jak kogoś najbliższego z wioski, w głowie miał o mnie zdanie zwykłego odmieńca. Nie umiałam - a może nie chciałam - tego zmieniać.
Któregoś dnia wzięłam ze swojej wysokiej, zapełnionej po brzegi półki z książkami, starą, zakurzoną księgę. Powieść wydawała się interesująca, więc na każdej przerwie siadałam pod moim ulubionym drzewem i czytałam. Nie zwracałam uwagi na natarczywe spojrzenia kierowane w moją stronę, ani na myśli, które chodziły po głowach innych. Po chwili jednak usłyszałam głos:
- Co tu robisz całkiem sama?
<Ktoś dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz