wtorek, 20 sierpnia 2013

Od Deschen do Ismaela "Moc ziemi" cd.

Wyszłam z jeziorka cała przemoczona. Zauważyłam kolejnego elfa. ''Widziałam go, nazywał się... Ismael''. W tym samym czasie spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Równiez się do niego uśmiechnęłam.
-Ismael, pamiętam cię.
-Ja ciebie również, jak mogłbym zapomnieć o takiej elfce jak ty? - uśmiechnął się a ja się lekko zarumieniłam.
-Deschen, pójdę powiadomić Aminę, jak ci tak bardzo zależy. - powiedział Davos.
-Dobrze - uśmiechnęłam się lekko. Davos odszedł, a rozmowa między mną a Ismaelem zaczęła się dłużyć.
-Więc, widziałem cię kiedyś, jak... przytulałaś drzewo...
-Ach tak, bo wiesz, było ono chore, i chiciałam je wyleczyć... 
-Jesteś uzdrowicielką? - zapytał patrząc się na mnie i z lekkim uśmiechem.
-Nie nie, mam moc ziemi. - uśmiechnęłam się lekko. - Moje stanowisko to przywódca strażników.
-Oo, bardzo poważne... Dajesz radę?
-Oczywiście, jest tylko problem, że mamy bardzo mało strażników, a nadmiar wojowników...
-Rozumiem, ale nie martw się, wszystko się ułoży. - uśmiechnął się pocieszająco.
Skinęłam głową.
-Może... chciałabyś się gdzieś przejść, na mały spacer? 
-Z wielką chęcią! - rzuciłam chętnie z uśmiechem.
Poszliśmy do...

<Ismael, gdzie poszliśmy? Dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz